Co zrobi nowy rząd z podatkiem bankowym wprowadzonym przez PiS?

To rząd PiS obciążył instytucje finansowe dodatkową daniną branżową. Teraz bankowcy postulują jej zniesienie, a przynajmniej – głęboką reformę.

Publikacja: 12.12.2023 03:00

Premier Donald Tusk (L) i szef KP KO Borys Budka (C)

Premier Donald Tusk (L) i szef KP KO Borys Budka (C)

Foto: PAP/Paweł Supernak

Podatek od niektórych instytucji finansowych, obejmujący przede wszystkim banki, ale też np. firmy ubezpieczeniowe, obowiązuje w Polsce od lutego 2016 r. Był jedną z pierwszych decyzji podjętych przed ośmiu laty po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwości. Co z tą spuścizną powinien zrobić nowy rząd?

Dodatkowy ciężar

Zapytaliśmy o zdanie bankowców i analityków sektora w specjalnej miniankiecie. Czy ta danina powinna zostać zlikwidowana, czy też należy ją zostawić? Okazuje się, że środowisko ma dosyć jednoznaczną opinię w tej kwestii – najlepiej byłoby podatek znieść.

– Brak uzasadnienia dla tego typu dodatkowego obciążenia sektora, który i tak musi płacić podatek dochodowy oraz składki na fundusze stabilizujące – argumentują przedstawiciele jednego z banków. – Podatek był wprowadzony na fali obciążania banków, które dostały pomoc publiczną w związku z kryzysem finansowym, ale w Polsce sektor nie był nim dotknięty i nie wymagał pomocy publicznej – dodają.

Czytaj więcej

Zyski banków rosną, ale premier Tusk zapowiedział wakacje kredytowe

– Banki są już opodatkowane w ramach ogólnego systemu podatkowego, co jest wystarczające dla ich uczestnictwa w finansowaniu rozwoju gospodarczego – komentują władze innego banku. – Dodatkowo, na nasz sektor przerzucane są koszty rządowych pomysłów wsparcia kredytobiorców takich jak wakacje kredytowe, a przede wszystkim ogromne koszty, szacowane na 100 mld zł, rozwiązania problemu kredytów w CHF – wyjaśniają.

Bankowcy zwracają również uwagę na wadliwą konstrukcję daniny. Obejmuje ona wszystkie aktywa z wyłączeniem tylko obligacji Skarbu Państwa, co oznacza w istocie podatek od działalności kredytowej. – A to wywołuje nieoptymalną alokację aktywów w bankach. Podnosi ryzyko i wrażliwość wyników na instrumenty skarbowe, zmniejszając atrakcyjność i zwiększając koszty bezpośredniego finansowania podmiotów gospodarczych i konsumentów. Ten stan trwa zdecydowanie zbyt długo – podkreślają przedstawiciele kolejnego banku.

Nadzieje a realia

– Obecnie funkcjonujący system może zniechęcać banki do inwestowania w projekty gospodarcze i udzielania kredytów, co może mieć negatywny wpływ na rozwój gospodarczy – zaznaczają też bankowcy. To może być szczególnie problematyczne, mając na uwadze perspektywę dużych i koniecznych inwestycji związanych choćby z transformacją energetyczną w Polsce. Przypomnijmy, że podatek bankowy obniża zyski banków, co z kolei przekłada się na kapitały własne i potencjał zwiększenia akcji kredytowej.

Nadzieje sektora na likwidację podatku bankowego mogą budzić kampanijne zapowiedzi głównych partii o odwróceniu wszystkich negatywnych zmian czy regulacji, które zostały wprowadzone w ciągu ostatnich ośmiu lat. Jednocześnie bankowcy zdają sobie jednak sprawę, że całkowita likwidacja podatku bankowego jest mało prawdopodobna.

Propozycje zmian

Choćby ze względu na to, że w warunkach deficytu w finansach publicznych żaden rząd nie zrezygnuje z dodatkowego źródła dochodów. W tym roku danina ta ma przynieść budżetowi państwa niemal 6 mld zł, a w 2024 r. – 6,25 mld zł. Łącznie przez osiem lat rządów PiS, w latach 2016–2023, wpływy z podatku od niektórych instytucji finansowych sięgnęły ok. 40 mld zł.

– Jeśli nagłe zniesienie podatku bankowego nie jest możliwe, warto jednak rozważyć stopniowe ograniczanie zakresu – zaznacza Leszek Skiba, prezes Banku Pekao. – Jak? W pierwszej kolejności wyłączone z podatku bankowego mogą zostać najważniejsze dla wzrostu gospodarczego kredyty inwestycyjne dla firm. Następnie, w drugim kroku powinny być to kredyty hipoteczne – proponuje Skiba.

I wylicza, że w horyzoncie najbliższych lat potrzebujemy w Polsce zwiększenia liczby mieszkań, gdyż dziś jest to mniej niż 400 nieruchomości na 1000 mieszkańców, podczas gdy w Hiszpanii, Niemczech czy Francji wskaźnik ten przekracza 500 nieruchomości na 1000 mieszkańców. Kredytów hipotecznych do PKB jest nadal w Polsce mało, bo relacja ta sięga 20 proc. PKB, znacznie poniżej poziomu Hiszpanii (43 proc. PKB) czy Słowacji (39 proc. PKB). – Zniesienie podatku bankowego w odniesieniu do najważniejszych dla gospodarki rodzajów kredytu może dać szansę na obniżenie marż banków – zaznacza prezes.

Konkretne postulaty

– Platforma Obywatelska w 2015 r. bardzo silnie krytykowała podatek bankowy, nazywając go bublem prawnym, za który zapłacą klienci – przypomina Marcin Materna, dyrektor Biura Analiz Rynków Kapitałowych BM Banku Millennium. – Teraz po dojściu do władzy tego ugrupowania, w zasadzie powinien on więc zostać co najmniej gruntownie zmieniony – mówi.

Racjonalizację tej daniny postuluje również Związek Banków Polskich. Jak wyliczał Tadeusz Białek, prezes ZBP, chodzi o zasadniczą zmianę podstawy naliczania podatku, jeśli się nie da, to przynajmniej wyłączenie z niej zielonych aktywów, aktywów oddziałów zagranicznych oraz aktywów banków hipotecznych. Dodatkowo ZBP proponuje powiązanie podstawy opodatkowania z wynikami finansowymi banków oraz zaliczenie podatku do kosztów uzyskania przychodu w podatku CIT.

Podatek od niektórych instytucji finansowych, obejmujący przede wszystkim banki, ale też np. firmy ubezpieczeniowe, obowiązuje w Polsce od lutego 2016 r. Był jedną z pierwszych decyzji podjętych przed ośmiu laty po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwości. Co z tą spuścizną powinien zrobić nowy rząd?

Dodatkowy ciężar

Pozostało 93% artykułu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. z ofertą dla małych firm – nowe konta z premią i wysokim oprocentowaniem
Banki
Citibank opuszcza Rosję. Wielki exodus bankierów
Banki
Donald Tusk: Powodzianie kredytobiorcy otrzymają pomoc w spłacie kredytów
Banki
Duża awaria w polskim banku. Klienci mają kłopoty z płatnościami
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Banki
Prezes NBP Adam Glapiński donosi do prokuratury na Szymona Hołownię