Stronie Śląskie: Wody Polskie za późno poinformowały o przerwaniu tamy? „Mam żal”

Mimo że do przerwania zapory w Stroniu Śląskim doszło 15 września o godzinie 10:35, to Wody Polskie potwierdziły oficjalnie informację o jej zniszczeniu ponad dwie godziny później, bo po godzinie 13:00. - Tama w Stroniu Śląskim została niedopilnowana, a ludzie narażeni na niebezpieczeństwo - stwierdził w rozmowie z RMF FM burmistrz Kłodzka Michał Piszko.

Publikacja: 26.09.2024 10:22

Miasto Stronie Śląskie po powodzi.

Miasto Stronie Śląskie po powodzi.

Foto: PAP/Maciej Kulczyński

adm

15 września poinformowano, że tama w Stroniu Śląskim została przerwana. Zniszczenie obiektu na rzece Morawce doprowadziło do tego, że masa wody skierowała się rzeką Białą Lądecką w dół zlewni Nysy Kłodzkiej, dewastując m.in. Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój i Kłodzko. Rzecznik IMGW Grzegorz Walijewski zaznaczał wówczas, że „ogromna siła niszczy budynki”. - Na nagraniach widać, że jeden z budynków Stroniu Śląskim jest po prostu burzony przez wodę, ta woda go zmiata i go nie ma – mówił. „W Stroniu Śląskim doszło do zerwania mostu, przez miasto przechodzi duża fala wody. Żołnierze wspierający miejscową ludność mają odciętą lądową drogę powrotną. Wielu mieszkańców wymaga ewakuacji z dachów swoich domów” - pisały w mediach społecznościowych Wojska Obrony Terytorialnej. 

Do awarii tamy doszło 15 września o godzinie 10:35. Doniesienia o coraz gorszym stanie zapory mieszkańcy potwierdzali natomiast od godziny 11:00. Wody Polskie oficjalnie potwierdziły informację o zniszczeniu tamy po godzinie 13:00, czyli ponad 2,5 godziny później. Dlaczego?

Czytaj więcej

Tama w Stroniu Śląskim nie wytrzymała naporu wody. "Skutki mogą być katastrofalne"

Wody Polskie potwierdziły informację o awarii tamy w Stroniu Śląskim ponad dwie godziny po jej zniszczeniu. Dlaczego?

Jak wyjaśniły Wody Polskie, informację o awarii tamy podano tak późno ze względu na brak łączności telefonicznej. Burmistrz Kłodzka Michał Piszko twierdzi jednak, że telefony przed południem działały, podobnie zresztą jak Internet. W rozmowie z RMF FM Piszko powiedział, że „nie daje wiary tym argumentom”, zaznaczając, iż w sieci jeden z mieszkańców opublikował zdjęcie nagranie pękniętej zapory. Znaleźć się miało ono w Internecie jeszcze przed oficjalnym komunikatem. - Mam żal – nie tylko ja i mieszkańcy – że ta informacja nie została przekazana w prawidłowy sposób odpowiednim służbom - podkreślił. 

Jak zaznaczył w rozmowie z RMF FM burmistrz Kłodzka, ze względu na to, że sieć działała, Wody Polskie mogły powiadomić również Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego drogą internetową. - Jakbym dostał tę informację 2-3 godziny wcześniej, to bym ruszył ze wszystkimi dostępnymi siłami i środkami jakie mamy, nie tylko SMS-owymi, z informacją do mieszkańców: "słuchajcie, idzie fala powodziowa z tamy ze Stronia i natychmiast się ewakuujcie". Na szczęście u mnie (w mieście) nikt nie utonął - powiedział Michał Piszko.

Jan Kalfas – były dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Kłodzku, który odszedł ze swojego stanowiska po powodzi – stwierdził zaś, że gdyby informacja o przerwaniu zapory dotarła do Kłodzka wcześniej, tragiczne zdarzenia mogłyby się potoczyć zupełnie inaczej. - Co prawda wody nikt by nie zatrzymał, ale ludzie mieliby więcej czasu. Można było zapobiec tej tragedii, jaka się wydarzyła. Nie mówię tutaj o budynkach, bo te w sposób naturalny mogły ulec zniszczeniu, ale ludzie mogli dużo uratować - podkreślił w rozmowie z RMF FM. 

Dlaczego Wody Polskie tak długo zwlekały z wydaniem oficjalnego komunikatu o przerwaniu zapory? Jak twierdzi burmistrza Kłodzka, na tamie mogło już wówczas nikogo nie być. - Ja uważam, że operator powinien być zadysponowany tam cały czas. Jeżeli byłoby zagrożenie dla życia operatora, to on powinien się przenieść w wyższe partie tego miejsca, a są takie możliwości - powiedział Piszko. - Wody Polskie przekonują w oświadczeniu, że pracownicy zapory ewakuowali się na samym końcu, ale nie zdradzają, o której było to godzinie - dodał. 

Wody Polskie o przerwaniu tamy w Stroniu Śląskim: Ostrzegaliśmy samorządy o przeciążeniu 

Jak zaznaczyły Wody Polskie w oficjalnym oświadczeniu, jedynym odbiorcą informacji o przerwanej zaporze mogła być straż miejska. 

W rozmowie z RMF FM Mateusz Chłystun, wieloletni pracownik zarządzania kryzysowego, podkreślił, że telefonia komórkowa przestała działać od razu. - Nie było alternatywnych środków łączności, a to jest podstawa w zarządzaniu kryzysowym – alternatywne środki łączności, analogowe. Co szkodziło zbudować tutaj wielką stację pracującą na krótkich falach, które by mogły normalnie obsługiwać radiotelefony, tak jak to ma GOPR, TOPR i wszystkie inne służby, np. policja - stwierdził. 

Podczas konferencji prasowej Wód Polskich zapytano o alternatywne środki łączności, dzięki którym można było poinformować samorządy bądź inne instytucje odpowiedzialne za ewentualną ewakuację. - Mamy przewidziane wspólne szkolenia razem z innymi służbami, już w tej chwili się umawiamy. Dotychczas takie mieliśmy – podpisaliśmy kilka miesięcy temu porozumienie z WOT-em i tutaj współpraca się rozwija. Natomiast na pewno w ramach wniosków wysnuwanych i jakby podsumowaniu tego, co się działo, taki sprzęt zakupimy - powiedziała prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska, zaznaczając, że Wody Polskie ostrzegały samorządy o przeciążeniu tamy w Stroniu Śląskim. Te miały jednak nie podjąć decyzji o ewakuacji.

Czytaj więcej

Chromiec: Przez Stronie Śląskie przeszedł kataklizm. To potężny cios i tragedia

Tama w Stroniu Śląskim przerwana. Niepokojące doniesienia spływały od rana

Informacje mówiące o tym, że stan zapory w Stroniu Śląskim jest coraz gorszy, pojawiały się już od godziny 11:00. Po południu pilny komunikat pojawił się na profilu BurzeInfo. "Katastrofalna sytuacja w Kotlinie Kłodzkiej. Tama w Stroniu Śląskim pękła. Dramatyczne doniesienia płyną obecnie z obszaru Kotliny Kłodzkiej. To naprawdę ostatnie chwile dla mieszkańców min. Kłodzka, Bardo i dalej w kierunku Kamieńca Ząbkowickiego. Tama w Stroniu Śląskim nie wytrzymała i potężne ilości wody zalewają właśnie tamtejszą miejscowość" - czytaliśmy w zamieszczonym 15 września komunikacie. "Zagrożony jest także Lądek Zdrój. W Kłodzku fala powodziowa może być znacznie wyższa niż w roku 1997 i osiągać nawet ponad 700 cm. Mieszkańcy okolic Stronia Śląskiego, Lądka-Zdroju prosimy o ewakuację, uciekajcie na najwyższe piętra budynków" - pisał autor wpisu.

Po posiedzeniu sztabu kryzysowego w Kłodzku premier Donald Tusk mówił, że w Stroniu Śląskim odbyła się duża akcja ewakuacyjna. - Dzięki działaniom służb, mieszkańcy zostali przetransportowani w bezpieczne części miasta – zaznaczał. 

Poziom Nysy Kłodzkiej był rekordowy – bliski temu z 1997 r. W Kłodzku woda sięgała prawie 6,5 metra, a rankiem jej poziom był nawet wyższy niż w czasie tzw. powodzi tysiąclecia.  

Zaporę w Stroniu Śląskim wybudowano na początku XX wieku. Konstrukcja służyła mieszkańcom i była stale usprawniana, dzięki czemu kilkukrotnie pomogła uporać się z występującymi na tych terenach powodziami. Chroni bowiem niżej położone miejscowości tej części ziemi kłodzkiej, takie jak Stronie Śląskie i Lądek Zdrój.

Od soboty 14 września sytuacja w okolicy tamy stawała się coraz groźniejsza.

15 września poinformowano, że tama w Stroniu Śląskim została przerwana. Zniszczenie obiektu na rzece Morawce doprowadziło do tego, że masa wody skierowała się rzeką Białą Lądecką w dół zlewni Nysy Kłodzkiej, dewastując m.in. Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój i Kłodzko. Rzecznik IMGW Grzegorz Walijewski zaznaczał wówczas, że „ogromna siła niszczy budynki”. - Na nagraniach widać, że jeden z budynków Stroniu Śląskim jest po prostu burzony przez wodę, ta woda go zmiata i go nie ma – mówił. „W Stroniu Śląskim doszło do zerwania mostu, przez miasto przechodzi duża fala wody. Żołnierze wspierający miejscową ludność mają odciętą lądową drogę powrotną. Wielu mieszkańców wymaga ewakuacji z dachów swoich domów” - pisały w mediach społecznościowych Wojska Obrony Terytorialnej. 

Pozostało 89% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Klęski żywiołowe
Pożar w technikum gastronomicznym. Ok. 450 osób musiało się ewakuować
Klęski żywiołowe
Osiem propozycji Morawieckiego dla rządu Tuska po powodzi. "Zostawiliśmy sprawdzone rozwiązania"
Klęski żywiołowe
Coraz więcej ofiar powodzi. Najnowsze dane Komendy Głównej Policji
Klęski żywiołowe
Powódź w Polsce. Oficjalny komunikat policji w sprawie liczby ofiar