Pytania gen. Petelickiego w związku z wywiadem szefa BOR

W piątkowej "Gazecie Wyborczej" na pierwszej stronie ukazał się artykuł "Co zeznał szef BOR?", który relacjonuje zeznania gen. Mariana Janickiego w prokuraturze. Twierdzi on między innymi, że oficerowie, którzy byli na lotnisku 10 kwietnia 2010 r. potwierdzają "emocjonalną rozmowę" pomiędzy dowódcą sił powietrznych gen. Andrzejem Błasikiem a kapitanem tupolewa, Arkadiuszem Protasiukiem.

Publikacja: 30.04.2011 23:04

Pytania gen. Petelickiego w związku z wywiadem szefa BOR

Foto: ROL

Red

Szef BOR zeznał też, że płk Jarosław Florczak, odpowiedzialny ze strony BOR za organizację wizyty ,fatalnie oceniał współpracę z kancelarią Lecha Kaczyńskiego. "Szefie, kiedyś dojdzie do tragedii i zginie wiele niewinnych osób"- miał powiedzieć po powrocie z jednej z delegacji z prezydentem.

Według mnie, informacje zawarte w artykule są niezwykle ważne. W związku z tym chciałbym zadać kilka pytań.

Pytanie pierwsze:

Komu generał Janicki zameldował na piśmie o tym - tak ważnym - stwierdzeniu pułkownika Florczaka na temat bałaganu panującego w Kancelarii Prezydenta, który może doprowadzić do tragedii?

Pytanie drugie:

Komu generał Janicki zameldował że Rosjanie nie chcą przed przylotem prezydenta 10 kwietnia wpuścić na lotnisko grupy rekonesansowej BOR?

Pytanie trzecie:

Komu generał Janicki zameldował, że wszystkie tak ważne osoby, najważniejsi dowódcy, ministrowie, są umieszczani przez kancelarię premiera i MON w jednym samolocie? Komu generał Janicki zameldował, że najważniejsi polscy generałowie lecą do Smoleńska bez ochrony i że na lotnisku nie czekają na nich przedstawiciele specjalnej grupy ochronnej żandarmerii wojskowej  i kontrwywiad wojskowy?

Wreszcie:

Od kogo generał Janicki uzyskał zgodę lub polecenie udzielenia "GW" wywiadu 8 kwietnia, czyli dwa dni przed rocznicą katastrofy?

Ktoś, kto zgodził się na ten wywiad albo wydał polecenie jego udzielenia, wystawił generała Janickiego jako kozła ofiarnego, mającego odwrócić uwagę od ujawnionej przez „Rz" afery w MON.

Ponadto, jeżeli generał po tej rozmowie z nieżyjącym już dziś pułkownikiem Florczakiem nikogo nie powiadomił, jest to karygodne zaniechanie. Jeżeli kogoś powiadomił i nie wyciągnięto z tego jakichś wniosków, trzeba to wyjaśnić. Jeżeli prokuratura stwierdza na konferencji prasowej, że nie ma danych na temat ostrej rozmowy, a jedna z najpoważniejszych gazet na pierwszej stronie wykorzystując generała Janickiego do tego wraca, to jest to jakaś gra, która w kraju należącym do NATO i UE nie powinna mieć miejsca. W wyniku takich właśnie politycznych gier i zaniechań zginęli wszyscy najważniejsi polscy dowódcy. Więcej polskich generałów zginęło w tej katastrofie niż w czasie II wojny światowej.

Rosyjski MAK puszcza w świat wiadomość, jakoby pijany polski generał przyczynił się naciskami do katastrofy, a parę miesięcy później inny polski generał na pierwszej stronie jednej z ważniejszych gazet wydaje się popierać tę tezę. Albo Janicki jest nieświadomie wykorzystywany przez polityków, co jest niedopuszczalne, albo generał zdał sobie w końcu sprawę ze swojej odpowiedzialności przy organizacji tej wizyty i zaczyna się zachowywać jak tonący, który chwyta się brzytwy.

W obu przypadkach jest to sytuacja kompromitująca dla naszego państwa. Z jednej strony nie potrafimy wyegzekwować od Rosjan zwrotu wraku samolotu, czarnych skrzynek, wszystkich dokumentów związanych z sekcjami zwłok, a z drugiej toczy się jakaś dziwna gra, która pogłębia naszą kompromitację. Czas, żeby premier zapoznał się z opublikowanym 9 kwietnia w "Rz" raportem Zespołu Ekspertów Niezależnych i zaczął wyciągać odpowiednie wnioski personalne.

Z jakiegoś powodu nie zostało to jeszcze uczynione. Za kadencji ministra obrony Bogdana Klicha wydarzyły się już cztery katastrofy, w których zginęło 121 osób.  Jakby tego było mało, piątkowa "Rz" ujawniła  prawdopodobnie największą aferę w MON w ostatnim 20-leciu z zakupem niesprawnych samolotów bezzałogowych za 80 mln do ochrony żołnierzy w Afganistanie. W normalnym kraju NATO po czymś takim minister obrony straciłby stanowisko. Premier, mimo, że wiedział o tym od kilku miesięcy, nie wyciągnął konsekwencji. Co go przed tym powstrzymuje? Dalsza gra na czas będzie tylko pogłębiać naszą kompromitację wobec NATO i krajów Unii Europejskiej.

Autor do 1989 roku był oficerem wywiadu PRL. Potem był pomysłodawcą i organizatorem Jednostki Wojskowej GROM, którą dowodził w latach 1990 – 1996 i 1997 – 1999. Otrzymał za to stopień pułkownika, a następnie generała brygady Wojska Polskiego oraz Krzyż Oficerski i Komandorski Order Odrodzenia Polski, Krzyż Zasługi za Dzielność i amerykańskie odznaczenie bojowe For Military Merit.

Not. jen

Szef BOR zeznał też, że płk Jarosław Florczak, odpowiedzialny ze strony BOR za organizację wizyty ,fatalnie oceniał współpracę z kancelarią Lecha Kaczyńskiego. "Szefie, kiedyś dojdzie do tragedii i zginie wiele niewinnych osób"- miał powiedzieć po powrocie z jednej z delegacji z prezydentem.

Według mnie, informacje zawarte w artykule są niezwykle ważne. W związku z tym chciałbym zadać kilka pytań.

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki