W przyjętej niedawno strategii za cel sprzedaży na cały 2024 r. postawiliście przedział 2900–3100 mieszkań, tymczasem w I kwartale podpisaliście 1038 umów, czyli jedną trzecią całorocznego planu. Rekordowy kwartał na pewno zaostrzył apetyty inwestorów – skąd więc przewidywane przez was schłodzenie?
Za Develią rekordowy rok. Dla rynku nie był on historycznie najlepszy, ale był silny, szczególnie II półrocze, które upłynęło pod znakiem „Bezpiecznego kredytu”, rosnącego popytu, ale i odbudowującej się podaży. W 2023 r. wykonaliśmy kolejny krok do przodu, sprzedając prawie 2700 mieszkań, o ponad 60 proc. więcej rok do roku.
Jeśli chodzi o prognozy na ten rok, raczej na rynku spodziewana jest stabilizacja niż wzrost. Pewną niewiadomą jest to, jak będzie finalnie wyglądać i kiedy wejdzie w życie program „Mieszkanie na start”. W tym kontekście i w kontekście wyniku wypracowanego w I kwartale cel na 2024 r. wydaje się nam bezpieczny, poza tym wzrost rok do roku o 8–16 proc. przy założeniu stabilnego rynku to dobry kierunek. Oczywiście, jeśli w dalszej części roku zaistnieją przesłanki, by podnieść poprzeczkę, będziemy reagować.
Pamiętajmy też, że I kwartał br. to jeszcze wpływ „Bezpiecznego kredytu” – część sprzedaży to umowy rezerwacyjne zawierane pod koniec zeszłego roku.
Trudno znaleźć regułę. Widać, że największe firmy mają ochotę atakować barierę 3 tys. umów deweloperskich, co oznacza wzrost o 6,28 albo i 60 proc. w zależności od spółki. Dom Development liczy na dalszą poprawę, co implikuje przebicie poziomu 4 tys. lokali. Choć „Kredyt na start” się jeszcze tworzy, już mamy szum o nadzwyczajnym wzroście rezerwacji, o nowym wyścigu po mieszkania. Widzicie to w statystykach za kwiecień?