Robert Damski: Dlaczego państwo nie ufa rodzicom?

Raz dłużnik, słysząc o jednej z metod niepłacenia, uznał: na to nie wpadłem.

Publikacja: 29.05.2024 04:30

Robert Damski: Dlaczego państwo nie ufa rodzicom?

Foto: Adobe Stock

Niedawno pewien redaktor zapytał mnie, o co najczęściej jestem pytany przez dziennikarzy. Po zastanowieniu przyszły mi na myśl dwie kwestie. Pierwsza to, oczywiście, jak poprawić skuteczność egzekucji alimentów, a druga, w jaki sposób dłużnicy alimentacyjni unikają płacenia.

Co do tej drugiej kwestii, to od jakiegoś czasu mam pewne wątpliwości, czy opowiadając o sposobach unikania płacenia alimentów, przypadkiem nie podpowiadam dłużnikom, którzy na niektóre z pomysłów jeszcze nie wpadli. Kiedyś nawet zdarzyło mi się, że osoba, z którą rozmawiałem, słysząc o jednej z metod uchylania się od płacenia, odruchowo zareagowała mówiąc: „O! A na to nie wpadłem”.

Czytaj więcej

Robert Damski: Alimenty po polsku czyli grupa wsparcia dłużnika

Tym chętniej wdaję się więc w rozmowy o podnoszeniu skuteczności egzekucji, przy czym dziś chciałbym skupić się na tych mniej oczywistych.

Jasne jest dla wszystkich, że potrzebna jest dobrze przemyślana, ogólnopolska kampania promująca odpowiedzialne rodzicielstwo i płacenie alimentów bez konieczności wszczynania egzekucji, bo nadal kojarzą się z patologią, a ich niepłacenie jest niemal powszechnie akceptowane. Podobnie jak upowszechnienie mobilnego dozoru elektronicznego zamiast kary pozbawienia wolności za przestępstwo niealimentacji. Dlaczego? Bo osadzony nie tylko nie ma szans na spłatę zadłużenia, ale generuje ogromne koszty dla państwa, wielokrotnie przekraczające wysokość samych alimentów.

To absurdalne marnowanie środków, a dodatkowo może wiązać się ze stygmatyzacją i traumatyzacją dziecka.

Są jednak rzeczy, o których osoby niezwiązane z egzekucją sądową nigdy by pewnie nie pomyślały, a które nie tylko „od ręki” usprawniłyby pracę kancelarii, ale przede wszystkim ułatwiły życie tym rodzicom, a mówiąc bardziej konkretnie, tym mamom, które korzystają z Funduszu Alimentacyjnego.

Mam tu na myśli likwidację obowiązku wystawiania przez komornika co pół roku zaświadczenia o bezskutecznej egzekucji, aby utrzymać wypłatę środków z Funduszu, a w zamian wprowadzenie oświadczenia samodzielnego rodzica.

Dlaczego warto to zrobić? Bo realizacja tego obowiązku to strata czasu i pieniędzy, a przede wszystkim wyraz braku zaufania do samodzielnych rodziców.

Co pół roku w mojej kancelarii ustawiają się kolejki kobiet. Przychodzą odebrać dokument, który muszą złożyć w urzędzie, aby nadal otrzymywać alimenty z Funduszu. W ogromnej większości przypadków są to postępowania bezskuteczne, w których w zasadzie od początku i przez lata ani razu nie udało się wyegzekwować pełnej raty alimentacyjnej. Takie zaświadczenie potrzebne jest również do zasiłku rodzinnego, mieszkaniowego czy osłonowego.

Ten dokument ktoś musi przygotować, wydrukować i wreszcie przekazać do osoby zainteresowanej. Jaka jest skala problemu? W mojej małej powiatowej kancelarii w ciągu roku jest to ponad 1500 zaświadczeń, przy czym Fundusz wymaga aktualnego dokumentu, czyli nie starszego niż dwa miesiące.

Czemu to ma służyć? Nie mam pojęcia. Gdyby zamiast tego rodzic sprawujący stałą opiekę nad dzieckiem miał obowiązek informować Fundusz o utracie prawa do świadczenia zamiast o tym, że nadal to prawo posiada, to uniknęlibyśmy marnowania mnóstwa czasu i środków.

Drugi nieoczywisty pomysł to przejęcie procedury upadłości konsumenckiej przez komornika sądowego, kiedy dotyczy ona dłużnika alimentacyjnego. Dlaczego warto to zrobić? Bo to komornicy najlepiej znają sytuację dłużnika, a samodzielny rodzic nie musiałby podejmować dodatkowych działań.

Ale to już temat na kolejny tekst.

Autor jest komornikiem sądowym w Lipnie

Niedawno pewien redaktor zapytał mnie, o co najczęściej jestem pytany przez dziennikarzy. Po zastanowieniu przyszły mi na myśl dwie kwestie. Pierwsza to, oczywiście, jak poprawić skuteczność egzekucji alimentów, a druga, w jaki sposób dłużnicy alimentacyjni unikają płacenia.

Co do tej drugiej kwestii, to od jakiegoś czasu mam pewne wątpliwości, czy opowiadając o sposobach unikania płacenia alimentów, przypadkiem nie podpowiadam dłużnikom, którzy na niektóre z pomysłów jeszcze nie wpadli. Kiedyś nawet zdarzyło mi się, że osoba, z którą rozmawiałem, słysząc o jednej z metod uchylania się od płacenia, odruchowo zareagowała mówiąc: „O! A na to nie wpadłem”.

Pozostało 80% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?