Gutowski, Kardas: Prokuraturze zabrakło refleksji i rozsądku

Jeśli sąd odwoławczy nie zmieni postanowienia SR, to prokuratura dokonała niemożliwego. W sprawie o gigantyczne defraudacje i przestępne nadużycie władzy wzbudziła sympatię dla podejrzanych.

Publikacja: 31.07.2024 04:30

Gutowski, Kardas: Prokuraturze zabrakło refleksji i rozsądku

Foto: Adobe Stock

Historia przedstawienia zarzutów, zatrzymania oraz próby aresztowania posła, byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego jest przykładem, jak można poprzez błędne posunięcia taktyczne wizerunkowo przegrać oczywiście wygraną sprawę. I jak zrelatywizować prezentowane w ostatnich latach hasła o konieczności zmiany podejścia aparatu władzy do człowieka.

Posłowi Romanowskiemu przedstawiono jedenaście zarzutów karnych w związku z nieprawidłowościami w Funduszu Sprawiedliwości. Jeśli potwierdzą się prezentowane dane o skandalicznym wydatkowaniu środków z tego funduszu, informacje Prokuratury Generalnej o przekraczaniu uprawnień, niedopełnianiu obowiązków, poświadczaniu nieprawdy w dokumentach oraz wyrządzaniu szkód w wielkich rozmiarach w mieniu Skarbu Państwa, a nagrania rozmów zarejestrowanych przez byłego dyrektora Funduszu okażą się autentyczne, to wyjdzie na jaw instytucjonalna patologia, przemyślnie zbudowana w poczuciu bezkarności, na niespotykaną dotąd skalę. I defraudacja gigantycznych pieniędzy przeznaczonych dla ofiar przestępstw, które miały im zapewnić powrót do normalnego funkcjonowania, a przeznaczone zostały na cele osobiste lub polityczne osób związanych z poprzednią władzą. Jeśli znaczna część Funduszu była przeznaczana na szarlatanów, egzorcystów, na organizacje uśmiechające się do tej władzy, na wybory i inne cele partyjne, to mamy wyjątkowo odrażającą sprawę.

Czytaj więcej

Łukasz Guza: Gorzki brak standardów

Zdradliwe połączenie ról

Pamiętajmy, że stworzenie warunków do patologicznego procederu było możliwe, bo zwierzchnik posła Romanowskiego i innych podejrzanych Zbigniew Ziobro był jednocześnie ministrem sprawiedliwości, prokuratorem generalnym oraz szefem partii koalicyjnej. Trzymanie tych funkcji w jednym ręku eliminuje wzajemną kontrolę urzędów, tworzy podstawy organizacyjne ułatwiające przestępstwa oparte na defraudowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości. Tworzy możliwości instrumentalnego wykorzystania urzędu przez decydentów z Ministerstwa Sprawiedliwości, inicjowania, procedowania i finalizowania zmian kodeksu karnego wykonawczego polegających na poszerzeniu ustawowych podstaw wydatkowania środków z Funduszu bez przeszkód.

Na publicznych pieniądzach były posadowione organizacje, które na wolnym rynku nie miałyby szansy się utrzymać. Widać, jak fatalne było zarządzanie publicznymi pieniędzmi – rozdawnictwo kwot przekraczających nie tylko możliwości zarobkowe, lecz i wyobrażenia normalnego człowieka. Jeśli więc potwierdzą się prezentowane publicznie informacje, że osoby, które z zasady miały strzec prawa, zapragnęły to prawo łamać, to przestępne nadużycie władzy wydaje się znacznie gorsze niż zorganizowana grupa przestępcza. Mafia bowiem musi szukać dojścia do władzy, a przestępnie jej nadużywający ją ma. Nawet entuzjastom poprzedniej władzy trudno chyba wykrzesać z siebie choćby odrobinę sympatii do zaangażowanych w tak niecny proceder.

Niepotrzebne pokazy

Z drugiej strony, zatrzymanie i aresztowanie to środki systemowo nadużywane w Polsce. Jeśli poseł Romanowski stawił się w prokuraturze w dniu uchylenia przez Sejm jego immunitetu, a istniała konieczność jego zatrzymania, można było tego dokonać bez niezasadnie siłowej, ekscesywnej, pokazowej akcji w świetle kamer.

Stawienie się posła Romanowskiego w prokuraturze w celu złożenia zeznań lub wyjaśnień jest jednocześnie wyrazem nieoczywistości ochrony immunitetowej Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Tego samego dowodzi zresztą zasięgnięcie opinii ekspertów prawa międzynarodowego przez MS (prokuratura, zgodnie z prawem nie mogła tego zrobić, bo sama rozstrzyga zagadnienia prawne). Opinie dr hab. Andrzeja Jackiewicza i dr hab. Joanny Juchniewicz, choć skłaniają się ku wąskiemu pojmowaniu immunitetu (zbieżnemu ze stanowiskiem prokuratury), zaznaczają, że rzecz jest skomplikowana, daleka od klarowności w świetle polskiego piśmiennictwa. Judykatury brak, a ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie sąd.

To prawda, jednak wykładnia ochrony immunitetowej powiązana jest w tym przypadku z wykładnią i stosowaniem przepisów o tymczasowym aresztowaniu. O ile problem immunitetów można, na poziomie analizy teoretycznej, rozstrzygać, odwołując się do wykładni zawężającej, wzmacnianej zasadą równości wobec prawa, o tyle nie sposób stosować tej metody do przepisów o instrumentalnym pozbawieniu wolności. Niezależnie zatem od tego, że immunitet parlamentarny, a więc także związany z funkcjonowaniem w strukturze ZPRE, służy ochronie tej instytucji, a dopiero w drugiej kolejności parlamentarzysty, wątpliwości dotyczące zakresu ochrony immunitetowej wskazane w opiniach nakazywały ostrożniejsze postępowanie. Trudno założyć, że decydujący o pozbawieniu wolności sąd będzie samodzielnie rozstrzygał skomplikowane zagadnienia związane z prawem międzynarodowym. Wszak w przypadku tymczasowego aresztowania sąd zobowiązany jest uwzględniać wszelkie reguły gwarancyjne. Można więc było przyjąć, że nie rozstrzygnie wątpliwości na korzyść wnioskodawcy i odmówi aresztowania podejrzanego.

Można było...

Rozwiązaniem ostrożnościowym byłoby wystąpienie o uchylenie immunitetu do ZPRE. Jeśli jednak prokuratura zdecydowała się te wątpliwości rozstrzygnąć na korzyść braku ochrony immunitetowej, decyzja ta powinna wpłynąć na tok postępowania. Rozważyć można było poinformowanie przewodniczącego ZPRE o uchyleniu immunitetu posłowi Romanowskiemu przez Sejm RP, o treści opinii prawnych akcentujących brak ochrony immunitetowej przedstawiciela ZPRE lub jego zastępcy i zarzutach przestępnego nadużycia władzy przed objęciem funkcji w ZPRE. Można było też wskazać, że zarówno zarzuty, jak i czynności w sprawie dotyczą okresów pozasesyjnych oraz specyficznej funkcji zastępcy delegata do ZPRE, którego ochrona w okresach pozasesyjnych może być odmienna, pamiętając, że ZPRE na bazie zwyczaju międzynarodowego poszerzało ochronę delegatów, zwłaszcza w kontrowersyjnej sprawie Nadii Sawczenko (jej status jako bohaterki i antybohaterki Ukrainy zmieniał się w czasie).

Zobrazowanie różnic pozwoliłoby na szerszą analizę przez przewodniczącego ZPRE i wyważenie niuansów tej sprawy, tak by przedstawił inne stanowisko co do zakresu ochrony immunitetowej. Jeśli jednak nie zdecydowano się i na ten krok, ufając własnemu stanowisku, można przyjąć rozważną strategię, uwzględniającą możliwość pomyłki. Rezygnacja z pokazowego, siłowego zatrzymania to najbardziej oczywisty przejaw tej strategii. Drugi to staranne rozważenie konieczności wystąpienia o areszt i możliwości zastosowania wolnościowych środków zapobiegawczych w sprawie, w której dokumenty pozostają w pełnej dyspozycji prokuratury i MS, większość osób jest przesłuchana, część przebywa w areszcie, nagrania są zabezpieczone. Oczywiście tego zagadnienia nie da się przesądzić bez znajomości akt sprawy.

Zastrzeżenia do zakresu ochrony immunitetowej mogą przemawiać za zastosowaniem środków wolnościowych w myśl zasady „lepszy gołąb w garści niż kanarek na dachu”. Zasadę oportunizmu z powodzeniem wykorzystuje się w USA, zamykając konsensualnie nawet największe sprawy. My wolimy podejście „do przodu, z podniesionym czołem”. Tylko czasem uderzamy w futrynę. Jeśli sąd odwoławczy nie zmieni postanowienia SR, prokuratura dokonała niemożliwego. W sprawie o gigantyczne defraudacje i przestępne nadużycie władzy wzbudziła sympatię dla podejrzanych.

Historia przedstawienia zarzutów, zatrzymania oraz próby aresztowania posła, byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego jest przykładem, jak można poprzez błędne posunięcia taktyczne wizerunkowo przegrać oczywiście wygraną sprawę. I jak zrelatywizować prezentowane w ostatnich latach hasła o konieczności zmiany podejścia aparatu władzy do człowieka.

Posłowi Romanowskiemu przedstawiono jedenaście zarzutów karnych w związku z nieprawidłowościami w Funduszu Sprawiedliwości. Jeśli potwierdzą się prezentowane dane o skandalicznym wydatkowaniu środków z tego funduszu, informacje Prokuratury Generalnej o przekraczaniu uprawnień, niedopełnianiu obowiązków, poświadczaniu nieprawdy w dokumentach oraz wyrządzaniu szkód w wielkich rozmiarach w mieniu Skarbu Państwa, a nagrania rozmów zarejestrowanych przez byłego dyrektora Funduszu okażą się autentyczne, to wyjdzie na jaw instytucjonalna patologia, przemyślnie zbudowana w poczuciu bezkarności, na niespotykaną dotąd skalę. I defraudacja gigantycznych pieniędzy przeznaczonych dla ofiar przestępstw, które miały im zapewnić powrót do normalnego funkcjonowania, a przeznaczone zostały na cele osobiste lub polityczne osób związanych z poprzednią władzą. Jeśli znaczna część Funduszu była przeznaczana na szarlatanów, egzorcystów, na organizacje uśmiechające się do tej władzy, na wybory i inne cele partyjne, to mamy wyjątkowo odrażającą sprawę.

Pozostało 81% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian