Tekst z archiwum Rzeczpospolitej
Jedno skojarzenie jest na pewno prawidłowe: zielona koniczynka. Służyła ona świętemu jako poręczny eksponat przy tłumaczeniu mieszkańcom Irlandii istoty Trójcy Świętej. Patryk był bowiem misjonarzem.
Żył na przełomie IV i V wieku i najprawdopodobniej pochodził z Walii. Do Irlandii trafił w wieku 16 lat sprzedany przez korsarzy jako niewolnik. Przez sześć lat pracował jako pasterz, ucząc się języka i obyczajów. Udało mu się uciec, ale gdy dorósł, został kapłanem i biskupem, powrócił na Zieloną Wyspę nawracać jej pogańskich mieszkańców. Pod koniec życia (a zmarł w 461 roku) dokonał chrztu Irlandii.
Choć obecnie jego święto jest okazją do hucznych zabaw, sam Patryk prowadził surowe życie zakonne. Był też sprawcą cudów: przywracał wzrok ślepcom i – dzięki modlitwie – wyzwolił Irlandię od plagi jadowitych węży. Ponoć miał swój własny czyściec – zstępował co pewien czas do zagłębienia pod ziemią, gdzie rozmyślał nad karami piekielnymi. Dziś miejsce to odwiedzają pielgrzymki. Jest to jedna z niewielu pamiątek po Patryku, bo większość relikwii zniszczyli angielscy protestanci.Św. Patryka uważa się za patrona górników, kowali, fryzjerów, a także za opiekuna trzody chlewnej.