Sąd: Borusewicz nie musi przepraszać córek swojego nauczyciela

Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz wygrał w poniedziałek w sądzie z córkami swojego nauczyciela z liceum, który na niego doniósł Służbie Bezpieczeństwa. Wyrok nie jest prawomocny.

Publikacja: 17.10.2022 21:54

Bogdan Borusewicz

Bogdan Borusewicz

Foto: TV.RP.PL

dgk

Córki nieżyjącego już nauczyciela chemii Benedykta Szumielewicza domagały się od Bogdana Borusewicza przeprosin za naruszenie dobrego imienia ojca. Borusewicz twierdził w wywiadach, że  Szumielewicz doniósł na niego Służbie Bezpieczeństwa w marcu 1968 r., przez co opozycjonista przesiedział 1,5 roku w więzieniu. Zwolniono go dopiero na mocy amnestii z lipca 1969 r.

Córki nauczyciela twierdziły, że Szumielewicz doniósł na Borusewicza tylko raz, w 1982 r. Potwierdzają to dokumenty SB.

Jak informuje serwis zawszepomorze.pl, Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał, że teczka potwierdzająca domniemaną współpracę nauczyciela  ze Służbą Bezpieczeństwa w 1968 roku prawdopodobnie została zniszczona. Nieprawomocnym wyrokiem z poniedziałku, 17 października oddalił roszczenie córek pedagoga i nakazał im zapłacić koszty procesu – łącznie ponad 2,5 tys. złotych.

– W ocenie sądu, współpraca Benedykta Szumielewicza ze Służbą Bezpieczeństwa nie miała charakteru incydentalnego. Zasadniczo, statusu tajnego współpracownika nie uzyskiwało się z dnia na dzień, bez wcześniejszego sprawdzenia kandydata – tłumaczyła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Grygiel-Stelina z Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Jako dowód wskazywała zachowaną notatkę, z której wynikać miało, że mężczyzna w 1982 roku przyjął do domu ukrywających się działaczy antykomunistycznych, by następnie wydać ich władzom. W zamian, domniemany agent przyjąć miał talon na 40 litrów benzyny oraz obietnicę wsparcia oficera SB w zakupie nowego samochodu marki nysa.

– Tajny współpracownik „Aram”, w ocenie sądu, czyli Benedykt Szumielewicz, był osobą zasłużoną dla Służby Bezpieczeństwa – podkreśliła sędzia.

Tezę o zaginięciu dokumentów SB świadczących o współpracy Szumielewicza z bezpieką także w 1968 r.  uprawdopodobnić miały inne dokumenty świadczące m.in. o udzielonych przez władze zgodach na wyjazdy zagraniczne T.W. Arama, i liczne wnioski w ich sprawie (m.in. chodziło o podróże do Wielkiej Brytanii, USA i Kenii).

Bogdan Borusewicz mówił po ogłoszeniu wyroku, że sąd potwierdził to, co on mówił od początku.

- To jest, niestety, tragedia ludzi z okresu PRL-u, ale w mojej ocenie, Szumielewicz nie był zmuszany do współpracy, tę współpracę podjął dobrowolnie, otrzymywał gratyfikację, przekazywał informacje. Ja znacznie więcej wiem niż jest w archiwum IPN-u, ponieważ takimi ludźmi się zajmowałem, wyławiałem ich z kręgu ludzi, z którymi się jakoś zetknąłem – powiedział Borusewicz.

Czytaj więcej

Sławomir Cenckiewicz. Śmiertelna wojna liderów Solidarności

Córki nieżyjącego już nauczyciela chemii Benedykta Szumielewicza domagały się od Bogdana Borusewicza przeprosin za naruszenie dobrego imienia ojca. Borusewicz twierdził w wywiadach, że  Szumielewicz doniósł na niego Służbie Bezpieczeństwa w marcu 1968 r., przez co opozycjonista przesiedział 1,5 roku w więzieniu. Zwolniono go dopiero na mocy amnestii z lipca 1969 r.

Córki nauczyciela twierdziły, że Szumielewicz doniósł na Borusewicza tylko raz, w 1982 r. Potwierdzają to dokumenty SB.

Pozostało 84% artykułu
Nieruchomości
Posiadaczy starych kominków czeka kara lub wymiana. Terminy zależą od województwa
W sądzie i w urzędzie
Prawo jazdy nie do uratowania, choć kursanci zdali egzamin
Prawo karne
Przerwanie wałów w Jeleniej Górze Cieplicach. Jest stanowisko dewelopera
Prawo dla Ciebie
Pracodawcy wypłacą pracownikom wynagrodzenie za 10 dni nieobecności
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Prawo pracy
Powódź a nieobecność w pracy. Siła wyższa, przestój, czy jest wynagrodzenie