Znany działacz gospodarczy Andrzej Malinowski sam zwrócił się do pracowni badawczej Citizen Lab przy Uniwersytecie w Toronto z prośbą o zbadanie jego telefonu. Jak dowiedział się Onet, Kanadyjczycy potwierdzili, że przynajmniej jedno urządzenie należące do Malinowskiego zostało zainfekowane przez system Pegasus.
Zdaniem analityków Citizen Lab, do włamania miało dojść 27 lutego 2018 roku, kiedy Malinowski był prezydentem Pracodawców RP i członkiem Rady Dialogu Społecznego. Kanadyjczycy twierdzą jednak, że ataków na jego urządzenia mogło być więcej.
Andrzej Malinowski wspomniał w rozmowie z Onetem, że podejrzewał od jakiegoś czasu włamania na jego telefon.
– Zwrócono mi uwagę, że pewne sformułowania, które są używane w szeroko pojętym hejcie wobec mnie, mogły pochodzić z rozmów, które prowadziłem z kolegami. Ktoś mi powiedział: „Albo ja jestem podsłuchiwany, albo ty” – powiedział były prezydent Pracodawców RP.
– Być może chodziło o to, aby znaleźć sposób, by mnie usunąć. Ktoś być może liczył na to, że na czymś wpadnę, coś nieopatrznie zrobię. Problem dla tych, którzy mnie podsłuchiwali jest taki, że zostałem tak wychowany, iż w trakcie ważnych spotkań nie trzymam telefonu przy sobie. Zresztą wszyscy ministrowie obecnej władzy mają specjalne szafeczki, w których zamykają wszystkie telefony. Czyżby też się czegoś obawiali? Widocznie mają podstawy do obaw. To jest demokracja made in Poland – dodał Malinowski.