Jacek Dubois: Gdy zadzwoni diabeł wcielony

Adwokat nigdy nie broni zbrodni, tylko człowieka.

Publikacja: 28.02.2024 02:01

Jacek Dubois: Gdy zadzwoni diabeł wcielony

Foto: Robert Gardziński

Pisząc książkę „Mordowanie na ekranie”, obejrzałem kilkadziesiąt thrillerów sądowych i dopatrzyłem się w nich pewnego schematu. Dochodzi do brutalnego morderstwa, którego wyjaśnienie powierzone zostaje wschodzącej gwieździe prokuratury. Wkrótce doprowadza do zatrzymania podejrzanego i kieruje przeciwko niemu akt oskarżenia. Podejrzany zatrudnia adwokata i w ten sposób pojawiają się protagonista i antagonista, którzy stoczą pasjonującą sądową batalię.

Opinia publiczna, zakładając, że prokurator prawidłowo wytypował sprawcę, jednoczy się przeciwko podejrzanemu, uznając go za wcielonego diabła, a odium tej nienawiści spływa na adwokata, który przez opinię publiczną utożsamiany jest ze swoim klientem. Scenarzysta, chcąc dać mu możliwość wytłumaczenia, dlaczego podjął się obrony takiej kreatury, doprowadza do sceny konfrontacji, najczęściej w windzie, barze czy toalecie. Tam właśnie adwokat spotyka dziennikarza, który próbuje dociec, jak można bronić kogoś tak złego.

Czytaj więcej

Jacek Dubois: Lubimy aresztować

Mimo że filmowi adwokaci cierpliwie tłumaczą, te ścieżki dialogowe nie pozostają na długo w głowach widzów, bo w trakcie większości prawdziwych procesów jesteśmy pytani przez znajomych bądź osoby całkiem obce, jak możemy bronić kogoś takiego.

Chodzi o pomoc osobie, której postawiono zarzuty

Owo określenie „ktoś taki” jest używane w różnych kontekstach i czasem odnosi się do kogoś, komu zarzuca się popełnienie okrutnego czynu, czasem dotyczy osoby o odmiennych poglądach, a czasem osoby, której odbiór społeczny jest negatywny. Jeśli takie pytania padają, to znaczy, że dla obserwatora życia publicznego motywy działań obrońców są problemem, który trzeba wytłumaczyć.

Tadeusz de Virion powiedział, że adwokat nigdy nie broni zbrodni, tylko człowieka stojącego pod zarzutami. Oznacza to, że nie sympatyzuje z tym, co zarzuca się jego klientowi,więc nie może być identyfikowany ani z nim, ani z jego czynem. Jego rolą jest pomoc konkretnemu człowiekowi w przygotowaniu i przeprowadzeniu obrony. Adwokat z istoty swojego zawodu ma przybywać z pomocą temu, komu postawiono zarzuty, i zgodnie z zasadami etyki adwokackiej nie powinien nikomu jej odmówić.

A co z domniemaniem niewinności

Ten sam Tadeusz de Virion w programie telewizyjnym tłumaczył, że adwokat nikomu nie odmawia obrony, w wyniku czego został spytany przez prowadzącego, czy podjąłby się obrony Hitlera, gdyby ten w jakiś sposób ożył i zwrócił się do niego o pomoc. Mistrz, po chwili zastanowienia odrzekł, że oczywiście by nie odmówił, bo na tym polega praca obrońcy, choć w skrytości ducha modliłby się, żeby Hitler zadzwonił do któregoś z kolegów. To najlepsza ilustracja, że często nie identyfikując się ani z czynem, ani z osobą stojącą pod zarzutami, musimy bronić w sprawach niechcianych, a wymaga tego dobro wymiaru sprawiedliwości.

Jedna z podstawowych zasad procedury karnej polega na domniemaniu niewinności, czyli przyjęciu, że każdego uważa się za niewinnego do momentu, kiedy jego wina nie zostanie przesądzona prawomocnym wyrokiem sądowym. Sędzia nie może sobie wyrobić przekonania o winie oskarżonego w trakcie procesu i dopóki proces trwa, uważa go za niewinnego, a o jego winie można orzec dopiero na podstawiecałokształtu przeprowadzonych w procesie dowodów.

Prawo prasowe zabrania wprost dziennikarzom przesądzania o czyjejś winie, nim zapadnie prawomocny wyrok. Zgodnie z zasadą domniemania niewinności również adwokat musi traktować osobę, która się do niego zgłosi, jak niewinną przez cały czas procesu. Zarzucanie zatem adwokatowi, że broni zbrodniarza, to złamanie podstawowej reguły procesu, bo dla obrońcy osoba prosząca o pomocna podstawie zasady domniemania jest niewinna.

Możliwość lub czasem obowiązek posiadania przez oskarżonego adwokata, wynika wprost z konstytucji. Oznacza ona, że każda osoba, której postawione zostają zarzuty, ma prawo się bronić i korzystać z pomocy obrońcy. Ta reguła odróżnia nowoczesny proces od procesu inkwizycyjnego, gdy takiego prawa oskarżony bywał pozbawiony. Oskarżony może przy wykorzystaniu wszelkich dopuszczalnych prawem metod dowodzić swojej niewinności. A zatem tylko proces z zagwarantowanym do obrony będzie przeprowadzony zgodnie z regułami, a zatem sprawiedliwy.

Ludzie władzy sami mogą znaleźć się w roli oskarżonych

Piszę o tym, bo przez ostatnie lata adwokatura stawała w obronie osób prześladowanych przez władzę, udzielając bardzo często pro bono pomocy prawnej. Zakładam, że w jakimś przedziale czasowym niektórzy przedstawiciele ówczesnej władzy mogą sami znaleźć się w roli oskarżonych i stanąć przed sądem. Będą ich bronić ci sami adwokaci, co wstrząśnie opinią publiczną i doprowadzi do personalnych zarzutów.

Dlatego nim takie padną, przypominam, że obrona to nie identyfikacja ani z osobą, ani z czynem, ale pomoc najlepszych obrońców dla osób, których nie darzymy sympatią. To najlepsza gwarancja, że ich proces będzie sprawiedliwy i niepodważalny, a o to w demokratycznym państwie chodzi.

Autor jest adwokatem i sędzią Trybunału Stanu

Pisząc książkę „Mordowanie na ekranie”, obejrzałem kilkadziesiąt thrillerów sądowych i dopatrzyłem się w nich pewnego schematu. Dochodzi do brutalnego morderstwa, którego wyjaśnienie powierzone zostaje wschodzącej gwieździe prokuratury. Wkrótce doprowadza do zatrzymania podejrzanego i kieruje przeciwko niemu akt oskarżenia. Podejrzany zatrudnia adwokata i w ten sposób pojawiają się protagonista i antagonista, którzy stoczą pasjonującą sądową batalię.

Opinia publiczna, zakładając, że prokurator prawidłowo wytypował sprawcę, jednoczy się przeciwko podejrzanemu, uznając go za wcielonego diabła, a odium tej nienawiści spływa na adwokata, który przez opinię publiczną utożsamiany jest ze swoim klientem. Scenarzysta, chcąc dać mu możliwość wytłumaczenia, dlaczego podjął się obrony takiej kreatury, doprowadza do sceny konfrontacji, najczęściej w windzie, barze czy toalecie. Tam właśnie adwokat spotyka dziennikarza, który próbuje dociec, jak można bronić kogoś tak złego.

Pozostało 82% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Wzięli i popsuli
Rzecz o prawie
Zbigniew Ćwiąkalski: W prawie karnym są przepisy, które nie mogą się ostać
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Mecenasie, gdzie jesteś?
Rzecz o prawie
Robert Damski: Metoda na wnuczka
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Ustawa naprawcza kodeksu nie naprawia
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje