– Stała się rzecz niebywała – nasz projekt nie trafił do sejmowej zamrażarki, ale skierowano go do konsultacji w dwóch komisjach: spraw wewnętrznych i polityki społecznej, której przewodniczą posłowie naszego ugrupowania – mówi „Rzeczpospolitej" poseł Lewicy Andrzej Rozenek. To zwiększa szansę na to, że projekt może trafić pod głosowanie Sejmu.
Czytaj także: Dezubekizacja: Małżonkowie po utracie emerytur wybrali śmierć
Projekt poprze też PO i PSL, które zapowiedziały na spotkaniu z Lewicą wniesienie ewentualnych poprawek. Nowelizacja tzw. ustawy dezubekizacyjnej autorstwa Lewicy znosi możliwość obniżenia emerytury i renty wypracowanej przed grudniem 2016 r. przez mundurowych i ich rodziny, a także likwiduje uznaniowy art. 8a, który pozwala ministrowi MSWiA w wyjątkowych przypadkach uchylić obniżenie emerytury. Jak ujawniła „Rzeczpospolita", takich decyzji zapadło kilkadziesiąt, ale MSWiA nie ujawnia ani nazwisk osób, którym przywrócono emerytury, ani uzasadnień.
Ustawą dezubekizacyjną objęto ok. 40 tys. byłych funkcjonariuszy. Jak słusznie zauważają autorzy nowelizacji, PiS wprowadził definicję „służby na rzecz totalitarnego państwa", obejmującą wiele grup zawodowych, w tym np. lekarzy, techników, tłumaczy, policjantów służby kryminalnej, żołnierzy pograniczników, a także pracowników administracyjnych, np. sekretarek i magazynierów. Ustawa niesie za sobą tragiczne skutki – odnotowano 59 przypadków samobójstw i nagłych zgonów. O jednej z takich historii z Włocławka pisała „Rzeczpospolita". Obniżenie emerytury pani Józefy, którą objęto restrykcją, spowodowała ogromne kłopoty finansowe – kiedy komornik zlicytował jej i męża mieszkanie, podjęli decyzję o samobójstwie.
Ustawa PiS bulwersuje, bo „pozbawia byłych policjantów, funkcjonariuszy i żołnierzy świadczeń wypracowanych w wolnej i demokratycznej Polsce" – pisze Lewica w uzasadnieniu. Rzeczywiście ustawą objęto osoby, które pracowały w PRL np. zaledwie miesiąc.