Susza dotknęła całą wschodnią Afrykę – Somalię, Kenię, Etiopię i Dżibuti. Region ten lokalne media już nazywają trójkątem śmierci. Według szacunków ONZ o przetrwanie walczy tu ponad 10 milionów ludzi. Najgorzej jest w objętej anarchią, kontrolowanej przez rebeliantów południowej części Somalii. Tam na skraju śmierci głodowej jest ponad trzy miliony osób. – Nie widziałam takich obrazów w ciągu 22 lat mojej pracy – przyznała Barbara Jackson z organizacji humanitarnej CARE International, która pojechała niedawno do Somalii i w imieniu umierających z głodu błaga świat o pomoc. – Ich cierpienie przekracza wszelkie nasze wyobrażenie. Każdy, kogo spotkałam, miał do przekazania jedną wiadomość: „Proszę opowiedzieć światu, że potrzebujemy pomocy. Dłużej już nie wytrwamy" – mówiła.
Uciekają do Kenii
Światowy Program Żywnościowy ocenia, że w Somalii z głodu zmarły już dziesiątki tysięcy ludzi. Natychmiastowej pomocy potrzebuje ponad 400 tysięcy niedożywionych dzieci. – Na moich oczach powolną śmiercią zmarło z głodu czworo moich dzieci. Mąż chodził na poszukiwanie jedzenia, ale nie było nic. Tak, jakby cały kraj umierał – opowiadała jednej z organizacji humanitarnych Halima Omar. Somalijczycy uciekają przed głodem do sąsiedniej Kenii. Właśnie tam tworzą dziś największy obóz dla uchodźców na świecie.
W kenijskim Dadaab przebywa 380 tysięcy ludzi, a 70 tysięcy kolejnych koczuje w pobliżu, bo w środku nie ma dla nich miejsca. W piątek obóz odwiedził wiceszef polskiego MSZ. Krzysztof Stanowski pojechał tam razem z komisarz UE ds. pomocy humanitarnej Kristaliną Georgiewą. Każdego dnia do Kenii przybywa około 1,3 tysiąca Somalijczyków. Podobnie do Etiopii. Ale i tu nie ma co jeść, bo w obu krajach też panuje susza.
– Somalijczycy całymi rodzinami wędrują w poszukiwaniu wody i jedzenia. Ale dzieci nie wytrzymują takiej wędrówki, która trwa nawet 30 dni. Umierają jedno po drugim – mówi „Rz" Elmi Abdi, który uciekł z Somalii 20 lat temu, osiedlił się w Polsce i kieruje Stowarzyszeniem Somalijskim. W Mogadiszu mieszkają jego matka i brat. Są w stałym kontakcie, on codziennie słucha somalijskiego radia i ogląda jedyny dostępny w Polsce somalijski kanał TV. – Sytuacja jest dramatyczna. Ci ludzie żyli z hodowli bydła lub uprawy ziemi. Ale deszcz nie pada od lat i zwierzęta padły, a w ziemi nic zasadzić się nie da. Tam po prostu nie ma nic – mówi.
Warunki islamistów
W przeciwieństwie do sąsiednich krajów Somalia od 20 lat nie ma rządu ani żadnej instytucji, która mogłaby zająć się udzielaniem pomocy. Na południu rządzi islamska terrorystyczna organizacja al Szabab, która w ubiegłym roku wyrzuciła z Somalii wszystkie organizacje międzynarodowe. W piątek islamiści stwierdzili, że ONZ przesadza, bo w Somalii choć jest susza, to głodu na pewno nie ma.