Po złożeniu w imieniu klienta prywatnego aktu oskarżenia przeciwko dziennikarzowi o zniesławienie poszedłem na spotkanie, na którym byli przedstawiciele czwartej władzy. Pytali, dlaczego stanąłem po stronie osoby, która chce doprowadzić do skazania dziennikarza, przyczyniając się w ten sposób do ograniczania wolności słowa i zakładania kagańca mediom. Oczywiście mógłbym odpowiedzieć, że każdy ma prawo do korzystania z pomocy adwokata, a adwokat nie ma prawa odmówić takiej pomocy, jednak to byłaby ucieczka od tematu zasadniczego. Dlatego wytłumaczyłem, że dziennikarz ów napisał nieprawdę i nie sprawdzając podanych informacji, wszedł w oczywistą kolizję z prawem prasowym, narażając pomówionego na poważne nieprzyjemności. Gdy natomiast zostały mu przedstawione dowody, że jego artykuł zawiera fałsz, odmówił przeprosin, bo naraziłyby na szwank jego reputację dziennikarską.
Utopić w pozwach
Piszę o tym, ponieważ Ministerstwo Sprawiedliwości zasygnalizowało, że podejmuje prace mające wyeliminować z kodeksu karnego przestępstwa zniesławienia, co ma zapobiegać tłumieniu krytyki prasowej, jak również służyć wprowadzaniu dyrektywy Parlamentu Europejskiego w sprawie ochrony osób, które angażują się debatę publiczną, przed roszczeniami oczywiście bezzasadnymi lub stanowiącymi nadużycie postępowania sądowego.
Czytaj więcej
Za sprawą pozwu na kwotę 170 mln dol. serial „Reniferek” stał się jeszcze bardziej popularny, a o danych zniesławionej w nim powódki piszą prawie wszystkie światowe media.
Mowa o zjawisku tzw. SLAPP-ów, czyli masowo wnoszonych pozwów czy aktów oskarżenia mających tłumić debatę publiczną. Ocenia się, że w ostatnich latach Polska stała się liderem tego typu aktywności, a celem zasypywania przedstawicieli mediów pozwami było nawet nie uzyskiwanie wyroków niekorzystnych dla dziennikarzy i wydawców, ale zniechęcanie ich do zajmowania się tematami niewygodnymi dla podmiotów stosującymi taką linię obrony. Wytaczane powództwa zabierają czas pozwanym, wymagają nakładów na obronę, co może skutecznie zniechęcić do krytyki podmiotów dysponujących dużymi możliwościami finansowymi.
Opisane działania polegające na składaniu dziesiątek często niczym nie uzasadnionych pozwów oczywiście służyły ograniczaniu krytyki dziennikarskiej i wolności słowa i systemowe przeciwdziałanie taki praktykom służy obronie tych wartości. Jest jednak również druga, strona tego medalu: dziennikarze w swoich publikacjach nadużywają wolności słowa, działając wbrew regułom prawa prasowego, a w krańcowych sytuacjach wręcz na zlecenie, w celu zdyskredytowania określonego podmiotu w oczach opinii publicznej.