Pilch jest jak jak Bursztynowa Komnata, jak „złoty pociąg". „W sensie ścisłym?" – zapytałby swoją najsłynniejszą frazą. A może nawet dodał mniej słynną: „Śmiała, że tak powiem, wersja".
Wspólne butelki
Chodzi o to, że o Pilchu zawsze pisze się sensacyjnie, a czyta z wypiekami. Skandalizującą biografię wydała Katarzyna Kubisiowska. Jaka to była afera, dokładnie opisuje Witold Bereś. Pilch był tak wściekły, że próbował przykryć premierę, udzielając konkurencyjnego autobiograficznego wywiadu Ewelinie Pietrowiak – artystyczno-filozoficznego. Autoryzowana przez niego książka Wydawnictwa Literackiego miała zablokować nieautoryzowaną przez niego książkę Znaku. Czy Pilch nie wiedział, że jak się o nim pisze, to nawet konkurujące ze sobą wydawnictwa i autorki zarobią?
Z tego powodu, patrząc na opasły, liczący niemal 800 stron opasły tom Beresia, nikt nie może wątpić, że do wcześniejszych opowieści o Pilchu – zawsze można „coś" dodać. 800 stron, a może i więcej. Wspólna przeszłość, jeszcze na polonistyce Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków, „Tygodnik Powszechny", godziny spędzone w legendarnym Zwisie, wypite razem butelki żołądkowej gorzkiej – wydestylowały inny punkt widzenia niż Kubisiowskiej i Pietrowiak.
Kiedy Pilch opowiadał o sobie, trudno było im zaprzeczać. Bereś jako przyjaciel i rówieśnik może zweryfikować, co było zmyśleniem i autoheroizacją. Wspomina różne projekty, które nie doszły do skutku. Pilch bowiem jako gwiazda literatury i felietonistyki poprzez swoje transfery – z „Tygodnika Powszechnego" do „Polityki", a potem do „Dziennika" – nawet dla przyjaciół zaczął być niedostępny jak „galacticos" z Realu Madryt, któremu kibicował z lepszym skutkiem niż Cracovii. Frywolnie tłumaczył, że daje znać o sobie jego „gen zdrady", a pokusy finansowe ten gen uaktywniały: za przejście do „Dziennika" otrzymał osobną daninę i 30 tysięcy miesięcznie. Podobno. Na łamach „Rzeczpospolitej" wypowiadał się za darmo.
Bereś miał okazję odmówić Pilchowi stworzenia wspólnej książki o piłce nożnej. Po jego śmierci skomponował biografię tematycznie. Cykl „21 gramów prywatności" to osobiste komentarze. Bodaj pierwszy raz w życiu moją radość wywołały szarości, ponieważ tym kolorem zaznaczone są rozdziały „Pilch nieznany". Trzynaście. Dla czytelnika to szczęśliwa trzynastka. Tematyka? Na czas karnawału, ale i postu, mocno zróżnicowana: od „Metafizyki seksu oralnego" po „Hioba".