Prawie 202 tys. biletów za 4,7 mln zł sprzedały kina w Polsce w weekend otwarcia emisji najnowszej – i najprawdopodobniej ostatniej – części przygód odważnego archeologa, z Harrisonem Fordem w roli głównej: „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia”. Wiadomo też już, że to jeden z najlepszych wyników premierowego tytułu kinowego w pierwszym półroczu 2023 r. w naszym kraju. Trzeba przy tym zauważyć, że jest to wynik z czterech dni. Trzydniowy weekend przyniósł produkcji 185 tys. widzów.
Szefowie kin wielosalowych liczą, że film trafi do grona tych o największej, bo milionowej, widowni. Tomasz Jagiełło, prezes sieci kin Helios uważa, że powinien przyciągnąć przynajmniej tylu widzów, ile poprzednia część, czyli 900 tys.
Czytaj więcej
W ten weekend na ekrany wchodzi „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” z Harrisonem Fordem w roli głównej. Konkurencji nie przestraszyła się tylko animacja „Miss Kraken, Ruby Gilliam”
Tymczasem światowy wynik „Indiany Jonesa” na ekspertach nie zrobił dobrego wrażenia. Pierwsze trzy dni przyniosły wpływy z biletów rzędu 130 mln dol. (z czego 70 mln dol. poza Stanami Zjednoczonymi i Kanadą), a oczekiwania, zbudowane na podstawie kosztów produkcji i jej promocji, były większe.
Disney i Lucas Film zainwestowali w produkcję i dystrybucję gigantyczną sumę 295 mln dol. Do tego dochodzą wydatki na promocję. W tej sytuacji o zwrocie kosztów można będzie mówić dopiero przy wpływach powyżej 800 mln dol., a o sukcesie finansowym – przy wpływach ok. 1 mld dol.