Andrzej Łomanowski: Antyzachodni front Putina w Azji

Władimir Putin podkreśla, że jego wizyta w komunistycznej Korei ma jeden cel – zaszkodzenie zachodnim demokracjom. Możliwe, że z Rosji popłyną do Kim Dzong Una rosyjskie dostawy, ale nie broni, lecz technologii ich wytwarzania.

Publikacja: 19.06.2024 14:53

Władimir Putin podkreśla, że jego wizyta w komunistycznej Korei ma jeden cel – zaszkodzenie zachodni

Władimir Putin podkreśla, że jego wizyta w komunistycznej Korei ma jeden cel – zaszkodzenie zachodnim demokracjom

Foto: via REUTERS

W trakcie wizyty Władimira Putina u Kim Dzong Una oba reżimy podpisały traktat o strategicznym partnerstwie, który przewiduje pomoc na wypadek agresji przeciw jednemu z nich. Nie wiadomo dokładnie, co w nim się znalazło, ale nie to ma decydujące znaczenie.

Putin po raz kolejny rzuca wyzwanie Zachodowi

Rosyjskiemu przywódcy chodzi bowiem o posłanie kolejnego sygnału w stronę Zachodu. Na początku czerwca, w czasie Petersburskiego Forum Ekonomicznego zapowiadał, że może przekazać broń krajom wrogim zachodnim demokracjom, by „uderzyły w czułe miejsca”. Wszystko z powodu zgody na używanie zachodniej broni do uderzeń na rosyjskie terytorium.

Czytaj więcej

Władimir Putin w Korei Północnej. Na lotnisku wyściskał go Kim Dzong Un

O tej samej przyczynie mówił po podpisaniu umowy z Kim Dzong Unem, zarzucając Zachodowi że „rażąco naruszył wzięte na siebie ograniczenia w ramach różnorodnych, międzynarodowych zobowiązań”. Tak więc rosyjski przywódca daje do zrozumienia, że jego petersburska zapowiedź ziściła się w Korei.

Dlaczego Rosja jest bezkarna na arenie międzynarodowej

Na razie jednak to Rosja zaopatruje się w koreańskie uzbrojenie w Pjongjangu, a nie odwrotnie. Można też powątpiewać, czy Kreml obecnie dostarczy Kimowi swoją broń. Przede wszystkim dlatego, że sam nie ma zbędnej, dba o to ukraińska armia.

Można jednak sądzić, że Putin nie zdecyduje się na tak jawne występowanie przeciw systemowi ONZ. Wszystko, co dotychczas robił, wskazuje, że byłoby to sprzeczne z jego naturą

Z drugiej strony, gdyby zechciał taką broń przekazać, nic by mu za to nie groziło. Komunistyczna Korea jest rzecz jasna objęta sankcjami ONZ, ale w przypadku ich złamania nie zostaną one rozciągnięte na Rosję. Dlatego, że Kreml nie dopuściłby do przyjęcia odpowiedniej rezolucji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Koło więc się zamyka – państwo zasiadające w Radzie nie pozwoli się ukarać za łamanie oenzetowskich zasad, a wyrzucić go stamtąd nie sposób.

Pomoc Rosji dla Korei: specjaliści działania w cieniu 

Można jednak sądzić, że Putin nie zdecyduje się na tak jawne występowanie przeciw systemowi ONZ. Wszystko, co dotychczas robił, wskazuje, że byłoby to sprzeczne z jego naturą. Wybierze natomiast taki sposób zaszkodzenia Zachodowi rękoma Kima, który będzie „z pogranicza” – z szarej strefy działań, o których można mówić, że zarówno są dozwolone, jak i zabronione. Innymi słowy: ich ocena z punktu widzenia prawa jest nieoczywista – i to jest to, co uwielbia Putin.

Czytaj więcej

Putin w Korei Północnej. Tą wizytą łamie własne sankcje

Prawdopodobnie z tego powodu w jego delegacji do Korei znalazł się szef rosyjskiej agencji kosmicznej. Przekazywanie technologii kosmicznych Pjongjangowi jest zabronione, ale jest mnóstwo innych działań (np. udostępnianie zdjęć satelitarnych), o których nie można już tego powiedzieć. Podobnie we wszystkich innych dziedzinach współpracy wojskowej i tzw. towarów czy usług podwójnego zastosowania.

Czy Kim Dzong Un może zmodernizować armię Korei Północnej?

Przy tym nie można jednak wykluczyć niestety jednej możliwości. W swej dotychczasowej współpracy wojskowej (o której świadczą zestrzelone przez Ukraińców północnokoreańskie rakiety balistyczne) obie strony mogły znaleźć jakiś sposób dostaw, który uznały za całkowicie pewny i bezpieczny. Jeśli tak, to do Kima popłyną rosyjskie dostawy, ale nie broni, lecz technologii ich wytwarzania.

Efekt nie będzie jednak natychmiastowy, bo przy technologicznej pomocy komuniści muszą jeszcze wyprodukować swoją broń, a to potrwa. Przemysł komunistyczny bowiem – również u Kima – pozostaje komunistyczny, czyli niesprawny. Ale to słaba pociecha.

W trakcie wizyty Władimira Putina u Kim Dzong Una oba reżimy podpisały traktat o strategicznym partnerstwie, który przewiduje pomoc na wypadek agresji przeciw jednemu z nich. Nie wiadomo dokładnie, co w nim się znalazło, ale nie to ma decydujące znaczenie.

Putin po raz kolejny rzuca wyzwanie Zachodowi

Pozostało 92% artykułu
Komentarze
Tomasz Pietryga: Lekcja praworządności dla Ołeksandra Usyka
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”