Podobnie jak Ever Given, który ma 400 metrów długości, tak samo i Ever Forward należą do tego samego tajwańskiego armatora Evergreen Marine Corp.
W sieci pojawiły się już pierwsze memy, bo rzeczywiście, jak na ironię, Ever Forward to po angielsku „Zawsze do Przodu”. Nie jest jasne, jak to mogło się stać, że statek nie był w stanie bezpiecznie wypłynąć z portu. Wiadomo jedynie, że odcumował od nabrzeża w nocy z niedzieli na poniedziałek z portu w Baltimore w rejsie do Norfolk w stanie Wirginia.
Amerykańska Straż Przybrzeżna informuje teraz, że nikt nie ucierpiał, a statek nie jest uszkodzony. I straty wynikające z tego incydentu będą mniejsze, niż w przypadku te poniesione przez Evergreen ponad rok temu. Ever Given zablokował wtedy drogę morską 400 innym statkom, co kosztowało światowych armatorów 6-10 mld dolarów dziennie.
— Ever Forward na szczęście nie blokuje wejścia do portu w Baltimore. I w tej chwili staramy się o jego ściągnięcie z mielizny, tak by mógł bezpiecznie kontynuować swój rejs — powiedział Bloombergowi William P. Doyle, dyrektor Maryland Port Association. Inne statki, które teraz wpływają do Baltimore mają zalecenie, by wchodzić do portu z minimalną prędkością. Armator już wynajął nurków, którzy zeszli pod wodę, aby ocenić, czy rzeczywiście jednostka nie została uszkodzona i jest bardzo aktywny w organizowaniu akcji ratunkowej.
Czytaj więcej
Francuski aktywista przeprowadził „specjalną operację mieszkaniową” wobec posiadłości córki Putina w słynnym Biarritz.