W ostatnich miesiącach w Rosji wstrzymano publikację wielu oficjalnych statystyk, w tym: dokładnych danych dotyczących eksportu oraz importu, miesięcznej produkcji ropy i gazu, danych o krajowym ruchu lotniczym, przepływach kapitału, inwestycjach zagranicznych i akcji kredytowej.
„Oficjalnie ten statystyczny blackout ma na celu ochronę rosyjskich spółek oraz obywateli przed sankcjami zachodnimi. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że Kreml obawia się publikacji danych, które ujawniają pełną skalę załamania gospodarki lub wielkości miesięcznych wydatków na wojnę” – napisała Julia Starostina, publicystka związana z Fundacją Carnegie.
Czytaj więcej
W ciągu sześciu miesięcy PKB Rosji zmniejszył się o 19,2 proc. To oficjalne dane. To koszt rozpętanej przez Kreml wojny.
Niezależni eksperci, a także Międzynarodowy Fundusz Walutowy, jeszcze przed wybuchem wojny wskazywali na ograniczoną wiarygodność rosyjskich statystyk. Rosstat, czyli państwowy urząd statystyczny, często bowiem zmieniał metodologię, a Putinowi zdarzało się wielokrotnie wymieniać jego szefów. Obecny szef Rosstatu Siergiej Gałkin objął stanowisko w maju i jest byłym wiceministrem gospodarki. To oczywiście rodzi obawy przed polityczną ingerencją w statystyki.
Mylące liczby
Ekonomiści z Yale School of Management zwracają uwagę, że niemal wszystkie bardzo optymistyczne prognozy dotyczące gospodarki rosyjskiej są głównie ekstrapolacjami danych publikowanych w początkowym okresie po inwazji, czyli pochodzących z momentu, gdy sankcje dopiero zaczynały być nakładane. „Na przykład wiele alarmujących raportów o silnych rosyjskich przychodach z eksportu ropy i gazu było opartych na ostatnich dostępnych danych z marca” – piszą eksperci z Yale.