Ostatnio na łamach „The Economist” Geoff White, znany dziennikarz śledczy i autor książek poświęconych m.in. cyberprzestępczości, argumentuje, że finanse cyfrowe (digital finance) to raj dla przestępców piorących pieniądze. Zwraca w szczególności uwagę na przestępczość zorganizowaną. Najnowsze technologie pozwalają obecnie na to, by najniebezpieczniejsi przestępcy przenosili i ukrywali nieuczciwie zdobyte zyski. Prognoza na przyszłość nie jest – według autora – najlepsza. Jeśli rządzący poszczególnymi państwami i przemysł technologiczny nie znajdą płaszczyzny porozumienia, sytuacja będzie coraz gorsza. A rzeczone porozumienie miałoby polegać na ustępstwach: rządy państw powinny lepiej zrozumieć technologię, by móc rozmawiać z pozycji autorytetu, a zwolennicy nowych technologii powinni przyjąć do wiadomości, że przegrają swoją sprawę w momencie, gdy rządy zaczną traktować obronę innowacyjności jako gotowość niesienia pomocy w praniu pieniędzy na olbrzymią skalę.
Nie podoba mi się sposób, w jaki Geoff White zakreśla warunki umożliwiające przeciwdziałanie procederowi prania pieniędzy. W rzeczywistości wydaje się mówić: rządy państw muszą odzyskać autorytet poprzez poznanie nowych technologii, by narzucić swoje rozwiązania z tej pozycji, a zwolennicy innowacji muszą się zorientować, że w skrajnych przypadkach mogą odpowiadać za pomocnictwo w praniu pieniędzy, i to nawet wówczas, gdy ich celem jest po prostu umożliwienie ludziom zwiększenia zakresu prywatności. Z tak przygotowaną receptą są co najmniej dwa problemy. Po pierwsze, brzmi jak szantaż wobec branży technologicznej. Po drugie, pozostawia na marginesie istotę sprawy. Istotą jest zaś to, że walka z praniem pieniędzy, podobnie jak z każdym innym przestępstwem, nie może odbywać się poprzez nadmierną ingerencję w prawa i wolności obywateli.
Precedens Tornado Cash
Oba sygnalizowane wyżej problemy ze wskazaniami White’a da się zaobserwować na przykładzie sprawy Tornado Cash. W marcu 2022 r. hakerzy, z dużym prawdopodobieństwem powiązani z Koreą Północną, ukradli kryptowalutę o wartości 625 milionów dolarów z opartej na kryptowalutach gry wideo o nazwie Axie Infinity. Do prania zaś dużej części pieniędzy z tego przestępstwa użyli Tornado Cash, tzw. kryptomiksera, który polega na pobraniu od użytkownika jego kryptowalut, mieszaniu ich z kryptowalutami innych użytkowników, a następnie odesłaniu ich do pierwszego użytkownika. Takie działanie ukrywa pochodzenie kryptowaluty, co zwiększa poziom prywatności i anonimowości transakcji, pozwalając użytkownikom zachować dyskrecję w transakcjach kryptowalutowych.
Amerykański rząd szybko nałożył sankcje na Tornado Cash. Oskarżono dwóch programistów, którzy rzekomo zbudowali mikser, m.in. o pranie pieniędzy. Reakcja społeczności technologicznej była jednak równie zdecydowana. Organizatorzy kampanii kryptowalutowych pozwali Departament Skarbu USA, twierdząc, że sankcje pozbawiły użytkowników istotnego narzędzia do ochrony prywatności. Był jednak i dalej idący argument: ludzie stojący za Tornado Cash nie powinni być pociągani do odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie ich wynalazku; nietrudno sobie wyobrazić, jak dużym zagrożeniem dla programistów na całym świecie może być precedens Tornado Cash.