Dawid Kulpa, Mikołaj Kozak: Od szukania prawdy jest sąd

Czy dobro klienta usprawiedliwia fałszowanie rzeczywistości przez jego prawnika?

Publikacja: 06.03.2024 02:00

Dawid Kulpa, Mikołaj Kozak: Od szukania prawdy jest sąd

Foto: Adobe Stock

W wydanym 6 kwietnia 2018 r. wyroku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu przybliżył zasługujący na jednoznaczną aprobatę podział na brak sankcji za mówienie nieprawdy oraz zezwolenie na kłamstwo procesowe, czy też prawo do kłamstwa.

W związku z tym powstaje oczywisty dylemat etyczny samego obrońcy. Zarówno adwokat, jak i radca prawny powinni kierować się dobrem klienta w celu ochrony jego praw. Każdy przytomny obywatel zdaje sobie sprawę, że stosunki pomiędzy nim a jego obrońcą opierają się zasadzie najwyższego zaufania.

Czytaj więcej

Dawid Kulpa: Wygrywasz, możesz wszystko

Radcowie są zgodni, że utrata zaufania może być podstawą wypowiedzenia pełnomocnictwa i rozwiązania umowy z klientem. Adwokaci w dyrektywach etycznych, ale i procesowych idą dalej. Kodeks etyki adwokackiej nakazuje im wypowiedzieć pełnomocnictwo, jeśli są przekonani, że brak zaufania uniemożliwia skuteczne działanie na rzecz klienta, np. dlatego, że ten zataja informacje, które pomogłyby w obronie. A obrońca ma obowiązek działania na korzyść klienta, nawet jeśli ów tego nie chce. Zdefiniowanie interesu klienta to zupełnie inna sprawa, ale trudno być obrońcą bez zaufania i obserwować, jak klient sam sobie szkodzi.

Gdzie przebiega granica?

Co jednak, gdy do udzielenia pomocy prawnej jeszcze nie doszło? Tak adwokat, jak i radca prawny może jej odmówić, ale tylko z ważnych powodów. Katalog takich przypadków jest otwarty. Jedynie przykładowo wskazuje się, że uzasadnioną podstawą odmowy udzielenia pomocy prawnej jest brak wystarczającej wiedzy lub doświadczenia czy też niezgodność stanowisk prawnika i klienta, w szczególności oczekiwania klienta, które nie dają się pogodzić z zasadami etyki zawodowej i obowiązkami.

Mówiąc wprost: czy profesjonalny prawnik może odmówić pomocy prawnej, kiedy klient oczekuje zbudowania linii obrony opartej od początku do końca na kłamstwie? Gdzie przebiega granica pomiędzy pomocą prawną, a pomocą dla sprawcy przestępstwa skutkującą jedynie utrudnianiem postępowania karnego?

Prawnik odpowiada tylko za swoje działania, w tym za przekroczenie prawnych i etycznych granic działania na rzecz klienta, oraz za naruszenie standardów profesjonalizmu, ale w żaden sposób za działania klienta. Naturalne jest więc pytanie, co zrobić, jeżeli dowodów potwierdzających sensacyjnie brzmiącą tezę klienta obiektywnie brakuje, a koronnym źródłem dowodowym jest on sam?

Sam podejrzany (oskarżony) nie odpowiada za świadome mijanie się z prawdą, jeżeli wymaga tego jego prawo do obrony. Obrońca często sam ma udział w tworzeniu pewnej wersji zdarzeń. Opracowuje przecież wspólne z klientem linię obrony.

I tak nie można kłamać

Ma to być przecież linia obrony ukierunkowana na sukces procesowy, a nie na realizację zasady prawdy. Od szukania prawdy jest sąd karny, a nie obrońca. Ten, na gruncie zasad etyki, powinien unikać formułowania tez nieprawdopodobnych. Rzadko bowiem prowadzą do celu. Mimo to nauka i orzecznictwo (co potwierdza judykat wrocławskiego sądu) stają na stanowisku, że oskarżony nie dysponuje „prawem do kłamstwa”.

Brak karalności nieprawdziwych wyjaśnień nie oznacza, że obrońca może nakłaniać świadków, czy pomagać w kreowaniu innych dowodów (dokumentów notatek, rzekomej korespondencji, której nigdy nie było) mających pomóc klientowi w uniknięciu odpowiedzialności. Dlaczego? Odpowiedź znajdziemy w rozdziale XXX kodeksu karnego. Umieszczono tam „przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości”. Wśród nich ustawodawca penalizuje choćby: fałszywe zeznania, fałszywe opinie, fałszywe oświadczenia, fałszywe oskarżenie o popełnienie przewinienia dyscyplinarnego czy występku. W dokonaniu każdego z tych przestępstw można… pomóc. A zatem samemu ponieść odpowiedzialność karną.

W prawie karnym są trzy grupy przypadków, z którymi najczęściej spotykają się adwokaci i radcowie prawni, budując linię obrony. W pierwszej klient zjawia się u prawnika z już wymyśloną linią obrony. Taki przypadek oceniany jest w nauce jako niekontrowersyjny – obrońca wówczas nie może odmówić pomocy prawnej. Zauważmy, że nie ma na tym etapie świadomości, że jego klient kłamie. Nie zna dowodów zgromadzonych w aktach postępowania. Ma tylko własne domysły. Może i powinien go poinformować, że dana wersja „nie przejdzie”, ale to już z obowiązku działania na korzyść klienta.

W drugiej klient informuje obrońcę wprost, że chce obrony opierającej się na nieprawdzie. Ustalenie detali, doboru słów oraz argumentacji prawnej i ostatecznie najkorzystniejszej wersji wydarzeń pozostawia jednak obrońcy. W tym momencie sytuacja przestaje być jednoznaczna. Nawet w prawie karnym nie budzi zastrzeżeń bezprawność nakłaniania innej niż oskarżony osoby do złożenia fałszywych depozycji, gdy sam obrońca wzbudza w przyszłym świadku zamiar posłużenia się kłamstwem.

W trzeciej – co chyba najrzadsze – klient może oświadczyć, że zamierza mówić prawdę i tylko prawdę, a od obrońcy oczekuje jedynie fachowej porady prawnej. I zminimalizowania konsekwencji przyznania się do czynu zabronionego.

Powyższe sytuacje są zatem bardzo istotne nie tylko dla etycznego wymiaru profesji, ale i dla odpowiedzialności prawnej. W sprawach karnych dotyczących przestępstw gospodarczych coraz częściej to właśnie prawnicy nie potrafią wyznaczyć klientowi wyraźnej granicy. Następnie – ku ich zdziwieniu – klienci obierają taką linię obrony, w której to rzekomo właśnie doradcy stoją za tym czy innym rzekomo „genialnym” pomysłem, skutkującym drenażem VAT czy przygotowaniem dokumentacji, która fałszuje przebieg danej transakcji. Opisywane przykłady dotyczą specyficznej i granicznej sytuacji, jaką jest udział w postępowaniu karnym. Cała machina państwowa, z omnipotentnym aparatem ścigania występuje przeciwko jednostce. Sądy na wiele rzeczy po stronie obrony mogą przymknąć oko.

W cywilnym bez wykrętów

Zgoła inaczej jest w postępowaniu cywilnym. Przepisy nie pozwalają na tolerowanie przez sąd patologii procesowych za sprawą art. 3 k.p.c., który zoobowiązuje bezpośrednio pełnomocnika, aby przedstawiał twierdzenia o faktach zgodnie z prawdą i bez zatajania czegokolwiek. Tym bardziej prawnik nie powinien ryzykować odpowiedzialności karnej za twierdzenia o rzekomych dokumentach, których nie załącza, ale je widział. Rzecz jest szczególnie delikatna, kiedy nie będzie mógł zasłonić się „wiedzą pozyskaną od klienta”, gdy w aktach sprawy znajdują się niezbite dowody sprzeczne z jego informacjami. Irracjonalne jest w takiej sytuacji nakłanianie klienta, aby zeznając jako strona, przedstawiał sądowi wersję świadomie niezgodną z materiałem dowodowym.

Również z tego powodu tak istotna pozostaje naczelna zasada wykonywania zawodu radcy prawnego czy adwokata: zasada niezależności. Każdy profesjonalny prawnik musi bowiem wykazać się niezbędną asertywnością, aby pozostać wolnym od wszelkich wpływów wynikających z jego osobistych interesów, nacisków z zewnątrz oraz ingerencji. Zwłaszcza nie może pomagać w kreowaniu rzeczywistości w celu spełnienia oczekiwań klienta.

Autorzy są partnerami w kancelarii Kulpa Kozak

W wydanym 6 kwietnia 2018 r. wyroku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu przybliżył zasługujący na jednoznaczną aprobatę podział na brak sankcji za mówienie nieprawdy oraz zezwolenie na kłamstwo procesowe, czy też prawo do kłamstwa.

W związku z tym powstaje oczywisty dylemat etyczny samego obrońcy. Zarówno adwokat, jak i radca prawny powinni kierować się dobrem klienta w celu ochrony jego praw. Każdy przytomny obywatel zdaje sobie sprawę, że stosunki pomiędzy nim a jego obrońcą opierają się zasadzie najwyższego zaufania.

Pozostało 92% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian