– Mamy plany B i C, i jeśli upór włodarza miasta będzie trwać, zrobimy, co konieczne, by zapewnić Elblągowi wykorzystanie szansy, jaką otworzył przed nim przekop Mierzei Wiślanej – zapowiada Ministerstwo Aktywów Państwowych zapytane przez „Rzeczpospolitą” o perspektywę dogadania się z władzami Elbląga w sprawie finansowania ostatniego, 900-metrowego odcinka drogi wodnej do portu.
Obie strony sporu – elbląski samorząd i rząd – okopały się na swoich stanowiskach. Miasto uważa, że pieniądze musi wyłożyć państwo. Rząd jednak uzależnia sfinansowanie prac od przekazania mu udziałów w należącym do samorządu porcie.
Czytaj więcej
Przełom w sprawie przekopu przez Mierzeję Wiślaną: państwo jednak chce zapłacić za pogłębienie wejścia do portu w Elblągu.
Żaglówki robią ruch
Tymczasem, jak informuje Urząd Morski w Gdyni, wartość dotychczas zakontraktowanych wydatków związanych z przekopaniem mierzei i modernizacją toru wodnego na Zalewie Wiślanym oraz rzece Elbląg to już 1,97 mld zł. Bez porozumienia ta wyjątkowo kosztowna inwestycja będzie przydatna jedynie żeglarzom, bo przekopem płyną przede wszystkim jednostki rekreacyjne – w lipcu było ich 245, w sierpniu 291 i ponad 100 we wrześniu. Zarazem w tych trzech miesiącach przekopem przepłynęło łącznie zaledwie sześć statków rybackich (w styczniu, lutym i w kwietniu nie było ani jednego). Do tego można doliczyć jeszcze jednostki służb państwowych, a także jednostki techniczne pracujące przy pozostałych etapach przedsięwzięcia.
Problem miał być blisko rozwiązania jeszcze półtora roku temu – władze portu utrzymują, że na wcześniejszych spotkaniach przedstawiciele resortów infrastruktury i aktywów państwowych dawali wyraźne sygnały pójścia na kompromis i dokapitalizowania portu, choć były to jedynie ustne deklaracje. Potem MAP zadeklarowało, że wyłoży pieniądze (do 100 mln zł) w zamian za większościowy pakiet udziałów w porcie. W odpowiedzi samorząd przeprowadził sondaż wśród mieszkańców: zdecydowana większość wypowiedziała się przeciwko oddaniu portu.