Nadia Senkowska: Nierówna walka polskich twórców z platformami cyfrowymi

Jeśli amerykańscy giganci będą narzucać autorom niekorzystne umowy, ich praca niedługo może stać się jedynie hobby.

Publikacja: 28.03.2023 11:11

Siedziba ZAiKS

Siedziba ZAiKS

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch

Stowarzyszenie Autorów ZAiKS jako organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi krytycznie odnosi się do umów typu buy-out i work for hire. Są to proponowane przez platformy mające siedziby w USA porozumienia, które podlegają tylko tamtejszemu prawu. Pierwsze z nich – jak wyjaśniła reprezentująca zrzeszenie prawniczka Anna Misiewicz – zakładają pełny wykup praw autorskich. Drugie zaś – będące czymś w rodzaju naszych umów o dzieło – pozbawiają twórcę autorstwa stworzonego przez niego utworu audiowizualnego. Na podstawie takiego porozumienia pierwotnym autorem staje się podmiot zamawiający, czyli na przykład platforma VOD.

Zakaz przenoszenia praw

– Takie rodzaje umów są niezgodne z prawem większości krajów europejskich, bo na przykład w Polsce obowiązują przepisy zakazujące przenoszenia prawa na przyszłe pola eksploatacji utworu. Polska ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych przewiduje też prawa niezrzekalne, przede wszystkim autorskie osobiste, ale też niezrzekalne prawa majątkowe, takie jak prawa do wynagrodzenia z tytułu eksploatacji utworu audiowizualnego dla jego współtwórców – wskazała ekspertka.

Choć w USA działają związki zawodowe i gildie walczące o prawa do dodatkowego wynagrodzenia, reprezentują one tylko swoich członków. Zaś europejski twórca, który do ich struktur nie należy, w zasadzie zrzeka się prawa do tego, co przysługiwałoby mu zgodnie z prawem kraju jego pochodzenia.

Czytaj więcej

Udostępnianie muzyki z pominięciem licencji ZAiKS jest możliwe

– Dochodzenie swoich praw na postawie takich umów przed sądami amerykańskimi jest praktycznie finansowo nie do udźwignięcia dla indywidualnego twórcy. Niestety ci, którzy próbują opierać się takim zapisom, lub w jakikolwiek sposób je negocjować, trafiają często na czarne listy. Jeśli nie są to znane nazwiska, na których producentom zależy szczególnie, zastępowani są kimś innym – dodała Anna Misiewicz.

Polskim twórcom, m.in. reżyserom, scenarzystom czy autorom muzyki, na podstawie art. 70. ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych przysługują tantiemy, czyli wynagrodzenia za korzystanie z utworów audiowizualnych. Oznacza to, że jeśli film czy serial osiągnie sukces komercyjny, przekłada się on realnie na wpływy jego współtwórców.

– Jednak podpisując umowy typu buy-out, polscy twórcy, podobnie jak europejscy, tracą te uprawnienia i wpływ na to, jak będzie wyglądało przyszłe eksploatowanie ich dzieł i rezygnują z udziału w sukcesie utworu – zauważyła prawniczka. – Podpisanie buy-outu to w praktyce pozbawienie się możliwości uzyskiwania przychodów w przyszłości. Zaś przyznane autorowi jednorazowe wynagrodzenie – jeśli film okaże się hitem – może okazać się całkowicie nieadekwatne do skali jego komercyjnego sukcesu.

Obawy twórców

Choć zapisy tego typu umów są niekorzystne, to walka z nimi okazuje się trudna, bo – jak wskazała reprezentująca ZAiKS prawniczka – twórcy boją się mówić o nich głośno.

– Obawiają się, że zostaną przez to uznani za stwarzających problemy i staną się nieatrakcyjni dla wielkich platform – oceniła.

Do podpisywania buy-outów przekonywani są m.in. tłumacze audiowizualni. Jednak – jak wyjaśniła członkini zarządu ZAiKS Olga Krysiak – przez wiele lat w umowach zamieszczane były zapisy gwarantujące autorowi prawo do wynagrodzenia za eksploatację dzieła, które wypłacała organizacja zbiorowego zarządzania.

– Ale od jakiegoś czasu to się zmienia. Nikt już nie pokazuje nam nowych umów, nie informuje o zmianach. Większość stacji telewizyjnych nie chce rozmawiać z naszymi reprezentantami – powiedziała tłumaczka. I dodała, że zdaniem przedstawicieli tego zawodu taki stan rzeczy spowodowało właśnie wejście na rynek amerykańskich platform internetowych. – One narzucają studiom swoje umowy, a studia podsuwają nam je do podpisu bez żadnej dyskusji. Jeśli odmawiamy, nie dostajemy zleceń. A ponieważ pracujemy na umowę o dzieło, nikt nie musi nas zwalniać ani się tłumaczyć – wskazała członkini zarządu. Jej zdaniem cała sytuacja prowadzi do „patologii” w zawodzie, których efektem jest m.in. słabsza jakość tłumaczeń.

– Wiele amerykańskich stacji, które nadają w Polsce, nie zleca tłumaczeń osobom, które należą do ZAiKS i dzięki temu są bardziej świadome swoich praw. To również pokazuje, w jakim kierunku zmierza ten rynek. Dlatego tak ważne są rozmowy o tym problemie. Twórcy muszą wiedzieć, że kiedy podpiszą umowę typu buy-out, zrzekają się prawa do tantiem – podkreśliła Olga Krysiak. – A przy obecnych stawkach za opracowanie filmu ta praca wkrótce stanie się hobby.

Dwa lata opóźnienia

Sytuację miała poprawić unijna dyrektywa o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym, ale z jej wdrożeniem Polska już w tym momencie spóźniona jest o dwa lata. Celem dokumentu jest wprowadzenie zasady odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia dla twórców.

– To oznacza, że ustawodawca unijny dostrzegł sytuację, która powszechna jest już w państwach całej wspólnoty, w której twórcy i artyści wykonawcy są pozbawiani swoich praw zazwyczaj za jednorazowe i dość niskie wynagrodzenie – podkreśliła Anna Misiewicz. Jak dodała, „przepisy te zostały uzupełnione przepisami gwarancyjnymi, takimi jak prawo do informacji czy klauzula bestsellerowa, już obowiązująca w polskim prawie”. Doprecyzowała, że Polska zdecydowała się też na uściślenie przepisu art. 70 ustawy o prawie autorskim stanowiącym, że prawo do wynagrodzenia dla współtwórców utworu audiowizualnego przysługuje też za eksploatację filmów i seriali przez obecnie najpopularniejsze medium, czyli platformy VoD.

– Zmiana ta spotkała się, co oczywiste, ze sprzeciwem czołowych platform, w tym tych dużych amerykańskich. Mamy jednak nadzieję, że przepis ten uda się utrzymać w ostatecznej wersji ustawy, bo może to wpłynąć pozytywnie na praktyki rynkowe, w tym zminimalizować wymuszanie na twórcach umów buy-outowych – skonkludowała ekspertka.

Kompozytor Ferid Lakhdar, wiceprezes ZAiKS ocenił, że buy-out może być dla kompozytora korzystniejszy tylko w jednym przypadku, a mianowicie wtedy, kiedy film, serial lub spektakl został zrealizowany, ale nie doszło do jego emisji.

Zdaniem artysty uczciwe rozliczanie się z twórcami na dłuższą metę okaże się korzystne dla rynku kreatywnego, zaś umowy wykupu sprawiają, że przestaje być on zrównoważony. Dlatego ZAiKS chce stawiać na edukację całej branży, bo – jak zauważył – sektor kreatywny jest już „potężną gałęzią światowej gospodarki”.

– Równie ważne jest przekonywanie ustawodawców do wdrażania prawa, które ograniczy takie praktyki. Razem z twórcami europejskimi tłumaczymy i nakłaniamy europosłów do zahamowania buy-outów – zapewnił Ferid Lakhdar.

Stowarzyszenie Autorów ZAiKS jako organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi krytycznie odnosi się do umów typu buy-out i work for hire. Są to proponowane przez platformy mające siedziby w USA porozumienia, które podlegają tylko tamtejszemu prawu. Pierwsze z nich – jak wyjaśniła reprezentująca zrzeszenie prawniczka Anna Misiewicz – zakładają pełny wykup praw autorskich. Drugie zaś – będące czymś w rodzaju naszych umów o dzieło – pozbawiają twórcę autorstwa stworzonego przez niego utworu audiowizualnego. Na podstawie takiego porozumienia pierwotnym autorem staje się podmiot zamawiający, czyli na przykład platforma VOD.

Pozostało 91% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?