Nowe rozporządzenie wydane przez węgierski rząd, kierowany przez Viktora Orbana, nakazuje bankom działającym na Węgrzech wysyłanie do klientów specjalnych listów, w których muszą one przyznać, że na obligacjach rządowych można uzyskać o wiele większą stopę zwrotu niż na lokatach bankowych.

"Chcielibyśmy zwrócić Państwa uwagę na znaczące stopy zwrotu, które możecie uzyskać jeśli ulokujecie swoje oszczędności w obligacjach rządowych" - takie sformułowanie znalazło się we wzorze tego listu do klientów. Do takich wiadomości banki muszą dołączać tabelę wskazującą, że niektóre obligacje rządowe są oprocentowane nawet na 14,88 proc., a oprocentowanie rachunków bankowych może wynosić zaledwie 0,29 proc.

To rozporządzenie wpisuje się w działania rządu Orbana, mające prowadzić do zwiększenia krajowego popytu na obligacje rządowe. W lipcu wdrożył wprowadził on specjalny podatek od zysków z odsetek, wynoszący 13 proc. Ma on być bodźcem dla Węgrów, by zamiast trzymać pieniądze w bankach, inwestowali je w obligacje. Zyski osiągane przez obywateli na rządowym długu są bowiem zwolnione od tej daniny, a także od podatku od dochodów osobistych.

Gabinetowi Orbana bardzo zależy na zwiększeniu popytu na obligacje rządowe, gdyż musi sobie poradzić z dużą dziurą budżetową. Deficyt budżetowy wyniósł w pierwszym kwartale 9,8 proc. PKB i był najwyższy od 2006 r. Rząd zapowiada, że za cały rok wyniesie on tylko 3,9 proc. PKB. Na koniec maja stanowił on już jednak 81 proc. celu na cały 2023 r. Rentowność węgierskich obligacji dziesięcioletnich wynosiła natomiast w piątek po południu 7 proc. Była więc wyższa od rentowności podobnych papierów polskich (5,57 proc.) czy rumuńskich (6,76 proc.). W ostatnich miesiącach jednak spadła. Jeszcze w kwietniu przekraczała 8,5 proc., a w październiku dochodziła do 10,9 proc.