Choć samorządy zawodowe adwokatów i radców prawnych spierają się niekiedy o rozmaite kwestie, oba od lat prezentują spójne stanowisko w jednej sprawie. Chodzi o pilną potrzebę wprowadzenia przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmian w zasadach wynagradzania profesjonalistów za pomoc prawną świadczoną z urzędu.
W publicznych i formalnych wystąpieniach i w koleżeńskich rozmowach nie ma wątpliwości – zasady orzekania o zwrocie kosztów nieopłaconej pomocy prawnej w sprawach karnych i cywilnych są pozbawione sensu, a stawki za świadczenie tego rodzaju pracy pozbawiają godności. Dlatego Naczelna Rada Adwokacka, zapewne na fali okołowyborczych obietnic i może także zaangażowania adwokatów w ich spełnianie, zaproponowała zmianę przepisów, m.in. umożliwienie otrzymania wynagrodzenia bez czekania na nie nawet kilka lat, jak jest obecnie. Niestety MS nie poparło tych zmian.
Czytaj więcej
Stawka za sprawę przeciwko ZUS nie umywa się do wynagrodzenia hydraulika za przetkanie rury ani fryzjera za ufarbowanie włosów.
W ocenie resortu bowiem wymagałyby zbyt wielu zmian legislacyjnych, zbyt dużych kosztów Skarbu Państwa oraz obciążenia dodatkową pracą sądowych wydziałów, które zajmują się wykonywaniem orzeczeń. Faktycznie, pechowe zestawienie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, iż wszystkich tych trudności można uniknąć, kontynuując wykorzystywanie adwokatów i radców prawnych do pracy za stawki urągające ludzkiej przyzwoitości.
Mało kogo trzeba bowiem przekonywać, iż makabrycznie opłacani prawnicy nie gwarantują obywatelowi skutecznej ochrony prawnej. Nie budzi przecież wątpliwości, że niewiarygodnie niska płaca może nie motywować do zaangażowania, może prowadzić do przyjmowania ponadnormatywnych zleceń, co z kolei ogranicza dostępność prawnika, a nawet komunikację z klientem. Obłożenie pracą nie sprzyja inwestowaniu w szkolenia, a ograniczone zasoby finansowe i odstąpienie od doskonalenia zawodowego mogą sprzyjać łamaniu zasad etyki.