Joanna Parafianowicz: To prawda, nikt im nie kazał być prawnikami

Stawka za sprawę przeciwko ZUS nie umywa się do wynagrodzenia hydraulika za przetkanie rury ani fryzjera za ufarbowanie włosów.

Publikacja: 26.09.2023 02:01

Joanna Parafianowicz: To prawda, nikt im nie kazał być prawnikami

Foto: Adobe Stock

W powszechnym społecznym przekonaniu adwokaci są nie tylko zamożni, ale i uprzywilejowani, bo niewiele jest zawodów specjalistycznych, w których udzielenie odpowiedzi na zadane przez klienta pytanie „zajmie tylko 5 minut” albo nie będzie się wiązało z większym wysiłkiem, skoro np. wydanie opinii „to tylko chwila”, a sprawa jest „generalnie prosta” i „wystarczy, że rzucisz okiem”.

Policzmy lata nauki

Tym razem nie zamierzam skupiać się na tym, że za udzieloną obiektywnie sprawnie poradą czy sporządzeniem pisma procesowego stoi pięć lat jednolitych studiów magisterskich (podczas których młody prawnik zalicza co najmniej dwudziestu egzaminów), napisanie, złożenie i obrona pracy magisterskiej, państwowy egzamin wstępny na aplikację z niemal wszystkich dziedzin prawa, trzy lata aplikacji (podczas której, niczym na uczelni, pisze się kolokwia, zdaje egzaminy i zalicza nawet kilkadziesiąt godzin praktyk w sądach i prokuraturze), cztery dni państwowego egzaminu zawodowego z czterech przedmiotów, z których zaliczyć należy wszystkie), i że żadna z wymienionych atrakcji nie jest darmowa. Nie mam także ambicji przekonywać, że praca adwokata wiąże się z ogromnym obciążeniem psychicznym i zapewne nie bez kozery przedstawiciele tego zawodu tak często padają ofiarą różnych nałogów.

Czytaj więcej

Joanna Parafianowicz: Czy powinniśmy się czuć przedsiębiorcami drugiej kategorii

Nie chcę także stać po stronie tych, którzy powyższe argumenty skłonni byliby skwitować stwierdzeniem, że nikt adwokatów nie zmuszał do wykonywania tej profesji, choć niewątpliwie w tym sposobie myślenia jest odrobina prawdy.

To nie są żarty

Pragnę dziś jedynie zwrócić uwagę na to, że gdybyśmy choć na moment wyswobodzili się ze stereotypowych przekonań i przyjrzeli realiom adwokackiego fachu pod jednym z proponowanych kątów, mogłoby się okazać, że wspomniana na wstępie zamożność zawodowa powinna być mierzona, nie pieniądzem, lecz doświadczeniem, zaś uprzywilejowanie jest ograniczone do możliwości dostania się do gmachu sądu wejściem dla jego pracowników.

Uważam bowiem, że jak na grupę zawodową, która wespół z radcami prawnymi zobowiązana jest przez ustawodawcę do udzielania przedsądowej pomocy prawnej w ramach systemu nieodpłatnej pomocy prawnej oraz do prowadzenia spraw sądowych jako pełnomocnicy lub obrońcy w ramach pomocy prawnej z urzędu, to proponowane przez (każdego od około trzydziestu lat) ministra sprawiedliwości stawki wynagrodzenia za ten wysiłek odbierać należy wyłącznie w kategoriach żartu. Niestety, mało zabawnego nie tylko dla adwokatów i radców, ale nade wszystko dla obywatela. Trzeba być ślepym, aby nie widzieć, że wynagrodzenie za sprawę przeciwko ZUS, opiewające na niespełna 100 zł plus VAT (przy czym kwotę brutto należy obniżyć nie tylko o tę daninę, ale i podatek dochodowy i składkę na ubezpieczenie zdrowotne) nie umywa się do wynagrodzenia hydraulika za naprawienie kranu czy za podcięcie i ufarbowanie włosów, o zaspokojeniu podstawowych potrzeb człowieka, jak choćby jedzenie, nie wspominając.

To świadczy o politykach

Stawki dla pełnomocników i obrońców z urzędu nie świadczą o jakości ich pracy, bo po ustanowieniu do sprawy nie tracimy umiejętności rzetelnego i profesjonalnego prowadzenia spraw. Ustalona rozporządzeniem wysokość stawek nie oznacza też, iż każdy ma takiego pełnomocnika, na jakiego go stać, zatem pomoc prawna świadczona z urzędu jakością koresponduje z zamożnością klienta. Upokarzająco niskie, nieadekwatne do rangi pełnionej funkcji i zaufania, jakim ustawodawca obdarza adwokatów i radców prawnych, i najpewniej rażąco niezgodne z powszechnie akceptowanym w krajach demokratycznych zakazem pracy niewolniczej stawki za prowadzenie spraw z urzędu to świadectwo, które politycy wystawiają sami sobie. Zarówno ci, którzy już władzę sprawowali, jak i ci sprawujący ją obecnie.

Warto o tym pamiętać szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów.

Autorka jest adwokatką, założycielką bloga www.pokojadwokacki.pl


W powszechnym społecznym przekonaniu adwokaci są nie tylko zamożni, ale i uprzywilejowani, bo niewiele jest zawodów specjalistycznych, w których udzielenie odpowiedzi na zadane przez klienta pytanie „zajmie tylko 5 minut” albo nie będzie się wiązało z większym wysiłkiem, skoro np. wydanie opinii „to tylko chwila”, a sprawa jest „generalnie prosta” i „wystarczy, że rzucisz okiem”.

Policzmy lata nauki

Pozostało 90% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?