Deficyt wykwalifikowanych pracowników, nasilony wojennym odpływem ukraińskich mężczyzn, utrudnia też działalność co trzeciej firmy w przetwórstwie przemysłowym (częściej niż na początku roku). W branży drzewnej i metalowej na tę barierę narzeka ponad połowa pracodawców. Dla 17 proc. firm przemysłowych barierą w działalności jest ogólny niedobór pracowników. Co prawda teraz jest on wskazywany rzadziej niż na początku roku (20,3 proc.), ale np. w przemyśle spożywczym boryka się z nim co czwarta firma. Przedstawiciele agencji zatrudnienia przyznają, że w części branż, np. w przetwórstwie mięsa czy ryb, a także w centrach logistycznych (zwłaszcza tych zlokalizowanych dalej od miast) trudno o polskich kandydatów. W badaniu GUS aż 38 proc. przedsiębiorstw z sektora TSL, czyli transportu i logistyki, narzeka na barierę niedoboru wykwalifikowanych pracowników, którą nasiliły wyjazdy ukraińskich mężczyzn. Co prawda część z nich zastąpiły uchodźczynie wojenne z Ukrainy, ale nie rozwiązało to wszystkich problemów.
Nie tylko Ukraińcy
Zapotrzebowanie na pracowników z zagranicy widać w rejestrach ZUS, gdzie w październiku br. liczba obcokrajowców sięgnęła rekordowych 1,1 mln osób, o 21 proc. więcej niż w styczniu. Większość z nich stanowili Ukraińcy, którzy – jak podkreśla Krzysztof Inglot, założyciel agencji zatrudnienia Personnel Service – należą do najbardziej pożądanych zagranicznych pracowników. Czy to zapotrzebowanie utrzyma się w 2023 r.?
– Obserwowane spowolnienie na rynku pracy nie wpływa istotnie na poziom bezrobocia, więc popyt na pracowników z zagranicy będzie się utrzymywał – ocenia Tomasz Dudek, dyrektor zarządzający agencji zatrudnienia Otto Work Force Central Europe. Według niego ze względu na wojnę w Ukrainie nadal najbardziej poszukiwani będą kandydaci na stanowiska typowo męskie, pracownicy produkcji, operatorzy wózków widłowych i osoby do kompletowania zamówień w centrach logistycznych. Zdaniem Krzysztofa Inglota wprawdzie spowolnienie sprawia, że zapotrzebowanie na cudzoziemców nie jest teraz tak duże jak na przełomie 2021 i 2022 roku, ale ten spadek przekłada się głównie na mniejsze zainteresowanie pracownikami z egzotycznych krajów, w tym z Azji.
Jednak na stanowiskach i w zawodach, na których brakuje mężczyzn, polscy pracodawcy są otwarci także na Azjatów. – W tym roku bardzo aktywnie rekrutowaliśmy pracowników z krajów Azji Centralnej i Południowo-Wschodniej, a także Ameryki Południowej. Ich liczba wzrosła trzykrotnie w porównaniu z ubiegłym rokiem – twierdzi Michał Wierzchowski, dyrektor sprzedaży w agencji zatrudnienia Platforma Migracyjna EWL, który w 2023 r. spodziewa się zwiększonego zapotrzebowania na cudzoziemców w e-commerce i w logistyce.
– Ponad połowa naszych klientów zakłada wzrost lub utrzymanie aktualnego zatrudnienia. Redukcję rozważa tylko 23 proc. firm – podkreśla Anna Dzhobolda, dyrektorka departamentu rekrutacji międzynarodowych w Gremi Personal. Według niej największy popyt na pracowników z zagranicy widać w branżach, w których nie jest wymagana znajomość polskiego; w tym w przetwórstwie mięsnym i rybnym, w logistyce oraz produkcji wyrobów metalowych i plastikowych.