W wydanym 6 kwietnia 2018 r. wyroku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu przybliżył zasługujący na jednoznaczną aprobatę podział na brak sankcji za mówienie nieprawdy oraz zezwolenie na kłamstwo procesowe, czy też prawo do kłamstwa.
W związku z tym powstaje oczywisty dylemat etyczny samego obrońcy. Zarówno adwokat, jak i radca prawny powinni kierować się dobrem klienta w celu ochrony jego praw. Każdy przytomny obywatel zdaje sobie sprawę, że stosunki pomiędzy nim a jego obrońcą opierają się zasadzie najwyższego zaufania.
Czytaj więcej
O co tak naprawdę chodzi w sprawie „cywilnej” Donalda Trumpa?
Radcowie są zgodni, że utrata zaufania może być podstawą wypowiedzenia pełnomocnictwa i rozwiązania umowy z klientem. Adwokaci w dyrektywach etycznych, ale i procesowych idą dalej. Kodeks etyki adwokackiej nakazuje im wypowiedzieć pełnomocnictwo, jeśli są przekonani, że brak zaufania uniemożliwia skuteczne działanie na rzecz klienta, np. dlatego, że ten zataja informacje, które pomogłyby w obronie. A obrońca ma obowiązek działania na korzyść klienta, nawet jeśli ów tego nie chce. Zdefiniowanie interesu klienta to zupełnie inna sprawa, ale trudno być obrońcą bez zaufania i obserwować, jak klient sam sobie szkodzi.
Gdzie przebiega granica?
Co jednak, gdy do udzielenia pomocy prawnej jeszcze nie doszło? Tak adwokat, jak i radca prawny może jej odmówić, ale tylko z ważnych powodów. Katalog takich przypadków jest otwarty. Jedynie przykładowo wskazuje się, że uzasadnioną podstawą odmowy udzielenia pomocy prawnej jest brak wystarczającej wiedzy lub doświadczenia czy też niezgodność stanowisk prawnika i klienta, w szczególności oczekiwania klienta, które nie dają się pogodzić z zasadami etyki zawodowej i obowiązkami.