– Nie ma powodu, by główna stopa procentowa znajdowała się na poziomie 13,75 proc. – stwierdził Luiz Inácio Lula da Silva, prezydent Brazylii. Dodał również, że Bank Centralny Brazylii przedstawił „żenujące” uzasadnienie dla zeszłotygodniowej decyzji o pozostawieniu stóp na dotychczasowym poziomie. Lula w ostatnich tygodniach wielokrotnie krytykował bank centralny, twierdząc m.in., że wysokie stopy procentowe uniemożliwiają przyspieszenie wzrostu gospodarczego. Ustawę o niezależności banku centralnego nazwał „nonsensem” i zaproponował podwyższenie celu inflacyjnego do 4,5 proc.
Cień wątpliwości
Wypowiedzi prezydenta Brazylii mogą wywoływać wśród inwestorów skojarzenia z podobną retoryką tureckiego prezydenta Recepa Erdogana, którego naciski wielokrotnie wymuszały luźniejszą politykę pieniężną na Banku Centralnym Republiki Turcji oraz prowokowały osłabienie kursu liry. W wyniku tych ingerencji lira straciła przez ostatnie 12 miesięcy 28 proc. wobec dolara, a przez dziesięć lat osłabła o nieco ponad 90 proc.
Jak na razie Lula nie podjął żadnych działań ograniczających niezależność banku centralnego. Niepewność co do jego polityki przyczyniła się jednak do umiarkowanego osłabienia reala brazylijskiego. O ile w czwartek za 1 dol. płacono 4,96 reala, o tyle we wtorek po południu – 5,15 reala. Kurs był jednak i tak o 1,5 proc. niższy niż na początku roku. Również brazylijski rynek akcji radził sobie w ostatnich tygodniach wyraźniej gorzej w porównaniu z innymi giełdami regionu i ogólnie rynkami wschodzącymi. Od początku roku do wtorkowego otwarcia sesji stracił prawie 1 proc., podczas gdy meksykański indeks IPC wzrósł w tym czasie o 11,5 proc., a polski WIG 20 zyskał ponad 4 proc.
Czytaj więcej
Reakcja rynków międzynarodowych na szturm zwolenników byłego prezydenta Jaira Bolsonaro na pałac prezydencki, siedzibę Kongresu i Sądu Najwyższego w brazylijskiej stolicy była niemal żadna.