Dawid Kulpa: Wygrywasz, możesz wszystko

O co tak naprawdę chodzi w sprawie „cywilnej” Donalda Trumpa?

Publikacja: 10.01.2024 02:00

Dawid Kulpa: Wygrywasz, możesz wszystko

Foto: Adobe Stock

W październiku 2023 r. wystartowała przed Sądem Najwyższym Stanu Nowy Jork sądowa rozprawa (trial) w sprawie zainicjowanej wnioskiem Obywateli Republiki Nowy Jork (People of the State of New York) przeciwko Donaldowi Trumpowi oraz członkom władz jego holdingu. Postępowanie ma charakter sporu cywilnego. Donald Trump, który jest oskarżonym w kilku procesach karnych, zdążył już zapowiedzieć, że – o ile zostanie skazany i wygra wybory prezydenckie – sam siebie ułaskawi. Nie w tej jednak sprawie. Prawo łaski prezydenta USA nie dotyczy spraw cywilnych.

Obywateli Republiki Nowy Jork reprezentuje jej Naczelny Prawnik (Attorney General) Letitia James. Podstawą prawną jej działań jest Executive Law Section 63(12). Przepis ten pozwala na wszczęcie cywilnego „dochodzenia” w sprawie nieuczciwych praktyk biznesowych. Zarzuty dotyczą wielu czynów nieuczciwej konkurencji, przede wszystkim zawyżenia wartości nieruchomości celem uzyskania korzystniejszych warunków finansowania bankowego i ubezpieczenia. Wniosek szczegółowo opisuje mechanizm nieuczciwych praktyk holdingu Trumpa na ponad dwustu stronach.

Czytaj więcej

Donald Trump nie zasłoni się immunitetem w pozwie o zniesławienie

Czego domagają się wnioskodawcy?

Żądań mamy wiele, a wśród nich: (1) dożywotnie pozbawienie prawa pełnienia funkcji we władzach jakiejkolwiek spółki, (2) przejęcie kontroli nad strukturą powierniczą prywatnego majątku Trumpa przez nadzorcę sądowego, (3) zakazanie nabywania i finansowania nieruchomości komercyjnych przez pięć lat, (4) wydanie korzyści finansowych uzyskanych przez Trumpa i jego holding na kwotę, która zostanie ustalona w wyniku rozprawy, a szacowanej na 250 mln USD. Ważna uwaga. To postępowanie zawisło na szczeblu stanowym, a nie federalnym. Ewentualne skutki prawomocnego orzeczenia ograniczone będą do terytorium republiki Nowy Jork (the State of the New York). Zwracam jednak uwagę, że terytorium tego stanu obejmuje nie tylko największe miasto Nowy Jork (City of New York), ale m.in. Buffalo, Rochester, Syracuse, czy stolicę republiki Albany.

I ostatnie ważne zastrzeżenie terminologiczne. Słowo „trial” nie oznacza „procesu sądowego”, ale wyłącznie kluczową jego część, którą jest właśnie publiczna rozprawa. Postępowanie sądowe ruszyło we wrześniu 2022 r. W październiku 2023 r. wystartowała rozprawa.

Dobrze przygotowana rozprawa (trial) decyduje o rzetelnym procesie sądowym

W systemie amerykańskiego sądownictwa bez odpowiednio przygotowanej rozprawy nie ma mowy o rzetelnym procesie sądowym. Amerykanie podporządkowują wszelkie inne kwestie (fiskalne czy braki formalne) jej profesjonalnemu przygotowaniu.

Dzień po dniu w sali rozpraw

Najważniejsze, aby w sali rozpraw pracować dzień po dniu. Nad jedną, konkretną sprawą. Jak inaczej uporządkować detale dotyczące przeprowadzanych dowodów? Jak zapamiętać zachowania świadków czy grymas na twarzy pozwanych?

Możliwie drobiazgowe roztrząsanie dowodów osobowych (świadkowie, strony, biegli) pozwala zbliżyć się do wiernego ustalenia prawdziwej wersji zdarzeń. Podejście to określa się jako zasadę „prawdy”. „Bez względu na dyskusję w doktrynie o pojmowaniu oraz znaczeniu prawdy w prawie procesowym cywilnym nie może być wątpliwości, że jest ona podstawowym celem postępowania sądowego, (…). Współczesny ustawodawca uznał, że tego celu – mającego mocne uzasadnienie aksjologiczne – nie trzeba kodyfikować; wynika on z podstawowych, pierwotnych funkcji sądów jako organów wymiaru sprawiedliwości oraz całokształtu systemu ustroju sądów, skonstruowanego tak, aby wyroki były oparte na faktach i prawie”. Ten cytat nie pochodzi z amerykańskiego sądu! To polski Sąd Najwyższy (uchwała z 18 listopada 2015 r., III CZP 69/15). Istnienie wymiaru sprawiedliwości bez obowiązywania zasady prawdy nie ma sensu. Dlatego też polski kodeks karny surowo, na papierze, karze za „przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości”, np. (i) fałszywe zeznania. (ii) fałszywe opinie, czy (iii) fałszywe oskarżenie o popełnienie przewinienia dyscyplinarnego czy przestępstwa. Dlaczego karać za kłamstwo w sądzie? Bo sąd ma rozwiązywać konflikty społeczne. A opierając się na kłamstwie, tak naprawdę nie rozwiązujemy problemu. Co najwyżej odpowiedzialność za jego rzeczywiste rozwiązanie przenosimy z sali rozpraw do innych miejsc: gabinetów polityków, a czasem na ulicę.

Rozprawa w USA bez ławy przysięgłych?

W sprawie cywilnej Trumpa nie ma ławy przysięgłych. Jak to możliwe? Otóż w sprawach cywilnych w USA istnieją dwa modele rozprawy:

- bench trial – jedynym obywatelem mającym „ostatnie słowo” w ocenie materiału dowodowego jest sędzia zawodowy (tak też jest w Polsce),

- jury trial – ocena materiału dowodowego należy wyłącznie do grupy obywateli tworzących ławę przysięgłych. Sędzia jest od czuwania nad sprawiedliwością proceduralną, uchylaniem pytań do świadków czy biegłych.

Dowody w sądzie ocenia się – również w Polsce – m.in. na podstawie „doświadczenia życiowego”. Sąd to nie instytut naukowy. Wyrok to nie rozprawa habilitacyjna. Zadaniem sądu nie jest poszukiwanie prawdy dla samego jej poszukiwania. Ma wymierzyć sprawiedliwość, bo zaspokaja tym podstawową społeczną potrzebę wymierzenia sprawiedliwości. To objaw zdrowego zachowania społecznego. Jest oczywiste, że nie rezygnujemy z zakupu butelkowanej wody mineralnej, nawet nie mając „pewności bezwzględnej”, czy w tej wodzie nie ma trucizny. Potrzeba zaspokojenia pragnienia jest po prostu ważniejsza niż potrzeba „bezwzględnego bezpieczeństwa”. Może zatem warto, abyśmy i w Polsce wrócili do tej dobrej, przedwojennej praktyki?

Orzeczenie wstępne

Sprawa cywilna Trumpa opiera się w lwiej części na dowodach z dokumentów, które przedłożyły obie strony sporu. Takie dowody można ocenić w zaciszu gabinetu. Prawnicy Trumpa nie wnosili o „jury trial”. Być może liczyli na to, że „orzeczenie wstępne” (summary judgment) będzie korzystne dla Trumpa? Teraz żałują. Przewodniczący rozprawie sędzia Arthur Engoron po analizie dokumentów uznał, że wina Donalda Trumpa nie budzi żadnych wątpliwości.

Problematyczne było to, że orzeczenie wstępne wydano na kilka dni przed rozprawą.

Tym samym rozprawa skupia się już wyłącznie na kwestiach szczegółowych, takich jak (i) stopień winy czy (ii) rozmiar szkody, czy (iii) rola innych członków władz holdingu.

Co ustalił sędzia Engoron? Podam jedynie dwa przykłady.

Penthouse triplex apartment

Wartość znanego penthouse’a Trumpa w słynnym Trump Tower wzrosła niesamowicie w ciągu pięciu lat. Ze skromnych 80 mln USD (2011) aż do 327 mln USD (2015).

Truizmem jest, że nieruchomości zmieniają swoją wartość. W czym zatem problem? Otóż penthouse Trumpa liczy 10.996 stóp kwadratowych. Ale w latach 2012–2016 wskazywano, że jego powierzchnia to już 30.000 stóp kwadratowych. O sprawie pierwszy donosił Forbes. Trump chciał awansu w „rankingu miliarderów USA”. Forbes w 2016 r. dopytywał, jak to możliwe, że w 1994 r. penthouse liczył 10.996 st. kw., a teraz aż 33.000 st. kw. Nie uzyskał jednak odpowiedzi.

Nie pomogło Trumpowi, że w dacie tych rekordowych wycen na rynku odnotowano jedynie jedną, jedyną rzeczywistą transakcję „podobnego” apartamentu. Cena wyniosła jednak nie 300, ale ok. 100 mln USD. Do tego apartament znajdował się w nowo wybudowanym budynku, a nie w 30-letnim Trump Tower. Co gorsze dla Trumpa, rekordowa cena sprzedaży jakiegokolwiek apartamentu w jego Trump Tower miała miejsce właśnie w 2015 r. Wyniosła 16.5 mln USD.

Budynek przy 40 Wall Street (Trump Building)

Inny przykład to budynek przy 40 Wall Street. Według wycen przygotowanych przez renomowaną firmę Cushman & Wakefield Inc. (C&W) a zamówionych na zlecenie banków finansujących działalność Trumpa, wartość tej nieruchomości (grunt i budynek) zamykała się w kwocie 200 mln USD. W sierpniu 2010 r.

C&W miał powtórzyć wyceny w 2011 i 2012. Za każdym razem wyceniając tę nieruchomość na tę samą kwotę – 200 mln USD.

Trump, starając się o refinansowanie i nowe polisy ubezpieczeniowe, przedstawił jednak inną wartość rynkową: blisko 525 mln USD (2011), 527 mln USD (2012) czy 530 mln USD (2013). Niemożliwe? A jednak. W 2015 r. Trump prosi o nową wycenę C&W, w związku z możliwością pozyskania atrakcyjnego refinansowania za pośrednictwem firmy „Ladder Capital”, gdzie pracował wtedy syn jego CFO. C&W zastosował – jak to ujęła Kancelaria Naczelnego Prawnika NY – „nieracjonalnie agresywne założenia”, które były nie tyle niezgodne, ile po prostu sprzeczne z tymi z 2010, 2011 czy 2012 r., gdy C&W pracował na zlecenie banków. W zestawieniu przychodu z najmów (rent roll) uwzględniono m.in. umowę najmu o wartości blisko 1,5 mln USD z firmą Dean & Deluca. W dacie wyceny umowy tej jednak nie było. Prowadzono jedynie negocjacje. Ostatecznie udało się je sfinalizować, ale nigdy nie doszło do wydania powierzchni najemcy. Dlaczego? Otóż Dean & Deluca ogłosił upadłość, a firma Trumpa musiała szukać zaspokojenia w specjalnym postępowaniu sądowym.

Wycena C&W na ponad 500 mln USD wciąż była zbyt niska dla Trumpa. 30 czerwca 2015 r. wewnętrzne wyceny jego holdingu zatrzymały się na 735 mln USD. O 35 proc. więcej niż wycena C&W na ten sam dzień. Jak to możliwe? Manipulując stopą kapitalizacji („yield”). Zamiast 4,25 proc. przyjmowano 3,29 proc..

Święta zasada wyceny wartości nieruchomości

Dla niewtajemniczonych wyjaśnienie. Jeśli reprezentujesz interesy dewelopera nieruchomości komercyjnych, istnieje jedna, „święta” zasada wyceny wartości nieruchomości:

wartość rynkowa nieruchomości równa się roczny dochód operacyjny netto z najmu (Net Operating Income) / stopa kapitalizacji (yield).

Jeżeli zatem budynek „generuje roczny przychód” na poziomie 10 mln USD, a profesjonalny rzeczoznawca wycenia tenże biurowiec na 200 mln USD, oznacza to, że przyjął yield na poziomie 5 proc.: 10 mln USD / 5 proc. równa się 200 mln USD.

Założenie, że yield wynosi 4 proc. ,skutkuje tym, że wartość nieruchomości wynosi już 250 mln USD.

Subiektywny świat fantazji

Na rozprawie obrona Trumpa ogniskuje się na (i) przerzuceniu odpowiedzialności na inne podmioty („za co płacimy rzeczoznawcom czy księgowym? Nie znamy się na tym”) (ii) relatywizowaniu nieprawidłowości: („wszyscy inni w City teź tak robią!”), braku realnych szkód: („banki nie mają pretensji, kredyty zostały spłacone, a banki tylko zarobiły na odsetkach”).

Chodzi o to, aby wykazać, że wina Trumpa była mikroskopijna. Czy ta linia obrony przyniesie efekt ? Przekonamy się o tym lada dzień.

Przed rozprawą sędzia uznał, że to nieakceptowalne, aby zgodzić się, że: „Umieszczenie >zastrzeżenia prawnego< o przerzuceniu odpowiedzialności na inny podmiot, miałoby zwolnić z odpowiedzialności osobę, która przedstawia informacje nieprawdziwe”.

Uzasadnienie orzeczenia wstępnego było kategoryczne: „W świecie pozwanych: (a) mieszkania z regulowanym czynszem są warte tyle samo co mieszkania na wolnym rynku; (b) działki objęte ograniczeniami zabudowy są warte tyle samo co działki budowlane, a ograniczenia mogą rozpłynąć się w powietrzu".

Podsumowując, sędzia stwierdził, że to „świat fantazji, a nie rzeczywistość”.

Skąd w świecie Trumpa tyle fantazji? Spekulując, proponuję, aby wrócić do „grand opening" mostu Verrazano Narrows z listopada 1964 r.

Kim jest Othmar Ammann?

Osiemnastoletni wówczas Donald Trump, syn milionera – podmiejskiego dewelopera mieszkalnego – jest jednym z pięciu tysięcy obecnych. Jest i 85-letni Othmar Ammann, główny architekt tego mostu. Mimo że uchodził za żyjącą legendę (zaprojektował aż pięć innych mostów w Nowym Jorku) nie został podczas tej uroczystości w żaden sposób uhonorowany. Zignorowano go.

To wydarzenie miało pozostawić trwały ślad w psychice Trumpa: „I właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że jeśli pozwolisz, by ludzie traktowali cię tak jak chcą, zrobią z ciebie głupka. A ja nie będę niczyim frajerem (anybody’s sucker)”. Innym razem Trump powiedział wprost, że: „Jeśli wygrywasz, to wszystko uchodzi ci płazem”. Czy to dlatego Trump uznał, że cały ten proces to „polityczne polowanie na czarownice"?

Autor jest radcą prawnym, wspólnikiem kancelarii Kulpa Kozak

W październiku 2023 r. wystartowała przed Sądem Najwyższym Stanu Nowy Jork sądowa rozprawa (trial) w sprawie zainicjowanej wnioskiem Obywateli Republiki Nowy Jork (People of the State of New York) przeciwko Donaldowi Trumpowi oraz członkom władz jego holdingu. Postępowanie ma charakter sporu cywilnego. Donald Trump, który jest oskarżonym w kilku procesach karnych, zdążył już zapowiedzieć, że – o ile zostanie skazany i wygra wybory prezydenckie – sam siebie ułaskawi. Nie w tej jednak sprawie. Prawo łaski prezydenta USA nie dotyczy spraw cywilnych.

Pozostało 96% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian