– Nie będziemy realizować naszych pomysłów i interesów ponad głowami naszych sąsiadów, a już na pewno nie ich kosztem – takie zdanie znajduje się w czwartkowym oświadczeniu Annaleny Baerbock, nowej szefowej MSZ. Zapewnia, że partnerzy Niemiec mogą liczyć na nowy rząd, a celem jej pierwszych wizyt zagranicznych będzie „wysłuchanie naszych najbliższych partnerów". Z takim posłaniem przybyła w piątek do Warszawy na spotkanie z ministrem Zbigniewem Rauem, a także z rzecznikiem praw obywatelskich Marcinem Wiąckiem. To świadczy o tym, że nowa minister kładzie duży nacisk na prawa człowieka.
– To odpowiada myśleniu Zielonych o świecie – mówi „Rzeczpospolitej" Janusz Reiter, były ambasador w Berlinie. Jego zdaniem w odniesieniu do Polski nowy rząd prowadzić będzie taką politykę, aby bez względu na problem praworządności i nieporozumienia pomiędzy Warszawą a Berlinem utrzymać nasz kraj w głównym nurcie UE. Berlin nie zamierza więc czekać na zmianę władzy w Polsce. – Jestem nastawiony mało optymistycznie co do Nord Stream 2, który może zostać zastopowany jedynie w wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę, a do niej, mam nadzieję, nie dojdzie – mówi ambasador Reiter. Uważa też, że zapis w umowie koalicyjnej niemieckiego rządu o dążeniu do federalizacji Europy pozostanie na papierze i nie wywoła komplikacji w relacjach polsko-niemieckich. Ma nadzieję, że Berlin nie przyjmie postawy misjonarskiej w dziedzinie energetyki atomowej, starając się przekonać inne kraje do niemieckiego wzorca w tej dziedzinie.
Nadmierny nacisk na ochronę klimatu może być problemem dla partnerów Niemiec. Minister Baerbock w oświadczeniu przed wizytą w Brukseli napisała, że w sytuacji kryzysu klimatycznego Niemcy podjęły się bardzo ambitnej transformacji przemysłowej, ale „nasze cele możemy osiągnąć tylko razem". Wiadomo już, że to pani Baerbock i jej ministerstwo odgrywać będą czołową rolę w zagranicznych kontaktach Niemiec w sprawach klimatycznych. Będzie ona reprezentować Niemcy na międzynarodowych konferencjach w tej sprawie.
Czytaj więcej
Nowa szefowa niemieckiego MSZ, Annalena Baerbock (Zieloni), podczas wizyty w Paryżu ostrzegała, że Rosja "zapłaci polityczną i ekonomiczną cenę" jeśli zdecyduje się na militarne kroki wobec Ukrainy.
Oznacza to nowy podział ról w rządzie, gdyż do tej pory nie tylko ogólny kierunek, ale też konkretne cele w sprawach polityki zagranicznej wyznaczał kanclerz i jego urząd. Dotyczyło to zwłaszcza polityki europejskiej. Sam Olaf Scholz, odpowiadając na pytanie dziennikarzy „Die Welt", kto – on czy też pani Baerbock – będzie prowadził politykę zagraniczną, oznajmił mało przejrzyście, że „cały kraj jest szanowany na świecie i dlatego jako rząd będziemy działać razem – a to zaczyna się od szefa rządu".