Nadchodząca Wielkanoc generuje duży ruch w branży spożywczej, ale najbardziej z tego święta cieszą się producenci majonezu. O potężnej pozycji tego sosu na stołach świadczy fakt, że według badań GfK majonez jest w dziewięciu na dziesięć polskich domów.
Ten niezbędny dodatek do jajek, sałatki jarzynowej czy śledzi, niewiele zmienia się od lat. Nowości co prawda się pojawiają – jak choćby ostatnio majonez wegański – bez zawartości żółtka jajek, ale grają bardziej rolę ciekawostki. – Majonezy tradycyjne są główną osią kategorii. Nowe trendy mają obecnie udział w rynku na poziomie 1 proc., obserwujemy jednak dużą dynamikę wzrostu – mówi Maciej Kazimierczak, dyrektor działu kulinariów Nestle.
Na zakupy po ten akurat składnik świątecznego szału klienci dopiero ruszą. – Majonez to jedna z tych kategorii, dla których Wielkanoc jest nawet ważniejsza niż Boże Narodzenie – mówi Elżbieta Szarejko, ekspert rynku spożywczego z Centrum Monitorowania Rynku. W małych sklepach liczba paragonów, na których widnieje majonez, jest najwyższa w tygodniu zakończonym wielkanocną niedzielą, a szczyt sprzedaży przypada na piątek i sobotę. W ubiegłym roku całe zakupy przedświąteczne przypadły na marzec, to ułatwia obliczenia, dzięki temu wiemy, że klienci małych sklepów na sam majonez wydali, bagatela, 22,8 mln zł, dwukrotnie więcej niż w styczniu. Wszystkie zapytane sieci handlowe zanotowały w marcu ubiegłego roku trzykrotnie większy ruch niż w styczniu. A jak wynika z danych Kantar Media (cennikowych, bez upustów), reklama majonezu kosztowała producentów i handlowców w ub.r. 37,4 mln zł.
Klienci kupują duże opakowania na święta – co czwarty słoik przekracza pojemność pół litra, dwa razy więcej niż zwykle. W małych sklepach klienci mogą średnio wybierać spośród czterech marek. Ale na przykład Biedronka informuje, że ma 13 marek majonezów od 12 dostawców.