Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Łaska sędziów na Pegasusie jeździ

Jeżeli sądy akceptują wnioski o podsłuch w ciemno, bez przedstawienia przez służby pełnej argumentacji to same nie traktują się poważnie.

Publikacja: 06.03.2024 02:02

Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Łaska sędziów na Pegasusie jeździ

Foto: Stock Adobe

Świetny i przerażający żart rysunkowy autorstwa sędziego Arkadiusza Krupy zamiast twarzy sędziego Igora Tulei powinien mieć twarz statystycznego sędziego, odpowiadającego z rozbrajającą szczerością o niektórych przypadkach wydawnia orzeczeń. Pojawił się w przestrzeni publicznej na tle wypowiedzi sędziego, który miał odwagę przyznać się do błędu. Jednego z nielicznych, którzy w ogóle mieli odwagę. Dowodzącego swoją postawą woli zmiany dotychczasowych praktyk. Uczciwego i autokrytycznego. Obrazującego jednak problem, którego nie sposób zignorować, gdy przekonuje się nas, iż remedium na wszelkie bolączki jest sądowa ochrona praw i wolności obywatelskich.

Nieprawdopodobny rozdźwięk

Spoglądając na realia ochrony praw i wolności jednostki przez sądy właśnie, być może rysunek zamiast podpisem „zajmowałem się czytaniem konstytucji” powinien być opatrzony zwrotem „zajmowałem się czytaniem innej części konstytucji”. Wtedy jednak nie byłby ani śmieszny, ani zrozumiały. Nie pokazywałby z subtelnością właściwą dla żartu nieprawdopodobnego rozdźwięku pomiędzy tym, jak sądy stosowały konstytucję, prawo międzynarodowe i unijne w sprawach dotyczących wymiaru sprawiedliwości (by nie rzec złośliwie „własnych”), a jak czyniły to w sprawach dotyczących obywateli. Nie nawiązywałby też do widocznej w wywiadzie (https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art39874451-sedzia-igor-tuleya-mozliwe-ze-zgodzilem-sie-na-pegasusa?fbclid=IwAR1OOu6llrangp21SG6NL6fR8_gkXrMdPoMSHs1cFN_UUDTx1-VP9vSsmas) formuły „usprawiedliwiania” błędów sędziowskich rozmaitymi niedającym się przezwyciężyć okolicznościami, nadmiarem spraw czekających na rozpoznanie, brakiem czasu, niezupełnością informacji przekazywanych przez służby. Osobliwościami decydowania o kontroli operacyjnej, brakiem ogólnej wiedzy o wykorzystywaniu przez służby systemu Pegasus, nieistnieniem wyspecjalizowanych wydziałów ds. podsłuchów, niechęcią do pisania uzasadnień. Przesadne reakcje oburzonych rysunkiem przedstawicieli środowiska sędziowskiego, odwołujące się do prawdziwych intencji i rzeczywistej treści wywiadu, zaniechań ustawodawcy w regulacji wniosków o kontrolę operacyjną, braku adekwatnych regulacji ustawowych, rozwiązania komisji kodyfikacyjnych i zaprzepaszczenia ich dorobku (nie w pełni wiadomo jakiego), obrazują zarazem, jak wielka była skala zaniechań w sędziowskim stosowaniu prawa i jak fatalne mogą być skutki ułatwiania sobie życia. Sama treść wywiadu jest bowiem w istocie przerażająca, gdy z rozbrajającą szczerością eksponuje praktykę rozpoznawania wniosków o kontrolę operacyjną.

Czytaj więcej

Polacy wpadli przez aplikację FBI, która mogła działać jak Pegasus

Zrozumiałe jest poczucie skrzywdzenia sędziego uwikłanego wraz z wymiarem sprawiedliwości w nieczystą grę służb oraz innych instytucji państwa, do których sądy powinny mieć zaufanie. Wszak są związane zasadą legalizmu z art. 7 Konstytucji RP. I choć sądy w państwie były przez ostatnie osiem lat traktowane przez władzę ustawodawczą i wykonawczą tak pogardliwie, iż podważało to ich status jako konstytucyjnej trzeciej władzy, to jednak właśnie Konstytucja RP daje twarde podstawy realnej ochrony praw jednostki, nawet gdy brakuje precyzyjnych regulacji proceduralnych, choćby wyłączających możliwość uznania za dowód notatki funkcjonariusza.

Dla każdego jednak, kto zetknął się z praktyką sądową, jest oczywiste, że w wielu sprawach, w tym dotyczących kontroli operacyjnej, wnioski składane przez uprawnione podmioty publiczne są zbyt często akceptowane „w ciemno”, zaś decyzje sądów oparte na „skromnym” materiale dostarczanym przez służby. I oczywiste jest, że materiały załączone do wniosków są intencjonalnie wyselekcjonowane.

Bez świadomości

Wartością wywiadu jest to, że wadliwość postępowania sądowego w tych sprawach obrazuje sędzia. Dobrze, że przedstawiciel trzeciej władzy przyznał publicznie, iż nazbyt często zdarzają się przypadki akceptacji wniosków bez dysponowania przez sąd podstawowymi danymi. Ważne, że zaznaczono, iż wyrażając zgodę na kontrolę, sądy co do zasady nie wiedzą, jakie środki inwigilacji zostaną zastosowane, jakie urządzenia i techniczne sposoby wykorzystywać będą służby.

Wywiad uderza też mocną konkluzją, że sędzia nie wyklucza, iż mógł wydać zgodę na użycie Pegasusa, nie mając świadomości, jaki system będzie wykorzystywany przez służby. Problemem w tym wywiadzie nie jest postawa sędziego Igora Tulei, który odważnie mówi o rzeczywistych problemach, lecz to, że mówi o zjawisku powszechnym, widocznym w innych sprawach, typowym dla przytłaczającej większości sędziów w Polsce. Tymczasem środowisko sędziowskie oburza się na rysownika – sędziego.

Może i powinien

Sędzia nie musi uwzględniać każdego wniosku o podsłuch. Gdy ma wątpliwości, nie tylko może, ale wręcz powinien wezwać służby, prokuratora lub inny podmiot do uzupełnienia wniosku wszelkimi elementami, które mogą mieć znaczenie dla rozstrzygnięcia. W tym zakresie wystarczające się ogóle reguły procesu i normy konstytucyjne.

Wnioskodawca zainteresowany korzystnym dla siebie kierunkiem rozstrzygnięcia (np. zgodą na podsłuch) nie może takiego wezwania bez ryzyka przegranej zignorować. Jednocześnie konsekwentne stanowisko sądów odmawiające zgody na coś, co nie zostało przez wnioskodawcę w pełni sądowi przedstawione, udokumentowane i wytłumaczone, uczy służby, że sądy trzeba traktować poważnie. Jeśli natomiast sądy skłonne są akceptować wnioski „w ciemno”, bez przedstawienia przez służby pełnej argumentacji i dokumentacji, nie wiedząc, jakie środki i urządzenia zostaną zastosowane, to same sądy nie traktują się poważnie. Trudno wówczas oczekiwać poważnego traktowania przez służby. Pretensje zatem o wykorzystanie przez służby przede wszystkim powinny być kierowane do samych sądów.

Te bowiem nie mogą orzekać w oparciu o przekonanie o lojalności służb, lecz o dokumentację i argumentację wniosku o zgodę na podsłuch oraz o przedstawione dowody.

Autorzy są profesorami prawa i adwokatami

Świetny i przerażający żart rysunkowy autorstwa sędziego Arkadiusza Krupy zamiast twarzy sędziego Igora Tulei powinien mieć twarz statystycznego sędziego, odpowiadającego z rozbrajającą szczerością o niektórych przypadkach wydawnia orzeczeń. Pojawił się w przestrzeni publicznej na tle wypowiedzi sędziego, który miał odwagę przyznać się do błędu. Jednego z nielicznych, którzy w ogóle mieli odwagę. Dowodzącego swoją postawą woli zmiany dotychczasowych praktyk. Uczciwego i autokrytycznego. Obrazującego jednak problem, którego nie sposób zignorować, gdy przekonuje się nas, iż remedium na wszelkie bolączki jest sądowa ochrona praw i wolności obywatelskich.

Pozostało 90% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian