W samym listopadzie banki zarobiły na kredytach o 7,2 mld zł więcej, niż „straciły”, wypłacając klientom odsetki od depozytów – wynika z naszych szacunków na podstawie danych podawanych przez NBP. To bardzo solidny miesięczny wynik odsetkowy, ale największą niespodzianką jest to, że był on nawet o 1 mld zł wyższy niż w październiku. I porównywalny do wyniku odsetkowego uzyskanego w sierpniu i we wrześniu.
Duża różnica
Taka stabilizacja wyniku odsetkowego może być zaskakująca na tle sytuacji rynkowej. Bo skoro stopy procentowe i oprocentowanie kredytów już nie rosną od września (a nawet delikatnie spadają wraz ze spadkiem WIBOR), za to oprocentowanie depozytów terminowych dynamicznie rośnie, to należałoby się spodziewać, że koszty odsetkowe będą się szybko zbliżać do przychodów odsetkowych. Ale na razie tego nie widać.
Czytaj więcej
Wysokie oczekiwania inflacyjne sprawiają, że w przewidywalnej przyszłości trudno jest liczyć na spadek inflacji do zdrowego poziomu – ocenia Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy.
Składa się na to kilka czynników. Przychody odsetkowe mogą wciąż rosnąć, ponieważ wysokość rynkowych wskaźników referencyjnych przekłada się na rzeczywiste raty płacone przez kredytobiorców z pewnym opóźnieniem. Po drugie, banki, widząc sytuację, mogą reagować po stronie swojej marży, tj. zwiększać ją, by utrzymać różnicę między przychodami a kosztami na jak najwyższym poziomie.