A dlaczego ten problem jest w SN, a gdzie indziej nie?
Może dlatego, że weszliśmy na teren uznawany do tej pory za domenę de facto zastrzeżoną dla grupy osób niemających do tego umocowania w konstytucji? Może dlatego to na nas skupia się atak? A może dlatego, że w wielu sprawach to SN ma ostatni głos? Nie wiem, ale na pewno nie chodzi tu o praworządność.
Bruksela wstrzymała nam fundusze na KPO, bo w jej opinii obeszliśmy tzw. kamienie milowe. Czy powinna być kolejna interwencja w ustawy sądowe, aby odblokować miliardy dla Polski?
Nie widzę potrzeby zmian w ustawie o SN. Za to są pożądane w ustawie o KRS. Wielokrotnie zwracałam uwagę, że ani poprzedni model wyboru sędziowskich członków Rady, ani obecny nie są mi bliskie. Nasza konstytucja nie mówi, w jakim trybie mają być wybierani sędziowie. Wybór dokonywany przez parlament jest dopuszczalny. To bardziej problem wykładni prawa. Warto się natomiast zastanowić nad modelem, który nie budziłby kontrowersji i przeciąłby spór. Moje wyobrażenie o reformie KRS nie ma jednak nic wspólnego z kwestionowaniem całego systemu sądowego, jak czynią niektórzy.
Czy rząd powinien wyjść naprzeciw dalszym oczekiwaniom Komisji Europejskiej?
Jeżeli były jakieś ustalenia z KE, których ona teraz nie respektuje i stawia nowe warunki, próbując wywrzeć presję na demokratycznie wyłoniony rząd, to jest to bardzo złe zjawisko, które nie ma nic wspólnego z praworządnością. To jednak powinna być decyzja i odpowiedzialność rządu.
Warunek szybkiego przywrócenia zawieszonych sędziów pojawiał się od samego początku.
Nie ma żadnego szybkiego przywracania sędziów. Izba Odpowiedzialności Zawodowej cały czas orzeka w tych sprawach, przy czym konieczna jest tu też inicjatywa samych zainteresowanych. Nie ma tak, że ustawowo uregulujemy, że „sędziowie mają zostać przywróceni”. W ich sprawach zapadały orzeczenia, nie można ich po prostu znieść w parlamencie, nie miałoby to nic wspólnego z zasadą trójpodziału władzy i państwem prawa. Musi to zrobić niezawisły sąd, a to czasem trwa. Tych granic nie można przesuwać.
Drugie oczekiwanie dotyczy testowania sędziów. Komisja chce, aby sędziowie mogli testować się na swój wniosek.
Każdy sędzia może sam siebie przetestować i zgłosić żądanie wyłączenia siebie od rozpoznania sprawy. Może to zrobić także strona, składając stosowny wniosek. Uprawnienie takie nie przysługuje jednak sędziemu wobec innego sędziego. To żądanie żadną miarą nie powinno być spełnione. To nie jest kompetencja sędziego, żeby badać, czy powołanie jego kolegi było prawidłowe. Jeżeli jest postanowienie prezydenta, nie doszło do fałszerstwa, nikt nie ma prawa tego robić. Tego typu żądania prowadzą wprost do sędziokracji, o której wspominałam, i są bardzo groźne dla naszej demokracji. Oczywiście, można oceniać zachowanie sędziego przy rozpoznaniu spraw. Zdarzają się przypadki, że sędzia był stronniczy i wtedy procesowa reakcja na taką sytuację jest jak najbardziej uzasadniona. Ale nie można kwestionować samej podstawy powołania przez prezydenta, arbitralnie decydując, czy ktoś jest sędzią, czy nie. Jeżeli na to pozwolimy, będzie to krok w stronę anarchii. Nie wiem, komu na tym zależy. Powtarzam, jeżeli dziś będziemy podważać akty powołania sędziów, to za jakiś czas możemy podważać akty powołania ministrów, premiera, a może i prezydenta. Taka arogancja władzy sędziowskiej jest mi obca.