Niedawno pewien redaktor zapytał mnie, o co najczęściej jestem pytany przez dziennikarzy. Po zastanowieniu przyszły mi na myśl dwie kwestie. Pierwsza to, oczywiście, jak poprawić skuteczność egzekucji alimentów, a druga, w jaki sposób dłużnicy alimentacyjni unikają płacenia.
Co do tej drugiej kwestii, to od jakiegoś czasu mam pewne wątpliwości, czy opowiadając o sposobach unikania płacenia alimentów, przypadkiem nie podpowiadam dłużnikom, którzy na niektóre z pomysłów jeszcze nie wpadli. Kiedyś nawet zdarzyło mi się, że osoba, z którą rozmawiałem, słysząc o jednej z metod uchylania się od płacenia, odruchowo zareagowała mówiąc: „O! A na to nie wpadłem”.
Czytaj więcej
Niesprawiedliwe sądy, byłe dzieci i inne wymówki – to codzienność.
Tym chętniej wdaję się więc w rozmowy o podnoszeniu skuteczności egzekucji, przy czym dziś chciałbym skupić się na tych mniej oczywistych.
Jasne jest dla wszystkich, że potrzebna jest dobrze przemyślana, ogólnopolska kampania promująca odpowiedzialne rodzicielstwo i płacenie alimentów bez konieczności wszczynania egzekucji, bo nadal kojarzą się z patologią, a ich niepłacenie jest niemal powszechnie akceptowane. Podobnie jak upowszechnienie mobilnego dozoru elektronicznego zamiast kary pozbawienia wolności za przestępstwo niealimentacji. Dlaczego? Bo osadzony nie tylko nie ma szans na spłatę zadłużenia, ale generuje ogromne koszty dla państwa, wielokrotnie przekraczające wysokość samych alimentów.