Uchwalona we wtorek ustawa o ochronie granicy zezwala dziennikarzom na ubieganie się o wjazd do pasa przygranicznego. Teoretycznie. W praktyce oddaje media w ręce komendantów placówek Straży Granicznej, którzy stają się wyłącznymi dysponentami wolności słowa w tym rejonie.
Opublikowane w środę „Zasady obecności mediów" zakładają bowiem, że to placówki SG ustalą „szczegółową trasę, jaką przemieszczają się uczestnicy wizyty w pasie przygranicznym", komendant wyznaczy jej termin, „wskazując miejsce rozpoczęcia wizyty", zorganizuje transport, może też wizytę przerwać lub skrócić. Każdy funkcjonariusz SG może „wydawać uczestnikom polecenia dotyczące niefilmowania wskazanych obiektów lub osób", a media są zobowiązane „przestrzegać wszystkich poleceń funkcjonariuszy".
Organizacje nie wjadą
Nie jest też jasne, czy będzie się można odwołać od negatywnych decyzji podejmowanych przez komendantów. Czy obowiązuje 14-dniowy termin na odpowiedź? Czy SG może wniosek nielubianego dziennikarza po prostu wyrzucić do kosza? Nie pomoże w rozwianiu wątpliwości zapowiedź otwarcia biura prasowego w Popłowcach, z którego co najwyżej przez okno będzie można obejrzeć malowniczą okolicę. Media potrzebują niezależnego dostępu do informacji. Zasady przygotowane przez MSWiA nie mają z tym nic wspólnego, tym bardziej że nie toczą się żadne działania o charakterze zbrojnym.
Czytaj więcej
Ograniczenia wstępu do strefy przygranicznej z Białorusią wciąż działają. Prawnicy mają jednak poważne zastrzeżenia co do ich konstytucyjności.
Ustawa o ochronie granicy nie zezwala na wjazd do strefy przygranicznej także organizacjom humanitarnym. Ustawodawca nie znalazł zapewne sposobu na kontrolowanie ich działań pomocowych wobec np. ofiar push-backów, których dokonuje sama SG.