Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2021 r. w Polsce orzeczono 60 687 rozwodów, tj. o 9523 więcej niż w 2020 r. Jednocześnie w 2021 r. rozwiązano 25 415 bezdzietnych małżeństw, a w 48 660 przypadkach nie orzekano o winie rozkładu pożycia. W 2022 r. orzeczono 60 162 rozwodów, w tym 25 719 bezdzietnych małżeństw. O winie rozkładu pożycia nie orzekano w 48 835 przypadkach – spośród tych spraw w 1691 przypadkach okres od wniesienia powództwa do prawomocnego wyroku wyniósł ponad dwa lata, w 5622 przypadkach rok, a w 14 025 przypadkach od siedmiu do jedenastu miesięcy (Rocznik demograficzny, Główny Urząd Statystyczny, red. D. Rozkrut, Warszawa 2022 i 2023).
Projekty były wcześniej
Błędem jest podchodzenie do omawianej kwestii tylko z perspektywy interesów różnych grup zawodowych, a także wskazywanie, że propozycja ma jedynie „usprawnić sądownictwo”. Funkcjonowanie sądownictwa to szerszy problem, a rozwody pozasądowe mają być raczej wyjściem naprzeciw oczekiwaniom społecznym. Potrzeba usprawnienia sądownictwa nie powinna wstrzymywać prac nad innymi projektami, które, biorąc pod uwagę powyższe statystyki, przyczynią się do tego w niewielkim stopniu.
Nieprecyzyjne jest też twierdzenie, że dopiero ostatnio polski świat prawniczy zainteresował się pomysłem na pozasądowe rozwody. Trzeba przypomnieć, że próby liberalizacji postępowania rozwodowego były już od dawna podejmowane i omawiane w prawniczej literaturze naukowej. Pierwszy poselski projekt ustawy o zmianie kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz kodeksu postępowania cywilnego zawierający nowelizację norm o rozwodzie i postępowaniu w sprawach o rozwód został przedłożony 16 lutego 1995 r. (zob. druk sejmowy Sejmu RP II kadencji nr 800, Sejm RP Kadencja II. Sprawozdanie Stenograficzne z 43 posiedzenia Sejmu RP w dniach 15, 16, 17 lutego 1995, Warszawa 1995, s. 113). Projekt spotkał się z krytyką, był zbyt postępowy i niedoprecyzowany. O ile jednak faktycznie w 1995 r. propozycje mogły być uznane za przedwczesne, o tyle można się zastanowić, czy należy je za takie uznać w 2024 r., a więc po prawie trzydziestu latach.
Później przedstawiono jeszcze dwa projekty poselskie. Pierwszy z 22 czerwca 2012 r. i drugi z 12 czerwca 2013 r. Projektom tym nie nadano dalszego biegu. Odnotować jednak należy, że oba dopuszczały rozwiązanie małżeństwa przez zgodne oświadczenia woli obojga małżonków, złożone przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego, co jednak nie było dopuszczalne, gdy małżonkowie byli rodzicami wspólnych małoletnich dzieci.
Nie wydaje się też prawdziwa teza, że nie będzie potrzeby „prywatyzacji rozwodów”, jeżeli będą one sprawnie orzekane przez sądy. W określonych sytuacjach obywatel powinien mieć wybór, gdzie chce rozwiązać swoje małżeństwo (oczywiście przy odpowiednim zagwarantowaniu przez państwo ochrony „strony słabszej”). Warto przypomnieć, że podobne argumenty krytyczne podnoszone były przed wprowadzeniem notarialnego poświadczenia dziedziczenia.
Dziś jednak to rozwiązanie cieszy się dużym zainteresowaniem, jest powszechnie stosowane i nie budzi wątpliwości. Trzeba również pamiętać, że pozasądowy rozwód ma stanowić jedynie alternatywę dla małżonków, a nie nakładać obowiązek korzystania z tego rozwiązania.