Amerykański gigant General Electric w ciągu dwóch lat zamierza sprzedać część swoich aktywów. Jedną z wystawionych na sprzedaż spółek jest działający w Polsce Bank BPH. Spółka zależna amerykańskiego koncernu, GE Capital, poinformowała, że rozważa możliwość wydzielenia z banku portfela kredytów frankowych.
Zdaniem ekspertów ma to związek z wymaganiami nowego inwestora (nieoficjalnie PZU), dla którego ryzyko restrukturyzacji tych kredytów może wydać się zbyt duże, a takie gwarancje jak w przypadku Nordei (którą kupił PKO BP) są niewystarczające. Dziś kredyty frankowe stanowią ponad 58 proc. portfela kredytowego BPH (14 mld zł). To najwyższy udział w całym sektorze.
– Propozycja jest dość ciekawa i po części atrakcyjna, bo zdejmuje z nowego właściciela ryzyko restrukturyzacji tych kredytów – komentuje Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ. – Z drugiej strony zostawienie w GE portfela kredytów frankowych znacznie uszczupli aktywa sprzedawanego banku i sprawi, że jego suma bilansowa będzie na poziomie np. Idea Banku, najmniejszego notowanego na GPW kredytodawcy – podkreśla ekspert.
Jak dodaje Michał Konarski, analityk DM mBanku, wydzielenie kredytów walutowych wprawdzie podniosłoby wycenę banku, ale raczej nie na tyle, aby przekroczyć wartość księgową (dziś akcje BPH handlowane są po 0,7 proc. wartości księgowej). – Oprócz ryzyka frankowego bank boryka się z niską efektywnością i wysoką bazą kosztową – zwraca uwagę Konarski. – Brakuje efektów skali. Po dokonanym w 2007 r. podziale (nadzorca w obawie przed powstaniem zbyt dużej instytucji zgodził się na sprzedaż Bankowi Pekao jedynie części aktywów BPH – red.) ma za mało aktywów w stosunku do posiadanej infrastruktury – wtóruje Sobolewski.
Co na to Komisja Nadzoru Finansowego? – Zasadą jest, że każdy inwestor wychodzący z Polski musi wziąć odpowiedzialność za portfel kredytów frankowych – mówi rzecznik Komisji Łukasz Dajnowicz. Nieoficjalnie mówi się, że KNF wolałaby nawet wydzielenie kredytów frankowych przed sprzedażą niż udzielanie gwarancji dla ich portfela.