Minister rozwoju Waldemar Buda zapowiedział dwa instrumenty, które w 2023 r. mają zostać wprowadzone na rynek. Pierwszy to kredyt mieszkaniowy, o którym we wrześniu zasygnalizował prezes PiS Jarosław Kaczyński, elektryzując informacją, że kosztować będzie pożyczkobiorców jedynie 2 proc. rocznie.
Resort zakłada, że będzie to oferta skierowana do osób w wieku do 45 lat na sfinansowanie zakupu pierwszego mieszkania. Pożyczkobiorcy faktycznie mają w ciągu dekady płacić 2 proc. rocznie, a resztę podmiotowi udzielającemu kredytu dopłaci państwo. Gospodarstwa jednoosobowe będą mogły liczyć na maksymalnie 500 tys. zł, a z co najmniej jednym dzieckiem 600 tys. zł. Za pożyczkę będzie można kupować lokale z rynku pierwotnego i wtórnego, nie będzie limitu ceny za mkw.
Czytaj więcej
Niezaspokojony popyt może wrócić z nową siłą – mówią deweloperzy. Spadków cen mieszkań nie przewidują.
Druga inicjatywa to specjalne konto na które będzie można regularnie (co najmniej 11 miesięcy w roku przez 3-10 lat) odkładać pieniądze (500-2000 zł miesięcznie) na zakup mieszkania. Jeśli faktycznie pieniądze zostaną użyte w takim celu (najpóźniej w ciągu 5 lat od zakończenia oszczędzania), państwo dopłaci premię równą rocznemu wskaźnikowi inflacji lub wskaźnikowi wzrostu cen mieszkań – naliczaną corocznie, wypłacaną jednorazowo. Dodatkowa zaleta to zwolnienie z podatku Belki. Konto będą mogły zakładać osoby nieposiadające lokum lub osoby, które mają dzieci i za ciasne mieszkanie (to np. do 50 mkw. przy dwójce dzieci).