Dyskusja o przyjmowaniu w Polsce uchodźców trwa już blisko dekadę. Podsycanie strachu przed „obcymi” pozwoliło PiS wygrać wybory parlamentarne i prezydenckie w roku 2015, temat powracał przy okazji kolejnych elekcji. Przybrał na sile w czasie, gdy grupy migrantów szturmowały naszą granicę z Białorusią. Ze zdwojoną mocą powrócił, gdy Unia Europejska uzgodniła tzw. pakiet migracyjny. Odpowiedzią ówczesnego rządu Zjednoczonej Prawicy było chóralne „nie” i pomysł, by Polacy wypowiedzieli się w tej sprawie w referendum przy okazji wyborów parlamentarnych. Referendum, jak chyba wszyscy dobrze pamiętają, skończyło się klęską obozu rządzącego.
Czytaj więcej
Połączenie wyborów do Sejmu z referendum miało zwiększyć frekwencję – i wesprzeć PiS.
Będąc w opozycji politycy KO i Lewicy masowo jeździli na granicę polsko-białoruską
W czasie kryzysu uchodźczego, gdy rzesze uchodźców usiłowały przedostać się do Polski z terenu Białorusi na granicę masowo jeździli politycy Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Mówili, że trzeba pomagać kobietom z dziećmi, które błąkają się w przygranicznych lasach. Fotografowano się zatem z odnalezionymi. W mediach społecznościowych brylowali zaś sympatyzujący z ówczesną opozycją celebryci, którzy szczycili się swoim dobrym sercem dla uchodźców. PiS utrzymywało, że o żadnych uchodźcach nie ma mowy. Wedle narracji partii Jarosława Kaczyńskiego nasze granice szturmowali młodzi, dobrze zbudowani mężczyźni, którzy chcą się przedostać do UE w celach zarobkowych.
Czytaj więcej
Dziewięć lat po wielkim kryzysie migracyjnym Unia Europejska uznała, że nie będzie obowiązkowej relokacji uchodźców. Jaki wpływ na to mieli Jarosław Kaczyński i Donald Tusk?
Liczne badania opinii publicznej pokazywały, że Polacy są podzieleni w ocenach dotyczących pomagania uchodźcom. Raz niewielka większość opowiadała się przeciwko ich wpuszczaniu do Polski, by za chwilę uznać, że jednak należy ich wpuszczać. Wydawało się, że zmiana nastąpiła po wybuchu wojny w Ukrainie, gdy na masową skalę Polacy ruszyli z pomocą napadniętym i przyjmowali ich w swoich domach. Poparcie dla przyjmowania uchodźców wystrzeliło. Z czasem mocno spadło, acz na wysokim poziomie wciąż utrzymują się deklaracje pomocy. I właściwie nic w tej kwestii się nie zmieniło. Najnowszy sondaż „Gazety Wyborczej”, z którego wynika, że 49 proc. respondentów opowiada się za przyjmowaniem uchodźców, a 42 proc. jest przeciwko nie zaskakuje. Pokazuje utrzymujący się podział w społeczeństwie w odniesieniu do tej kwestii.