Łukasz Duśko, Mateusz Szurman: Dymisja wcale nie zamyka tematu

Choć Bartłomiej Ciążyński zdążył już zwrócić przywłaszczone środki, wcale to nie oznacza, że nie podlega odpowiedzialności karnej.

Publikacja: 28.08.2024 04:30

Łukasz Duśko, Mateusz Szurman: Dymisja wcale nie zamyka tematu

Foto: Adobe Stock

Doniesienia dziennikarzy Wirtualnej Polski o wykorzystaniu przez Bartłomieja Ciążyńskiego służbowej karty paliwowej oraz służbowego samochodu w celach prywatnych doprowadziły go do rezygnacji ze stanowiska podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Na zwołanej w tym celu konferencji prasowej, towarzyszący byłemu już wiceministrowi lider Lewicy Włodzimierz Czarzasty uznał, że dymisja Bartłomieja Ciążyńskiego „zamyka temat”. Czy aby na pewno?

Innego bowiem zdania jest Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu, która poinformowała, że prowadzi postępowanie sprawdzające, mające wyjaśnić okoliczności wykorzystania przez Bartłomieja Ciążyńskiego służbowego samochodu oraz środków finansowych do celów prywatnych. Warto zatem postawić pytanie o konsekwencje tego typu zachowań na gruncie prawa karnego i rozstrzygnąć, czy poza odpowiedzialnością polityczną Bartłomiej Ciążyński powinien liczyć się z sankcjami karnymi.

Czytaj więcej

Ewa Szadkowska: Ministra prawo do niewiedzy

Wykroczenie przeciwko mieniu

Sądy karne konsekwentnie stoją na stanowisku, że osoba, której powierzono prawo do dysponowania środkami pieniężnymi zgromadzonymi na rachunku bankowym (przykładowo poprzez udostępnienie karty płatniczej), dokonując bezprawnej dyspozycji z tego rachunku, dopuszcza się przestępstwa przywłaszczenia powierzonych jej pieniędzy w rozumieniu art. 284 § 2 k.k. (przykładowo wyrok SA w Szczecinie z 30 kwietnia 2014 r., sygn. akt II AKa 52/14; wyrok SA w Poznaniu z 21 stycznia 2015 r., II AKa 218/14). Czyn taki zagrożony jest karą pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu.

Niemniej, w każdym przypadku rozważania odpowiedzialności karnej za przywłaszczenie konieczne jest ustalenie wartości przywłaszczonego mienia. Przestępstwo to ma bowiem swój odpowiednik w kodeksie wykroczeń, określony w art. 119 § 1 k.w. Granicę oddzielającą wykroczenie od przestępstwa wyznacza kwota 800 zł.

W konsekwencji, przywłaszczenie środków pieniężnych o wartości nieprzekraczającej kwoty 800 zł wyczerpuje znamiona wykroczenia, nie zaś przestępstwa (zob. wyrok Sądu Najwyższego z 2 lipca 2003 r,, III KK 197/03). Wykroczenie to zagrożone jest karą aresztu, karą ograniczenia wolności albo grzywną.

Jak wynika z doniesień dziennikarzy Wirtualnej Polski, wykorzystanie powierzonej Bartłomiejowi Ciążyńskiemu karty paliwowej do celów prywatnych było surowo zabronione. Oznacza to, że zakupienie podczas wakacyjnego wyjazdu niemal 70 litrów paliwa oraz płynu do spryskiwaczy przez byłego już wiceministra stanowiło przywłaszczenie środków pieniężnych. Jako że wartość „zakupów” nie mogła przekraczać kwoty 800 zł, mężczyzna najpewniej poniesie odpowiedzialność „jedynie” za wykroczenie.

Warto jednak nadmienić, że od kilku lat w kodeksie karnym obowiązuje art. 12 § 2 k.k., nakazujący traktować dwa lub więcej wykroczeń przeciwko mieniu jako jedno przestępstwo, o ile wykroczenia te zostały popełnione w krótkich odstępach czasu, w podobny sposób.

Gdyby zatem okazało się, że Bartłomiej Ciążyński częściej używał służbowej karty do celów prywatnych i łącznie wydatkował w ten sposób kwotę przekraczającą 800 zł, możliwa jest ocena tych zachowań przez pryzmat przestępstwa z art. 284 § 2 k.k.

Przestępstwo nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego

Poddając prawnokarnej ocenie zachowania Bartłomieja Ciążyńskiego, nie sposób pominąć przestępstwa z art. 231 § 1 k.k. Zgodnie z tym przepisem: „Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Ustawodawca przewidział przy tym obostrzenie odpowiedzialności karnej, podnosząc górną granicę ustawowego zagrożenia do aż 10 lat pozbawienia wolności, jeśli sprawca działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (art. 231 § 2 k.k.).

Jak wynika z komunikatu prasowego Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, czynności sprawdzające Prokuratury ukierunkowane są właśnie na to przestępstwo.

W tym przypadku należy jednak pamiętać, że Bartłomiej Ciążyński nie korzystał ze środków Ministerstwa Sprawiedliwości. Dysponował wówczas kartą służbową udostępnioną przez swojego drugiego pracodawcę, tj. Polski Ośrodek Rozwoju Technologii (PORT), wchodzący w skład ogólnopolskiej Sieci Badawczej Łukasiewicz. Pełnił on tam funkcję zastępcy dyrektora ds. komercjalizacji.

Rodzi to pytanie, czy piastując to stanowisko, Bartłomiej Ciążyński może zostać uznany za funkcjonariusza publicznego w myśl ustawy karnej. Termin ten bowiem w art. 115 § 13 k.k. posiada swoją legalną definicję i tylko osoba, która mieści się w jednej z kategorii wymienionych w tym przepisie, może ponieść odpowiedzialność z art. 231 k.k.

W myśl ustawy karnej funkcjonariuszem publicznym jest m.in. osoba zajmująca kierownicze stanowisko w instytucji państwowej (art. 115 § 13 pkt 6 k.k.). Wydaje się, że właśnie na tej regulacji ogniskują się prace Prokuratury we Wrocławiu. PORT jest państwową osobą prawną powołaną do prowadzenia badań naukowych i prac rozwojowych, a zatem niewątpliwe stanowi on instytucję państwową.

Znacznie trudniej przychodzi jednak określić, czy funkcja zastępcy dyrektora ds. komercjalizacji powinna zostać uznana za stanowisko kierownicze. W tym przypadku konieczna jest szczegółowa analiza umowy wiążącej Bartłomieja Ciążyńskiego z PORT, a w szczególności uprawnień i obowiązków mężczyzny. Wyniki tejże będą kluczowe dla dalszych prac organów śledczych oraz odpowiedzi na pytanie, czy Bartłomiej Ciążyński może odpowiadać karnie z art. 231 § 2 k.k.

Zwrot przywłaszczonych środków

Jakkolwiek Bartłomiej Ciążyński zdążył już zwrócić przywłaszczone środki, to wcale nie oznacza, że nie podlega on odpowiedzialności karnej. Oczywiście, naprawienie szkody wyrządzonej czynem zabronionym sąd karny uwzględnia na etapie wymierzania kary. Przykładowo okoliczność ta może skutkować nadzwyczajnym złagodzeniem kary, a nawet odstąpieniem od jej wymierzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że do przestępstwa lub wykroczenia doszło, co powinno znaleźć odzwierciedlenie w wyroku skazującym.

„Nie miałem wiedzy, że nie mogę tak uczynić”

Na konferencji prasowej Bartłomiej Ciążyński, usprawiedliwiając swoje zachowanie, zasłaniał się niewiedzą o braku możliwości używania służbowej karty paliwowej oraz służbowego samochodu w celach prywatnych.

Komentując to, nie sposób ironicznie nie nawiązać do częstych wypowiedzi sądów karnych i słowa byłego ministra uznać za niewiarygodne, stanowiące przyjętą linię obrony zmierzającą do uchronienia się przed odpowiedzialnością karną.

W przeciwnym bowiem razie musielibyśmy zaakceptować fakt, że na funkcję wiceministra sprawiedliwości w Polsce powoływane są osoby (nota bene radcowie prawni) nieznające podstawowych regulacji prawnych i zasad moralnych.

Łukasz Duśko, adwokat, doktor, Katedra Prawa Karnego UJ

Mateusz Szurman, adwokat, doktor, Katedra Prawa Karnego UJ

Doniesienia dziennikarzy Wirtualnej Polski o wykorzystaniu przez Bartłomieja Ciążyńskiego służbowej karty paliwowej oraz służbowego samochodu w celach prywatnych doprowadziły go do rezygnacji ze stanowiska podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Na zwołanej w tym celu konferencji prasowej, towarzyszący byłemu już wiceministrowi lider Lewicy Włodzimierz Czarzasty uznał, że dymisja Bartłomieja Ciążyńskiego „zamyka temat”. Czy aby na pewno?

Innego bowiem zdania jest Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu, która poinformowała, że prowadzi postępowanie sprawdzające, mające wyjaśnić okoliczności wykorzystania przez Bartłomieja Ciążyńskiego służbowego samochodu oraz środków finansowych do celów prywatnych. Warto zatem postawić pytanie o konsekwencje tego typu zachowań na gruncie prawa karnego i rozstrzygnąć, czy poza odpowiedzialnością polityczną Bartłomiej Ciążyński powinien liczyć się z sankcjami karnymi.

Pozostało 87% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?