Komisja Europejska oblicza, że wyprzedzanie dwóch zestawów – przy założeniu, że każdy jest długi na 18,75 m, różnica prędkości wynosi 2 km/h, przy czym wolniejszy jedzie 88 km/h – trwa 103,5 sekundy i odbywa się na dystansie 2587,5 m. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk tłumaczy, że wyprzedzanie z uwagi na małą różnicę prędkości pojazdów ciężarowych powoduje znaczne utrudnienia w ruchu. Regulacja zwiększy bezpieczeństwo ruchu drogowego. Celem nie jest wprowadzenie bezwzględnego zakazu wyprzedzania, tylko wyeliminowanie tego manewru u ciężarówek, poruszających się z prędkością zbliżoną do ich prędkości maksymalnej.
Czytaj więcej
Wprowadzenie zakazu wyprzedzania dla ciężarówek na autostradach i drogach ekspresowych uderzy w branżę transportową i podwyższy koszty transportu i produkcji.
Przewoźnicy są przeciwni takiej regulacji. – To zdecydowanie zły pomysł i niepoprawne podejście. Na niektórych odcinkach zakaz jest usprawiedliwiony, ale nie na całej sieci dróg i do tego całą dobę. Wożę żywe zwierzęta, mamy wyznaczony czas na dotarcie z nimi na miejsce wypoczynku wyznaczone na trasie. Jazda za pojazdem blokującym ruch oznacza opóźnienie i karę 30 tys. zł – narzeka przewoźnik z Kujaw Grzegorz Chełminiak.
Podobne obawy ma przewoźnik z Lubelszczyzny Tadeusz Gajownik. – Zakaz oznacza niedostarczenie ładunku na czas, co jest zagrożone karami. Wożę prasę, a opóźnienie oznacza kilkanaście tys. euro kary i dodatkowo opłatę za utylizację nakładu. Tych kosztów nie pokryje ubezpieczenie przewoźnika (OCP), bo spóźnienie nastąpi z winy firmy – tłumaczy Gajownik.
Dodaje, że spóźniony kierowca będzie nadganiał stracony na autostradzie czas i niebezpieczeństwo pojawi się na innych drogach.