Senator PiS Maria Koc oburzała się na Twitterze, że gdyby takie hasło dotyczyło "Tuska czy Budki", wówczas "firmę spotkałaby nagonka", a "w obronie obrażonych wystąpiliby znowu oburzeni artyści, dziennikarze, powstańcy i Komisja Europejska". "A tu cisza" - ubolewała.
Korporacja, która zatrudniała taksówkarza poinformowała Onet, że rozwiązała już umowę o pracę z mężczyzną, który umieścił nawiązujący do katastrofy smoleńskiej napis i grafikę na samochodzie.
Korporacja wydała też oświadczenie, które głosi iż "sytuacja zdarzyła się poza nią".
"Kierowca samodzielnie postanowił umieścić taki komunikat, jedyne co możemy zrobić to wyciągnąć konsekwencje, co zrobiliśmy natychmiastowo" - czytamy w komunikacie.