Ujawniamy, jak Aleksander Łukaszenko umieścił agentów w Polsce

Dwóch agentów Mińska pod fałszywą tożsamością wjechało do Polski. Inwigilują białoruską opozycję – ustaliło śledztwo Białoruskiego Centrum Śledczego, Cyberpartyzantów i „Rzeczpospolitej”.

Aktualizacja: 12.11.2024 12:49 Publikacja: 12.11.2024 06:00

Ujawniamy, jak Aleksander Łukaszenko umieścił agentów w Polsce

Foto: EPA/TATYANA ZENKOVICH

Dzmitry P. i Maksim K., obywatele Białorusi, to oficjalnie właściciele założonej w grudniu 2022 r. łódzkiej spółki „A”, która miała zajmować się usługami IT i handlem samochodami. Ale za tymi fałszywymi danymi kryją się agenci wywiadu wojskowego GRU w Mińsku – Juryj K. i Michaił P.

Ich prawdziwą tożsamość i rolę odkryli niezależni dziennikarze z Białoruskiego Centrum Śledczego (Belarusian Investigative Center) wspierani przez Cyberpartyzantów (Belarusian Cyber Partisans – hakerów przeciwnych Aleksandrowi Łukaszence), którzy zdobyli dowody ich agenturalności. Dwójka działająca pod przykrywką to absolwenci białoruskiej Akademii MSW, którzy sześć i pięć lat temu zostali przeniesieni do jednostek Głównego Zarządu Wywiadu Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Białorusi.

Jak białoruscy agenci pracują nad „przykrywką”

Kiedy w sierpniu 2020 r. po sfałszowanych przez reżim Łukaszenki wyborach prezydenckich wybuchły największe w historii Białorusi protesty, zostali przygotowani do nowej roli – otrzymali kilka nowych tożsamości i paszporty białoruskie na różne nazwiska. Jako Dzmitry P. i Maksim K. dołączyli na Białorusi do protestów, a w Mińsku trafili do jednej z tamtejszych organizacji obrony praw człowieka i zostali wolontariuszami.

Czytaj więcej

Agenci z Białorusi są w Polsce. Pokazujemy, jak działa wywiad Aleksandra Łukaszenki

W 2021 r. „legendują się” w Polsce – tu też obracają się w kilku organizacjach białoruskiej opozycji. Według białoruskich dziennikarzy Dzmitry P. zgłasza się do współpracowników znanej opozycjonistki Marii Kalesnikawej (skazanej na 11 lat łagrów) z partii Razem i uczestniczy w jednym ze spotkań przeciwników Łukaszenki w Warszawie.

Paweł Łatuszka, przebywający w Warszawie jeden z czołowych rywali Łukaszenki i były ambasador Białorusi w Polsce, twierdzi, że służby reżimu nawet się nie kryją ze swoją działalnością na terenie UE. – Spod biura ruszał samochód, który towarzyszył naszym współpracownikom aż do ich domu. Z kolei na stacji benzynowej na polsko-niemieckiej granicy otwarcie nas nagrywano. Otrzymywałem też groźby, że stoją za moimi plecami i śledzą każdy mój krok – mówi „Rzeczpospolitej” Łatuszka.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Dyktatury chętnie ubierają agentów w kostium uchodźcy

Opozycjonista jest na celowniku służb dyktatora. Polska prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie zamachu na niego. Do Łatuszki dostał się hiszpański „dziennikarz” Pablo González, który okazał się rosyjskim agentem GRU Pawłem Rubcowem i został zatrzymany w Polsce w 2022 r. Rubcow dwukrotnie przeprowadzał rozmowę z Łatuszką w warszawskim biurze. – Teraz zwiększyliśmy środki bezpieczeństwa. Sprawdzamy każdego zagranicznego dziennikarza – zapewnia nas Łatuszka.

Jak białoruscy agenci wjechali do Polski?

Jak udało nam się ustalić, na przełomie września i października 2023 r. białoruscy agenci na fałszywe nazwiska otrzymali roczne wizy pracownicze w konsulacie w Grodnie. Podstawą ich wystawienia mogła być założona kilka miesięcy wcześniej spółka „A” w Łodzi. Założono ją online, a do dziś nie wpłacono nawet 5 tys. zł kapitału założycielskiego.

Dzmitry P. i Maksim K. wielokrotnie przekraczali granicę w Terespolu. Nie wiadomo, czy są jeszcze w Polsce. Ich roczne wizy skończyły się dwa tygodnie temu.

Anonimizujemy nazwiska agentów Łukaszenki, gdyż w Polsce kilku niezwiązanych ze sprawą Białorusinów ma identyczne dane. Nie podajemy też nazwy firmy, bo w gronie współzałożycieli mogą być osoby zupełnie przypadkowe.

Dzmitry P. i Maksim K., obywatele Białorusi, to oficjalnie właściciele założonej w grudniu 2022 r. łódzkiej spółki „A”, która miała zajmować się usługami IT i handlem samochodami. Ale za tymi fałszywymi danymi kryją się agenci wywiadu wojskowego GRU w Mińsku – Juryj K. i Michaił P.

Ich prawdziwą tożsamość i rolę odkryli niezależni dziennikarze z Białoruskiego Centrum Śledczego (Belarusian Investigative Center) wspierani przez Cyberpartyzantów (Belarusian Cyber Partisans – hakerów przeciwnych Aleksandrowi Łukaszence), którzy zdobyli dowody ich agenturalności. Dwójka działająca pod przykrywką to absolwenci białoruskiej Akademii MSW, którzy sześć i pięć lat temu zostali przeniesieni do jednostek Głównego Zarządu Wywiadu Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Białorusi.

Pozostało 80% artykułu
Społeczeństwo
Agenci z Białorusi są w Polsce. Pokazujemy, jak działa wywiad Aleksandra Łukaszenki
Społeczeństwo
Po wygranej Trumpa Amerykanie chcą opuszczać USA. Szukają stabilnych rządów, niższych kosztów życia, lepszej opieki medycznej
Społeczeństwo
Najnowsza prognoza opadów śniegu na zimę 2024/2025. Pogoda sprawi niespodziankę
Społeczeństwo
Australia zakaże używania mediów społecznościowych osobom poniżej 16 lat
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Społeczeństwo
Rosjanie świętują Dzień Jedności Narodowej, choć mało kto wie dlaczego
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje