Daniela Wybrańczyk: Szybki rozwód, śmiały plan

Pozasądowe rozwiązywanie małżeństwa. Kto zyska, a kto straci na tym rozwiązaniu?

Publikacja: 24.07.2024 04:31

Daniela Wybrańczyk: Szybki rozwód, śmiały plan

Foto: Adobe Stock

Niedawno w mediach pojawiła się informacja, że Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad wprowadzeniem możliwości pozasądowego rozwiązywania małżeństw. Propozycja nie zawiera jeszcze konkretów, a już jest krytykowana.

Krytykują głównie adwokaci (zob. np. Agata Koschel-Sturzbecher: Rozwody notarialne i paprotki nie zbawią sądów; Michał Bieniak: Rozwody. Kapitulacja ministra sprawiedliwości, „Rzeczpospolita”), entuzjastycznie wypowiadają się sędziowie (Rozwód u notariusza lub przed urzędnikiem USC. Resort Bodnara ma śmiały plan, „Rzeczpospolita”), a notariusze, odwołując się do merytorycznych argumentów, wskazują na zalety rozwiązania (Będą rozwody przed notariuszami? Szef Krajowej Rady Notarialnej o zaletach tej i innych zmian, „Rzeczpospolita”). Kierownicy urzędów stanu cywilnego ze spokojem czekają na ewentualne propozycje.

Nikt nie pyta małżonków

Już powyższe może wskazywać, kto z pozasądowych rozwodów odniesie korzyść, a kto poniesie straty. Nikt jednak nie pyta o zdanie obywateli, a to przecież dla nich miałoby zostać wprowadzone wskazane rozwiązanie, które ułatwiałoby plany życiowe małżonków przy jednoczesnym poszanowaniu ich woli oraz zwiększeniu kompetencji w kształtowaniu skutków rozwodu.

Oczywiste jest, że co do zasady adwokatom pomysł się nie podoba, gdyż stracą dochody z często dość łatwych spraw. Naturalne jest też, że sędziowie i notariusze będą go popierać, ponieważ sądy odnotują niższy wpływ spraw, a notariusze otrzymają nowe kompetencje. Czy zatem te grupy zawodowe mogą być obiektywne w swoich wypowiedziach?

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2021 r. w Polsce orzeczono 60 687 rozwodów, tj. o 9523 więcej niż w 2020 r. Jednocześnie w 2021 r. rozwiązano 25 415 bezdzietnych małżeństw, a w 48 660 przypadkach nie orzekano o winie rozkładu pożycia. W 2022 r. orzeczono 60 162 rozwodów, w tym 25 719 bezdzietnych małżeństw. O winie rozkładu pożycia nie orzekano w 48 835 przypadkach – spośród tych spraw w 1691 przypadkach okres od wniesienia powództwa do prawomocnego wyroku wyniósł ponad dwa lata, w 5622 przypadkach rok, a w 14 025 przypadkach od siedmiu do jedenastu miesięcy (Rocznik demograficzny, Główny Urząd Statystyczny, red. D. Rozkrut, Warszawa 2022 i 2023).

Projekty były wcześniej

Błędem jest podchodzenie do omawianej kwestii tylko z perspektywy interesów różnych grup zawodowych, a także wskazywanie, że propozycja ma jedynie „usprawnić sądownictwo”. Funkcjonowanie sądownictwa to szerszy problem, a rozwody pozasądowe mają być raczej wyjściem naprzeciw oczekiwaniom społecznym. Potrzeba usprawnienia sądownictwa nie powinna wstrzymywać prac nad innymi projektami, które, biorąc pod uwagę powyższe statystyki, przyczynią się do tego w niewielkim stopniu.

Nieprecyzyjne jest też twierdzenie, że dopiero ostatnio polski świat prawniczy zainteresował się pomysłem na pozasądowe rozwody. Trzeba przypomnieć, że próby liberalizacji postępowania rozwodowego były już od dawna podejmowane i omawiane w prawniczej literaturze naukowej. Pierwszy poselski projekt ustawy o zmianie kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz kodeksu postępowania cywilnego zawierający nowelizację norm o rozwodzie i postępowaniu w sprawach o rozwód został przedłożony 16 lutego 1995 r. (zob. druk sejmowy Sejmu RP II kadencji nr 800, Sejm RP Kadencja II. Sprawozdanie Stenograficzne z 43 posiedzenia Sejmu RP w dniach 15, 16, 17 lutego 1995, Warszawa 1995, s. 113). Projekt spotkał się z krytyką, był zbyt postępowy i niedoprecyzowany. O ile jednak faktycznie w 1995 r. propozycje mogły być uznane za przedwczesne, o tyle można się zastanowić, czy należy je za takie uznać w 2024 r., a więc po prawie trzydziestu latach.

Później przedstawiono jeszcze dwa projekty poselskie. Pierwszy z 22 czerwca 2012 r. i drugi z 12 czerwca 2013 r. Projektom tym nie nadano dalszego biegu. Odnotować jednak należy, że oba dopuszczały rozwiązanie małżeństwa przez zgodne oświadczenia woli obojga małżonków, złożone przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego, co jednak nie było dopuszczalne, gdy małżonkowie byli rodzicami wspólnych małoletnich dzieci.

Nie wydaje się też prawdziwa teza, że nie będzie potrzeby „prywatyzacji rozwodów”, jeżeli będą one sprawnie orzekane przez sądy. W określonych sytuacjach obywatel powinien mieć wybór, gdzie chce rozwiązać swoje małżeństwo (oczywiście przy odpowiednim zagwarantowaniu przez państwo ochrony „strony słabszej”). Warto przypomnieć, że podobne argumenty krytyczne podnoszone były przed wprowadzeniem notarialnego poświadczenia dziedziczenia.

Dziś jednak to rozwiązanie cieszy się dużym zainteresowaniem, jest powszechnie stosowane i nie budzi wątpliwości. Trzeba również pamiętać, że pozasądowy rozwód ma stanowić jedynie alternatywę dla małżonków, a nie nakładać obowiązek korzystania z tego rozwiązania.

Będzie wiele pytań

Ponadto, odnosząc się do zarzutów formułowanych przez adwokatów, nie jest przecież wykluczony ich udział np. w czynnościach podejmowanych przed notariuszem. Każdy z małżonków może ustanowić swojego pełnomocnika i zdecydować, że chce, aby był on obecny przy tych czynnościach. Do rozważenia pozostaje kwestia tzw. przymusu adwokacko-radcowskiego. Komentując jednak potrzebę jego wprowadzenia, warto dostrzec, że najczęściej w państwach europejskich, w których wymagany jest obligatoryjny udział pełnomocnika (np. Francja, Grecja), rozwód przed notariuszem jest dopuszczalny także gdy małżonkowie są rodzicami małoletnich dzieci, co ma je dodatkowo chronić.

Podsumowując, sam pomysł ma swoje wady i zalety. Trudno jednak krytykować go na etapie, gdy nie ma jeszcze żadnych konkretnych propozycji. Niewątpliwie przed ustawodawcą stoi nie lada wyzwanie. Wprowadzenie regulacji prawnych dopuszczających rozwiązanie małżeństwa na drodze pozasądowej będzie się wiązać z koniecznością odpowiedzi na wiele pytań i rozstrzygnięcia licznych wątpliwości. Warto przy tym zastanowić się nad wykorzystaniem sprawdzonych już rozwiązań przyjętych w innych państwach.

W pierwszej kolejności ustawodawca musi rozstrzygnąć, czy konstytucyjna ochrona małżeństwa obejmuje także wymóg udziału państwa (władzy sądowniczej) w rozwiązaniu małżeństwa. Niezbędne będzie także wyjaśnienie, jak należy rozumieć autonomię woli małżonków w kontekście dopuszczalności rozwiązania małżeństwa przed notariuszem albo kierownikiem urzędu stanu cywilnego, oraz określenie, jaki byłby zakres tej autonomii.

W mojej ocenie omawiana propozycja wymaga dyskusji. Mam jednak nadzieję, że pogłębionej i merytorycznej, a nie jedynie publicystycznej. Wierzę też, że w tej dyskusji brane będą pod uwagę interesy obywateli, którzy oczekują prawa dostosowanego do ich potrzeb.

Autorka jest doktorem nauk prawnych, radcą prawnym, adiunktem w Uniwersytecie SWPS

Niedawno w mediach pojawiła się informacja, że Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad wprowadzeniem możliwości pozasądowego rozwiązywania małżeństw. Propozycja nie zawiera jeszcze konkretów, a już jest krytykowana.

Krytykują głównie adwokaci (zob. np. Agata Koschel-Sturzbecher: Rozwody notarialne i paprotki nie zbawią sądów; Michał Bieniak: Rozwody. Kapitulacja ministra sprawiedliwości, „Rzeczpospolita”), entuzjastycznie wypowiadają się sędziowie (Rozwód u notariusza lub przed urzędnikiem USC. Resort Bodnara ma śmiały plan, „Rzeczpospolita”), a notariusze, odwołując się do merytorycznych argumentów, wskazują na zalety rozwiązania (Będą rozwody przed notariuszami? Szef Krajowej Rady Notarialnej o zaletach tej i innych zmian, „Rzeczpospolita”). Kierownicy urzędów stanu cywilnego ze spokojem czekają na ewentualne propozycje.

Pozostało 89% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian