To pierwszy przewoźnik w Europie, który tak się zachował. Inni, mimo takich samych problemów, najczęściej udają, że nic się nie dzieje. Enigmatycznie mówią, że „monitorują sytuację” albo odwołują loty na kilka godzin przed startem i proponują rejsy za kilka dni albo zwrot pieniędzy. Zdarza się także, że w obawie przed kontaktami z rozgoryczonymi pasażerami, przedstawiciele linii nagle zapadają się pod ziemię, służby prasowe są niedostępne, zaś w sieci pojawiają się komunikaty, jak dobrze sobie radzi linia, która w obecnej sytuacji wykonuje „prawie” wszystkie loty. To „prawie” robi ogromną różnicę. A przecież przedstawiciele linii doskonale zdają sobie sprawę, jakie kłopoty ma pasażer, który miał lecieć, a pozostał na ziemi. I są za niego odpowiedzialni.
Teraz Lufthansa otwarcie przyznaje, że nie nadążyła za zmianami na rynku. Zwłaszcza, że ograniczenia w podróży zostały zniesione praktycznie w całej Europie i Ameryce Północnej, na co czekali i przewoźnicy, i pasażerowie. Według prognoz w tym roku miało ich być 75 proc. z roku 2019 tymczasem nie wróciło tylko 10 proc. I zrobił się tłok na lotniskach, zabrakło samolotów, załóg i personelu naziemnego. Doszła do tego jeszcze wojna w Ukrainie, wydłużenie niektórych rejsów z powodu zamknięcia przestrzeni powietrznej nie tylko nad samą Ukrainą, ale i nad Rosją, oraz (z innych powodów) także nad Białorusią. Z tego w przepustowości powstały „wąskie gardła” — czytamy w mailu.
Czytaj więcej
Nie 900 czy 1100 rejsów odwołuje Lufthansa w lipcu i sierpniu, ale razem ponad 3 tysiące. Niemiecki przewoźnik wprowadza korektę do swojego rozkładu lotów.
Lufthansa przyznaje, że robi co może, aby wykonać tyle lotów, ile tylko się uda. Ale niektóre połączenia musi kasować. Wiadomo, że będzie ich mniej w samych Niemczech, ale i w Europie, na przykład we wtorek, 28 czerwca podała o odwołanych rejsach do Chorwacji. Dzień wcześniej przewoźnik podał o powrocie do floty super jumbo A380, bo skoro lotniska tną liczbę operacji, to opłaca się latać większymi samolotami. „Za to całe zamieszanie naprawdę możemy tylko bardzo przeprosić” — czytamy w mailu od Lufthansy. Jednocześnie linia przyznaje, że robi wszystko, by zatrudnić jak najwięcej personelu, ale przyznaje jednocześnie, że sytuacja ma szansę na „jakąś” normalizację dopiero w sezonie zimowy 2022/23, czyli od końca października.
„Zostańcie z nami” — kończy swój list do lojalnych pasażerów Lufthansa.