Marlena Pecyna: Neosędziowie a neosąd

Czy strony postępowania mają uznawać wyroki wydane przez neosędziów za nieistniejące? A może w zależności od tego, czy kwestionowały skład sądu? Chaos prawny przerodził się w szaleństwo prawne.

Publikacja: 16.10.2024 04:31

Marlena Pecyna: Neosędziowie a neosąd

Foto: Adobe Stock

Wyrok SN” wydany przez tzw. neosędziów w sprawie prokuratora generalnego ożywił po raz kolejny dyskusję o palącej (od kilku lat…) potrzebie uregulowania statusu tzw. neosędziów SN oraz sądów powszechnych, którzy wzięli udział w wadliwej procedurze nominacyjnej z udziałem KRS w niekonstytucyjnym składzie. Skutki prawne tego orzeczenia są dramatyczne nie tylko z punktu widzenia praworządności – coraz bardziej historycznoprawnej wartości systemowej – ale także z punktu widzenia chociaż minimalnego zaufania do państwa prawa, którego uosobieniem jest wymiar sprawiedliwości.

Z jednej strony społeczeństwo słyszy przekaz o nieistniejącym wyroku wydanym przez wadliwie obsadzony skład sądu, o tym, że SN (w legalnym składzie) uchyla orzeczenia wydane przez tzw. neosędziów SN. Z drugiej strony zainteresowani „pozytywnymi” dla siebie skutkami prawnymi rozstrzygnięcia tego składu sędziów SN (gdyby je stosować w praktyce prawnej), podejmują próby wyprowadzenia z nich takich skutków. Publiczne wypowiedzi dają wrażenie, że w sporze o wymiar sprawiedliwości w konstytucyjnym znaczeniu chodzi o sprawy konkretnych i jednostkowych osób, a nie społeczeństwa i państwa prawa w ogóle.

Czytaj więcej

Szef Rady Ławniczej SN: wyroki wydane przez pseudosędziów nie są wyrokami

Chaos przerodził się w szaleństwo

Każde z tych stanowisk może mieć jednak znaczenie dla innych spraw, tych mniej medialnych lub w ogólnie niebudzących zainteresowania środków przekazu, a równie doniosłych. W obrocie prawnym występuje bardzo wiele orzeczeń wydanych przez skład sędziowski złożony z tzw. neosędziów, w tym tzw. neosędziów SN, a jeszcze więcej sądów powszechnych. Czy strony postępowania mają je uznawać za nieistniejące, czy też w zależności od tego, czy kwestionowały skład sądu? Chaos prawny przerodził się w szaleństwo prawne. Jaką wiarygodność ma stanowisko organu władzy państwowej, że ostatnie orzeczenie wydane w składzie tzw. neosędziów SN jest nieistniejące, jeśli właśnie nominację na prezesa Izby Cywilnej SN otrzymała tzw. neosędzia z udzieloną kontrasygnatą premiera w procedurze jej wyboru? Jaką wiarygodność mają twierdzenia o abstrakcyjnej prawnie dopuszczalności „zaskarżenia” kontrasygnaty czy też (nie)honorowe jej „cofnięcie” na abstrakcyjnej podstawie prawnej, bo kontrasygnata premiera nie ma charakteru aktu administracyjnego, który organ może w drodze reasumpcji uchylić na podstawie ustawy o postępowaniu przed sądami administracyjnymi? Czy istotą poszukiwania praworządności nie jest praworządna droga? O jaką praworządność toczy się ta gra („w szachy” – nawiązując do porównania prof. E. Łętowskiej)?

„Cofnięcie” kontrasygnaty premiera w tym precedensowym przypadku nie jest podobne do „wycofania” się z umowy kradzionego samochodu po dowiedzeniu się (przez kupującego) o tym fakcie, do którego ta sytuacja została porównana. „Wycofać”, a ściślej: uchylić się o skutków prawnych oświadczenia woli złożonego pod wpływem błędu (niezależnie od fundamentalnie różnego charakteru prawnego oświadczenia woli w cywilistycznym znaczeniu oraz konstytucyjnej kontrasygnaty) można wtedy, gdy adresat oświadczenia ten błąd wywołał lub z łatwością mógł go zauważyć. Premier jednakże wiedział lub powinien był wiedzieć, czemu ta kontrasygnata ma służyć (pomijam milczeniem powołanie się na „błąd urzędnika”, bo dla odpowiedzialności za złożenie podpisu przez organ nie ma to znaczenia).

Nie może być więc mowy o błędzie w tym przypadku. Podobnie gdyby porównać tę sytuację do wady prawnej (jak w przypadku kradzionego auta). Wiedza o wadzie prawnej samochodu wyłącza uprawnienia z tytułu rękojmi. Tak więc nie można byłoby odstąpić od umowy sprzedaży samochodu, wiedząc, że jest kradziony, tak jak nie można skutecznie wycofać kontrasygnaty premiera (gdyby została złożona w stanie wyłączającym świadome podjęcie decyzji, to była nieistniejąca). Gdzie jest granica wykładni ad absurdum? Czy to jest przejaw zasady praworządności w praktyce? To są pytania retoryczne, jeśli na poważnie stosować rule of law.

Trybunały wskazały wadliwość

Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na spójne i konsekwentne orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz Trybunału Sprawiedliwości UE, które dogłębnie wyjaśniło w kontekście polskiej zapaści prawnej, na czym polega zasada praworządności, zasada niezależności sądów i sędziów, prawidłowo obsadzony sąd, skutki naruszenia prawa do rzetelnego procesu sądowego. Jednoznacznie z orzecznictwa Trybunałów można wyprowadzić wniosek o skutkach wadliwości składu sądowego, w tym w związku z udziałem w procedurze z neo-KRS w konkursie na określone stanowisko sędziowskie. Według Trybunałów udział w niekonstytucyjnej procedurze powołania sędziego dyskwalifikuje taką osobę w zakresie sprawowania przez nią wymiaru sprawiedliwości, czyli w kontekście bycia sądem rozstrzygającym sprawy innych podmiotów.

W postępowaniach przed ETPC zapadło już wiele wyroków zasądzających zadośćuczynienia na rzecz skarżących, co więcej, zawierane są ugody w sprawie ich wysokości (zasadność roszczenia o zadośćuczynienie nie jest kwestionowana w większości przypadków). W większości skarg chodzi o orzecznictwo wadliwie obsadzonego SN, ale składy sędziowskie sądów powszechnych również są poddawane ocenie ETPC w świetle konwencyjnego prawa do rzetelnego procesu sądowego.

Dlaczego z jednej strony Polska reprezentuje spójne stanowisko przed ETPC, przedstawiciele organów władzy publicznej powołują się często na wiążące orzecznictwo Trybunałów, ale jego konsekwentne stosowanie nie jest powszechne w krajowym porządku prawnym? Konwencja jest prawem międzynarodowym powszechnie obowiązującym o randze wyższej niż ustawa, bo jest umową międzynarodową ratyfikowaną za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie. Dlaczego wnioski wynikające z orzecznictwa ETPC nie mają przełożenia na rozwiązania systemowe, w tym spójnie dotyczące SN oraz sądów powszechnych? ETPC i TSUE reprezentują zbieżne stanowisko, a w Polsce, w tym w wymiarze sprawiedliwości (w konstytucyjnym rozumieniu) oraz wśród organów władzy państwowej brakuje zgodnych opinii. Za przykład różnicy w stosowaniu zasady praworządności w Polsce i UE (paradoksalnie w obu przypadkach w kontekście polskiego systemu prawnego) niech posłuży sprawa, w której skazany na pozbawienie wolności warunkowo zawieszone zgłasza się do RPO z wnioskiem o złożenie skargi kasacyjnej (strona nie jest uprawniona na mocy k.p.k. do złożenia kasacji samodzielnie w tym przypadku).

RPO ocenia, czy doszło do rażącego naruszenia prawa. W kontekście tzw. neosędziów jako sądu wydającego wyrok można się dowiedzieć z ogólnikowej odpowiedzi (pasującej szablonowo do wielu spraw, w których RPO odmawia złożenia skargi), że kwestia udziału tzw. neosędziego (wydającego niezaskarżalny przez stronę wyrok jako sąd drugiej instancji) w niekonstytucyjnej procedurze konkursowej nie ma „sama w sobie” znaczenia, zwłaszcza gdy był to konkurs awansowy (np. nominacja z sądu rejonowego do sądu okręgowego). Według RPO skoro sędzia ten wcześniej brał udział w legalnym konkursie na stanowisko sędziowskie (np. do sądu rejonowego), to awans w procedurze przed niekonstytucyjnym organem nie pozbawia go przymiotów niezależnego sądu. Według RPO legalny konkurs na początku kariery zawodowej sędziego legitymizuje niekonstytucyjny i bezprawny awans i skład sądu nie jest wadliwy…

Czy zatem, nawiązując do wcześniejszego (zaczerpniętego) porównania ktoś, kto kupi samochód, zawierając zgodną z prawem umowę sprzedaży, ma być zwolniony z odpowiedzialności, jeśli kolejny (nowszy model) ukradnie? RPO wskazuje co prawda, że należy wziąć pod uwagę inne okoliczności przy ocenie wadliwości obsadzenia sądu, odwołując się ogólnikowo zresztą do uchwały SN z 23 stycznia 2020 r. (sygn. BSA I-4110-1/20), ale już nie uznaje za takie fakty podpisania osławionej listy poparcia dla kandydatury Grzegorza Furmankiewicza do KRS oraz udziału w komisji wyborczej w wyborach 2020 r., po którym to zaangażowaniu sędzia wydający wyrok otrzymał awans do sądu wyższego rzędu. Czy to jest przykład postawy niezależnej, świadczącej o związaniu sędziego konstytucją i ustawą?

Zapaść prawna, szkoda społeczna

Jaka jest różnica między oceną orzeczeń wydanych przez tzw. neosędziów SN a tzw. neosędziów sądów powszechnych wydających niezaskarżalne przez stronę orzeczenia sądowe? Czy ocena RPO może przesądzać o uznaniu zgodności z prawem, także z konstytucyjnym prawem do sądu na podstawie wydania takiego orzeczenia sądowego? Czy dopiero ETPC musi stwierdzić wadliwość składu sądu i naruszenie konwencyjnego prawa do rzetelnego procesu sądowego, co wiąże się z koniecznością zapłaty zadośćuczynienia na rzecz skarżącego?

To jest przykład niespójnego podejścia systemowego, które pogłębia zapaść prawną i czyni szkodę społeczną. W istocie bowiem główny problem tzw. neosędziów nie jest związany z ich statusem zawodowym i uposażeniem, ale z ich działalnością orzeczniczą jako sądów wydających orzeczenia w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. To jest zatem clue problemu: neosąd, który nie spełnia konstytucyjnych oraz konwencyjnych przesłanek prawa do rzetelnego procesu sądowego. O skutkach prawnych takich orzeczeń nie powinien rozstrzygać organ władzy publicznej niebędący sądem, ale niezależny (w rozumieniu konstytucyjnym, unijnym i międzynarodowym) sąd. A zatem w interesie państwa prawa powinno być poddanie prawomocnych orzeczeń wydanych przez sąd w składzie tzw. neosędziów kontroli sądowej, w tym SN, który – w legalnym składzie – powinien móc o tym przesądzić (na regulamin sądów powszechnych minister sprawiedliwości ma wpływ). W przeciwnym wypadku zrobi to ETPC – na koszt państwa polskiego. To jest kwestia odbudowy zaufania do wymiaru sprawiedliwości.

Z kolei uchylanie orzeczeń sądowych wydawanych przez neosąd ma bezpośrednie przełożenie na ocenę pracy sędziego i możliwości dalszego rozwoju zawodowego.

Prezydent mówi o braku zgody na podważenie statusu powołanych przez niego sędziów pomimo niezgodnego z Konstytucją RP składu KRS wnoszącej o powołanie, uznając, że prezydencki akt powołania sędziego sanuje wszelkie błędy proceduralne, w tym brak wniosku organu obsadzonego zgodnie z Konstytucją RP. Działanie takie podlegać powinno ocenie w kontekście deliktu konstytucyjnego. Niemniej przy samej ocenie wydania orzeczenia przez sąd właściwie obsadzony nie chodzi o podważenie statusu sędziego (jako powołanego na stanowisko przez prezydenta), ale o ustalenie, czy sędzia wziąwszy udział w obarczonej wadą konstytucyjną procedurze nominacyjnej ze świadomością nielegalności działania KRS i ograniczonej konkurencji osobowej (ze względu na nieprzystąpienie do konkursu osób, które chciałyby brać udział w procedurze niezgodnej z konstytucją), wypełnia przesłanki sądu w konstytucyjnym oraz konwencyjnym rozumieniu, rozpoznając określoną sprawę i wydając orzeczenie, tj. czy posiada przymioty konieczne do sprawowania wymiaru sprawiedliwości.

Działalność tzw. neosędziów poza salą sądową (poza sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości sensu stricto) polegająca na np. zaangażowaniu politycznym, podejmowaniu działań represyjnych wobec innych sędziów, w szczególności w związki z obroną konstytucji lub stosowaniem prawa unijnego, powinna de lege lata podlegać właściwej ocenie na drodze postępowania dyscyplinarnego, cywilnego lub karnego w koniecznych przypadkach. To stanowisko jest spójne z unijnym i międzynarodowym zapatrywaniem na ochronę prawa do sądu, a jednocześnie otwiera możliwość systemowego rozwiązania problemu statusu neosędziów, bo niektórzy, można mieć nadzieję, podejmą właściwą refleksję, jeśli rzeczywiste sprawowanie wymiaru sprawiedliwości ma dla nich większą wartość niż chwilowy wyższy status zawodowy.

Nie może ulegać wątpliwości, że przywrócenie praworządności musi doprowadzić do stanu zgodnego z prawem, czyli z konstytucją, prawem unijnym i międzynarodowym. Nie zawsze będzie to przywrócenie stanu poprzedniego. Drogą do zamknięcia tej naprawy jest ustawa, na której wejście w życie wymiar sprawiedliwości i całe społeczeństwo musi najpewniej poczekać. Projekt ustawowej regulacji jest potrzebny już teraz.

Autorka jest dr hab., prof. UJ w Katedrze Prawa Cywilnego Uniwersytetu Jagiellońskiego

Wyrok SN” wydany przez tzw. neosędziów w sprawie prokuratora generalnego ożywił po raz kolejny dyskusję o palącej (od kilku lat…) potrzebie uregulowania statusu tzw. neosędziów SN oraz sądów powszechnych, którzy wzięli udział w wadliwej procedurze nominacyjnej z udziałem KRS w niekonstytucyjnym składzie. Skutki prawne tego orzeczenia są dramatyczne nie tylko z punktu widzenia praworządności – coraz bardziej historycznoprawnej wartości systemowej – ale także z punktu widzenia chociaż minimalnego zaufania do państwa prawa, którego uosobieniem jest wymiar sprawiedliwości.

Pozostało 96% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Prokurator, czyli kto?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: 30 lat więzienia nierówne miesiącowi
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Czy ktoś nas słyszy?
Rzecz o prawie
Stanisław Biernat: Porada prawna dla ministra Jacka Siewiery
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Rzecz o prawie
Jackowski, Araszkiewicz: Z AI zostaniesz chemikiem i prawnikiem
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje