Piotr Żuchowski: Odebrać dzieci polskim myśliwym!

Przy ekspansji takich ideologii jak antymyśliwska argumenty merytoryczne są bez znaczenia.

Publikacja: 10.01.2023 02:00

Piotr Żuchowski: Odebrać dzieci polskim myśliwym!

Foto: Adobe Stock

W kwietniu 2018 r. wszedł w życie art. 42 aa pkt. 15 prawa łowieckiego: „zabrania się wykonywania polowania w obecności lub przy udziale dzieci do 18. roku życia”. Tylko w Polsce uchwalono tak drakoński przepis, odbierający fundamentalne prawa rodzicielskie. Przecież myśliwi polują we wszystkich krajach świata i we wszystkich krajach świata są dzieci, dlaczego więc tylko w Polsce penalizacja udziału dzieci i młodzieży w polowaniach stała się faktem?

Uzależniający ekscentryzm

W polowaniu tkwi ogromny potencjał symboliczny, dlatego oprócz aspektu gospodarczego zawsze generowało konteksty znaczeniowe. W kulturach starożytnych podkreślało panowanie nad siłami natury. W średniowieczu uznawano je za wskazaną aktywność rycerzy w czasach pokoju, a te wzorce weszły do polskiej kultury szlacheckiej. Sceny łowów nabrały szczególnego, narodowego znaczenia w Polsce porozbiorowej, ziemiańskie, towarzyskie, podszyte polską tradycją szlachecką polowanie odnajdujemy też w okresie międzywojennym.

Czytaj więcej

Piotr Żuchowski: Zabytek nie musi być stary

W polskim łowiectwie zmiany zasadnicze następują po drugiej wojnie światowej, kiedy to polowanie oderwane zostaje od własności ziemi, a zwierzyna staje się własnością Skarbu Państwa. W realiach socjalistycznych uczyniono je częścią gospodarki narodowej, a myśliwi, by polować, musieli przynależeć do kół łowieckich zrzeszonych w Polskim Związku Łowieckim. Obecny model co do zasady, jest kontynuacją powojennych rozwiązań. Na fali przemian po 1989 r., wprowadzono „Zbiór zasad etyki, tradycji i zwyczajów łowieckich” w dużej mierze oparty na koncepcji polowania jako części etosu rycerskiego.

Współcześnie, w wielu krajach europejskich ruchy społeczne podnoszą kwestie etyczne i ekologiczne polowań. U nas tego rodzaju hasła pojawiły się na początku lat 90. i przekształciły się w spójną ideologię antymyśliwską.

Przełomowym momentem rozprzestrzeniania się tej ideologii było ukazanie się w 2008 r. książki Zenona Kruczyńskiego „Farba znaczy krew”. Autor, były myśliwy, przedstawia myślistwo jako uzależniający ekscentryzm, krwawą męską fanaberię, coś odrażającego i patologicznego.

Fakty nie mają znaczenia

Po raz pierwszy w Polsce mamy do czynienia z kodyfikacją ideologii antymyśliwskiej, której zasadnicze tezy są następujące:

1. We współczesnym świecie polowanie jest niepotrzebne, istnieje ono nadal tylko dlatego, że chcą tego myśliwi.

2. Myśliwi polują by zabijać dla przyjemności, samo myślistwo to patologia.

3. Myśliwi to hermetyczna, wyalienowana ze społeczeństwa grupa o dużej sile politycznej, która to siła wykorzystywana jest, między innymi, do obrony myśliwskich przywilejów.

Nie jest ważne, jak tak sformułowane ideologie mają się do rzeczywistości, prawda i fakty nie mają większego znaczenia, gdyż ideologie opiera się na określonych światopoglądach.

Od początku ruchów antymyśliwskich ich zwolennicy głoszą wegetarianizm. Apoteozę wegetarianizmu, jako jedynie etycznego, godnego sposobu odżywiania, znajdujemy również w książce „Farba znaczy krew”.

W 2009 r. Olga Tokarczuk wydaje powieść „Prowadź swój pług przez kości umarłych”. Powieść jest literackim ujęciem tez ideologii antymyśliwskiej. Książka została napisana w konwencji thrillera. Główna bohaterka Janina Duszejko z zimną krwią morduje mieszkańców swej okolicy. Pisarka dokonuje aksjologicznej inwersji. Ta, co zabija ludzi, jawi się jako bohater pozytywny, gdyż ci zabijani są tak przeżarci złem myślistwa, że w pełni zasługują na najwyższą karę.

Powieść ta została zobrazowana przez Agnieszkę Holland w filmie „Pokot” w roku 2017. Film, jako najskuteczniejsze medium ugruntował w widzach słuszność ideologii antymyśliwskiej.

Tak oto idee antymyśliwskie rozlewają się do środowisk mainstreamowych.

„To, co należy do wszystkich”

Film Holland wszedł na ekrany, kiedy narastał w Polsce problem afrykańskiego pomoru świń. W mediach o myśliwych mówiło się dużo i zawsze źle: rządzący obwiniali myśliwych o to, że strzelają za mało dlatego dziki są główną przyczyną rozprzestrzeniania ASF, zaś część polityków opozycyjnych nawoływała o zaprzestanie „eksterminacyjnych” odstrzałów dzików.

Politykiem, który jako pierwszy zaczął stosować schematy języka ideologii antymyśliwskiej, był Paweł Suski, poseł PO. Przed każdym medium powtarzał opowieść o swoim apodyktycznym ojcu, który jako chłopca zmuszał go do udziału w polowaniach. Te medialne uzewnętrznienia wynikały ze ścisłej współpracy ze stowarzyszeniami, które programowe zaangażowanie w ochronę przyrody realizowały głównie poprzez skoordynowane ataki na myśliwych.

Ścisła zażyłość polityków z tymi organizacjami ujawniła się, w trakcie obrad sejmowej podkomisji nadzwyczajnej powołanej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy, o zmianie ustawy – Prawo łowieckie. Odtworzenie obrad tej podkomisji, obradującej na przełomie 2017 i 2018 pozwala zaobserwować, jak ideologia antymyśliwska została wyartykułowana na poziomie parlamentarnym. Na posiedzeniu 12 stycznia 2018 r. pani Kinga Rusin wygłasza de facto manifest ruchów antymyśliwskich. Przedstawia się „jako reprezentantka strony społecznej, suwerena, czyli 38 mln Polaków, minus 120 tys. myśliwych”. Tych określa jako „dość wpływową grupę lobbystów, która niszczy to, co należy do nas wszystkich” i w imieniu społeczeństwa polskiego żąda „wprowadzenia obowiązkowych badań psychiatrycznych dla myśliwych”. Potrzeba było dziesięciu lat, by antymyśliwska ideologia spisana w książce nikomu nieznanego Kruczyńskiego dotarła do polskiego parlamentu. Na posiedzeniach podkomisji posłowie PO regularnie zgłaszali projekt ustawowego zapisu zakazującego polowania z udziałem lub w obecności dzieci do 16. roku życia, ale większość, którą głównie stanowili posłowie PiS, z całym zdecydowaniem tę propozycję odrzucała, argumentując, że zapis taki narusza normę konstytucyjną, czyli prawo rodziców do swobodnego wychowania swoich dzieci.

Co się stało?

Na etapie prac podkomisji oraz w trakcie posiedzenia połączonych komisji sejmowych rolnictwa i ochrony środowiska 5 lutego 2018 r. politycy PiS, zarówno posłowie jak i przedstawiciele rządu, konsekwentnie odrzucali propozycję zapisu penalizującego udział dzieci w polowaniach, by już niespełna miesiąc później 27 lutego 2018 r. w pakiecie jedenastu poprawek do ustawy–Prawo łowieckie, poseł Jerzy Gosiewski w imieniu klubu PiS zgłosił zapis zakazujący udziału dzieci w polowaniach w brzmieniu obowiązującym do dzisiaj. Czyli PiS nie tylko przejął zapis proponowany regularnie przez PO, ale jeszcze go zaostrzył, podnosząc limit wieku z 16 do 18 lat. Co takiego się stało w ciągu niespełna miesiąca, że nastąpiła tak raptowna wolta? Mamy tylko wiedzę nieoficjalną. Najwięcej mówi wpis, jaki na swoim Instagramie, nazajutrz po zamknięciu prac podkomisji nadzwyczajnej zamieściła Kinga Rusin „strona społeczna nie została nawet dopuszczona do głosu! Polski Związek Łowiecki okazał się ważniejszy niż głos narodu. Czyżby tylko Marta Kaczyńska mogła jeszcze coś zrobić w tej sprawie? Wielokrotnie deklarowała swój sprzeciw wobec łowiectwa, a nazwisko ma mocne”. Jak widzimy, szerzenie ideologii antymyśliwskiej, to nie tylko utopijne głoszenie idei, ale też tworzenie faktów dokonanych. Wszyscy w Polsce wiedzą, dlaczego pani Marta Kaczyńska „nazwisko ma mocne”. Ostatecznie poprawka PiS penalizująca udział dzieci w polowaniach przeszła przez obie izby polskiego parlamentu z dużym poparciem: Prawo i Sprawiedliwości oraz Platforma Obywatelska głosowały „za” poprawką, „przeciw” byli parlamentarzyści „Kukiz 15” i Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Na koniec o tzw. argumentach merytorycznych, jakich używali inicjatorzy zapisu zakazującego udziału dzieci w polowaniach. 22 lipca 2020 r. sejmowa Komisja Ochrony Środowiska obradowała nad obywatelską inicjatywą zakładającą zniesienie art. 42 aa prawa łowieckiego zabraniającego polowania w obecności lub przy udziale dzieci do 18. roku życia. Chociaż całe posiedzenie komisji poświęcone było tylko i wyłącznie temu artykułowi, który miał przecież chronić dzieci, w posiedzeniu nie wzięli udziału przedstawiciele UNICEF Polska, Rzecznika Praw Dziecka i Niebieskiej Linii, a to opiniami tych podmiotów wcześniej podpierali się inicjatorzy wprowadzenia zakazu. Natomiast „argumenty merytoryczne” rzekomo przemawiające za wprowadzeniem zakazu, podobnie jak wcześniej przedstawiały stowarzyszenia propagujące ideologię antymyśliwską, i kiedy Pan Tomasz Zdrojewski z koalicji Niech Żyją, bodajże najaktywniejszej organizacji antymyśliwskiej, zaczął ponownie mówić o badaniach potwierdzających, że polowania wywołują negatywne skutki w rozwoju dziecka, i zarzucono mu kłamstwo, bo takich badań nie ma i nigdy nie było, wyznał: „Ja nie powiedziałem, że badania są o dzieciach myśliwych ponieważ myśliwi nie chcą badać swoich dzieci”. Ale jak to już podkreślałem, przy ekspansji takich ideologii jak ideologia antymyśliwska argumenty merytoryczne nie mają większego znaczenia.

Wiedzą, jak agitować

Rodzi się pytanie, czemu ma służyć zakaz pójścia ze swoim nastoletnim dzieckiem na polowanie.

Oczywiście nie chodzi tu o dzieci myśliwych i ich dobro, tylko o o eskalację antymyśliwskiej ideologii. Wprowadzenie ustawowego zakazu polowania z dziećmi niejako usankcjonowało prawnie ideologię antymyśliwską, bo gwarantowane konstytucją prawa rodzicielskie odbiera się rodzicom patologicznym. Ten zakaz podniesiony do rangi ustawowej sprawił, że myśliwi stali się grupą patologiczną.

Ruchy skierowane przeciwko myśliwym tworzą wokół siebie aurę spontanicznej oddolnej kontestacji. Nic bardziej mylnego, gdyż organizacje antymyśliwskie w swym języku agitacyjnym stosują profesjonalne metody kampanii społecznych, a opisany proces wprowadzenia zakazu udziału dzieci w polowaniach to podręcznikowe zastosowanie metod eliminacji grup mniejszościowych:

1. Najpierw następuje stygmatyzujące zdefiniowanie grupy.

2. Potem powtarza się schematy ideologiczne, które tę grupę wyłączają z normalnego (większościowego) społeczeństwa.

3. Na końcu tworzy się prawo, które tę grupę dyskryminuje.

Historia uczy, że w wojnach światopoglądowych liczy się głównie społeczna nośność idei. Kiedy okazało się, że etyczny aspekt polowania może być paliwem politycznych emocji, myślistwo weszło na agendę politycznych sporów i medialnych newsów, dlatego ataki na myśliwych nie powinny dziwić. Jednak w naszej ojczyźnie w całą tę ideologię wymierzoną przeciwko myśliwym wplątano dzieci, i to pod płomiennymi hasłami ich obrony. Przecież to wyjątkowa perwersja.

Wprowadzenie do obiegu prawnego przepisu, który oczywiście łamie normy konstytucyjne, narusza zapisy konwencji praw dziecka, musi prowokować inicjatywy zmierzające bądź do zniesienia tego przepisu, bądź do jego zmiany. Już w maju 2018 r. złożono do Trybunału Konstytucyjnego wniosek grupy posłów o stwierdzenie niezgodności z Konstytucją RP zapisów ustawy z 22 marca 2018 o prawie łowieckim, w tym zapisu zakazującego polowania w obecności lub przy udziale dzieci do 18. roku życia, jednakże nie został rozpatrzony ze względu na zakończenie kadencji Sejmu. W lipcu 2020 r. na czytaniu komisyjnym zakończyło się rozpatrywanie obywatelskiego projektu ustawy – Prawo łowieckie, który dotyczył wyłącznie zniesienia przepisu penalizującego udział dzieci w polowaniach.

We wrześniu 2022 r. wpłynął do Sejmu projekt ustawy o zmianie ustaw w celu likwidowania zbędnych barier administracyjnych i prawnych (druk nr 2628), w którym zaproponowano zmianę obecnego przepisu na zapis „zakazuje się wykonywania polowania w obecności lub przy udziale dzieci do 18. roku życia bez zgody rodziców bądź opiekunów prawnych”. Wydawała się o tyle interesująca, że przygotowana było przez rządzącą większość, ale rwetes określonych mediów i polityków od lat związanych ze środowiskami antymyśliwskimi sprawił, że poseł Bartłomiej Wróblewski (PiS) przewodniczący komisji nadzwyczajnej do spraw deregulacji, na posiedzeniu komisji 2 grudnia 2022 r. zgłosił poprawkę, „żeby na tym etapie prac legislacyjnych zrezygnować z prac nad zmianami w prawie łowieckim” w zakresie udziału dzieci w polowaniach, gdyż jak to ujął „sprawa jest na tyle kontrowersyjna, że mogłaby na danym etapie doprowadzić do istotnych trudności politycznych, jeżeli chodzi o procedowanie całego projektu”. W dyskusji nad poprawką najbardziej aktywna była posłanka spoza składu komisji, Katarzyna Maria Piekarska (KO) i chociaż jej wypowiedzi w głównej mierze sprowadzały się do sloganów i bzdur jakby żywcem zaczerpniętych z książek Kruczyńskiego, to nękała pytaniami posła Wróblewskiego z takim uporem, że ten oświadczył, że „jeżeli oczywiście, któryś z klubów zgłosi kompromisową propozycję na etapie drugiego czytania, to wrócimy do tematu”, a z całości wypowiedzi przewodniczącego i wiceprzewodniczącego komisji można wywnioskować, że tą kompromisową propozycją będzie obniżenie limitu wieku z 18. do 15. lat. Poprawka posła Wróblewskiego uzyskała większość i na razie artykuł dotyczący udziału dzieci w polowaniach wyjęto z projektu.

Pozostaje więc czekać na rozwój wydarzeń, ale wszystko wskazuje na to, że przepis w brzmieniu: „zabrania się wykonywania polowania w obecności lub przy udziale dzieci do 15. roku życia” stanie się ową „propozycją kompromisową”. Takie rozwiązanie może przygasić ogień owych politycznych „kontrowersji”, ale nie zmieni to faktu, że dzieci polskich myśliwych będą nadal dyskryminowane ze względu na działalność i poglądy ich rodziców.

Autor jest historykiem sztuki, byłym wiceministrem kultury i dziedzictwa narodowego, myśliwym, mieszka na Pojezierzu Iławskim

W kwietniu 2018 r. wszedł w życie art. 42 aa pkt. 15 prawa łowieckiego: „zabrania się wykonywania polowania w obecności lub przy udziale dzieci do 18. roku życia”. Tylko w Polsce uchwalono tak drakoński przepis, odbierający fundamentalne prawa rodzicielskie. Przecież myśliwi polują we wszystkich krajach świata i we wszystkich krajach świata są dzieci, dlaczego więc tylko w Polsce penalizacja udziału dzieci i młodzieży w polowaniach stała się faktem?

Uzależniający ekscentryzm

Pozostało 97% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian