Michał Szułdrzyński: Kto najbardziej zyskuje na bitwie o TVP

Bitwa o TVP wygląda jak wojna dobra ze złem. Rzeczywistość jest jednak znacznie bardziej skomplikowana – to polityczny teatr, który obu największym graczom na scenie politycznej jest potrzebny na użytek swoich elektoratów. I marginalizuje pozostałych.

Aktualizacja: 21.12.2023 06:03 Publikacja: 20.12.2023 18:26

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, były już prezes zarządu TVP Mateusz Matyszkowicz

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, były już prezes zarządu TVP Mateusz Matyszkowicz i Marek Suski w budynku TVP przy ulicy Woronicza w Warszawie

Foto: PAP/Paweł Supernak

Mimo gromkich pohukiwań Prawo i Sprawiedliwość doskonale wie, że nie ma szans utrzymać wpływu na TVP. Po oddaniu władzy oddanie mediów publicznych jest tylko kwestią czasu. Przedłużyć swe rządy na Woronicza PiS może najwyżej o kilka dni czy tygodni. Ale wie, że gdy Platforma Obywatelska postanowiła zrealizować swoją obietnicę wyrzucenia z TVP pisowskiej propagandy, to poprzednia władza nie ma narzędzi, by ją powstrzymać.

Dlaczego PiS potrzebuje obrazków swoich posłów walczących o TVP

Wszystko inne to teatr. Ale też ważny mit. Obrazki ochroniarzy przepychających się z posłankami PiS będą potrzebne w przyszłych kampaniach wyborczych, przydadzą się w budowaniu legendy opresyjnego reżimu rzekomo budowanego przez Donalda Tuska. Dlatego mała złośliwość na początku – przedłużenie kalendarza tak długo, aż zaprzysiężenie nowego gabinetu nastąpiło 13 grudnia, ma taką moc symboliczną. Wszystkie niemądre porównania ze stanem wojennym, z kolejnymi czarnymi dniami grudnia polskiej historii budują dziś legendę PiS. I to jest dla Zjednoczonej Prawicy stawką udziału w tej awanturze. 

Czytaj więcej

Wyłączono kanały TVP. W budynku stacji nowy "przewodniczący rady nadzorczej"

Dlatego nie jest istotne, jak zakłamanie brzmią w ustach prezesa PiS tezy o konieczności istnienia mediów krytycznych wobec władzy, jak śmiesznie brzmi to nagłe przywiązanie do wolności słowa. To nie ma znaczenia, ważna jest budowa kolejnego mitu.

Dlaczego Donaldowi Tuskowi jest potrzebne odbijanie TVP w taki sposób

Ale Platforma Obywatelska do operacji przejęcia mediów publicznych zabrała się w ten, a nie inny sposób, tak samo z powodów wizerunkowych i również ze względu na własny elektorat. Mało jest tak znienawidzonych przez jej wyborców politycznych artefaktów jak TVP Info. Nieprzypadkowo jednym z elementów kampanii Rafała Trzaskowskiego był postulat likwidacji tego kanału.

Kanału, który wielokrotnie walczył brutalnie z politykami PO, upokarzał, rozpętywał kampanie hejtu. Gardził politykami Platformy Obywatelskiej, ale też i ich wyborcami. Jeśli pojęcie „przemysłu pogardy” kiedykolwiek miało sens, to właśnie na określenie tego, co wyprawiali pracownicy budynku przy placu Powstańców w Warszawie, gdzie powstają „Wiadomości” i mieści się siedziba TVP Info właśnie.

Czytaj więcej

Jarosław Kaczyński uderza w Andrzeja Dudę. Oczekuje interwencji w sprawie mediów publicznych

Donald Tusk wie, że nic nie sprawi tak wielkiej satysfakcji jego wyborcom, jak obrazki z przerwania nadawania sygnału przez TVP Info, odsunięcie twarzy pisowskiej propagandy. Doskonale wie, że może trochę burzy to jego wizerunek polityka europejskiego, światowego, za jakiego by chciał uchodzić, ale teraz jest czas dania poczucia moralnego zwycięstwa twardemu elektoratowi, ale też wszystkim tym, których oburzał bezmiar niegodziwości, który wylewał się z TVP. Dlatego też Donald Tusk uważa, że warto zaryzykować pewne koszty związane z operacją odbijania telewizji publicznej, za to dać to słodkie poczucie satysfakcji, poczucie uczestnictwa w historycznej przemianie swoim wyborcom.

Bitwa o TVP. Gdzie miejsce dla Hołowni, Kosiniaka-Kamysza, Czarzastego i Mentzena?

Paradoksalnym skutkiem tej sytuacji jest zaś fakt, że na polu gry w ogóle nie zostaje miejsca dla innych. Konfederacja? Trzecia Droga? Lewica? One się zupełnie w rozgrywce o TVP nie liczą. To rozgrywka wyłącznie między Donaldem Tuskiem a Jarosławem Kaczyńskim. I każdy z nich na swój sposób czerpie z tego polityczne zyski. Również w postaci marginalizacji pozostałych graczy.

Mimo gromkich pohukiwań Prawo i Sprawiedliwość doskonale wie, że nie ma szans utrzymać wpływu na TVP. Po oddaniu władzy oddanie mediów publicznych jest tylko kwestią czasu. Przedłużyć swe rządy na Woronicza PiS może najwyżej o kilka dni czy tygodni. Ale wie, że gdy Platforma Obywatelska postanowiła zrealizować swoją obietnicę wyrzucenia z TVP pisowskiej propagandy, to poprzednia władza nie ma narzędzi, by ją powstrzymać.

Dlaczego PiS potrzebuje obrazków swoich posłów walczących o TVP

Pozostało 87% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska