Niby człowiek wiedział, ale trochę się łudził. To zdanie, wykorzystywane w internetowych memach, jak ulał pasuje do obecnej sytuacji polityczno-prawnej. Bo jasne było, że po okresie łamania standardów demokratycznego państwa prawa niełatwo będzie je przywrócić. A władza przyzwyczajona do tego, że jej wolno więcej, rzadko kiedy potrafi się samoograniczyć.
I nie chodzi tu o brak rozliczeń poprzedniego rządu, bo akurat do tej kwestii nowa ekipa podeszła z entuzjazmem, tracąc wręcz rozwagę, co dobitnie uwidoczniła sprawa Marcina Romanowskiego. Do tych słusznych rozliczeń chętnie jednak stosuje metody i zaniżone standardy zarzucane poprzednikom. Podkreślała pokazowe, upolitycznione działania prokuratury pod rządami Zbigniewa Ziobro, a dziś prokuratura doprowadza do zatrzymania posła w kajdankach (choć sam zgłaszał się do niej) i domaga się tymczasowego aresztowania, choć nawet krytycy poprzedniego rządu zwracają uwagę, że wniosek aresztowy w tej sprawie nie wydaje się zasadny.
To jednak sprawy rozbudzające emocje, polityczne, rządzące się własnymi prawidłami. Z nimi mają problem też doświadczone demokracje. W praktyce boleśniejsze może być to, że na razie nowa władza – delikatnie mówiąc – nie spieszy się z przywracaniem/wprowadzaniem wyższych standardów w innych dziedzinach życia publicznego. Zmiany prawa miały być poprzedzone rzetelnie przeprowadzonymi konsultacjami społecznymi, a tymczasem realizuje się je wybiórczo, a wciąż zdarza się, że rząd przyjmuje projekty bez żadnych formalnych konsultacji (np. wprowadzenie tzw. babciowego).
Miało nie być tworzenia prawa ad hoc, nieprzemyślanego, poprawek na ostatnią chwilę. A przykład w sprawie przepisów o gwałcie opisany przez Mikołaja Małeckiego wskazuje, że wciąż mamy z tym problem. Miał być Sejm otwarty dla obywateli, ale – jak wskazuje Katarzyna Batko-Tołuć – zmiany w tym względzie nie powinny jedynie ograniczać się do symboliki. Wciąż mamy w tej kwestii wiele do zrobienia.
Na podwyższanie standardów władza ma jeszcze dużo czasu. Musi jednak pamiętać, że nic jej tak nie zaszkodzi jak stracone złudzenia wyborców.