W poniedziałek rozpoczyna się 398. Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że najważniejszym punktem obrad biskupów będzie wybór nowego sekretarza generalnego (biskupowi Arturowi Mizińskiemu kończy się właśnie druga pięcioletnia kadencja i na kolejną nie może być już wybrany).
398. Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski w napiętej atmosferze
Ale... biskupi mieli się spotkać w Szczecinie. Okazją miała być 900. rocznica misji chrystianizacyjnej św. Ottona z Bambergu nazywanego Apostołem Pomorzan. Jednak po rezygnacji z urzędu abp. Andrzeja Dzięgi, w odniesieniu do którego Watykan prowadził postępowanie w związku z zarzutami zaniedbań przy wyjaśnieniu spraw pedofilskich, zebranie przeniesiono do Warszawy. Kilka tygodni temu zarzuty zaniedbań pojawiły się w odniesieniu do abp. Tadeusza Wojdy, którego w marcu wybrano na przewodniczącego KEP. Sprawa trafiła do Watykanu, a blisko 50-osobowa grupa osób pokrzywdzonych przestępstwami seksualnymi w Kościele zażądała zawieszenia hierarchy w funkcjach w Episkopacie do czasu wyjaśnienia zarzutów. List w tej sprawie trafił w maju do członków Rady Stałej KEP, która zgodnie z zapowiedziami w poniedziałek ma się sprawą zająć. Sam abp Wojda zapewnił w specjalnym przesłaniu video, że wszystkie sprawy dotyczące przestępstw seksualnych, z jakimi miał do czynienia, prowadził zgodnie z kościelnymi procedurami. Przeprosił jednak osoby, które uważają, że zostały niewłaściwie potraktowane. Pokrzywdzeni uważają jednak, że to nie załatwia sprawy.
Czytaj więcej
Ogromny regres w działaniu instytucji katolickich wynika także z tego, że wielu polskich biskupów nie widzi różnicy między PR-em a dziennikarstwem.
W takiej dość napiętej atmosferze – ledwie trzy miesiące po wyborach przewodniczącego i jego zastępcy – będą zatem obradować biskupi. Wybór sekretarza generalnego – osoby, która organizuje pracę całego sekretariatu KEP i jest też członkiem prezydium – schodzi na plan dalszy.
Jak biskupi odpowiedzą pokrzywdzonym?
Temat, który staje przed biskupami, do łatwych nie należy. Rada Stała KEP nie ma żadnych uprawnień do tego, by przewodniczącego zawiesić czy odwołać z funkcji. Może – co najwyżej – takie rozwiązania zasugerować. O ewentualnym odwołaniu musieliby zdecydować wszyscy biskupi należący do KEP, ale wydaje się, że trudno byłoby znaleźć wymaganą większość. O zawieszeniu arcybiskupa w funkcji metropolity gdańskiego, a co za tym idzie, także przewodniczącego KEP, mógłby zadecydować Watykan – wątpliwe, by to zrobił. Od postawienia zarzutów abp. Wojdzie upłynęło już kilka tygodni i jak na razie reakcji Stolicy Apostolskiej nie było. Na marginesie trzeba zauważyć, że zarzuty zaniedbań pojawiły się kilka lat temu w odniesieniu do ówczesnego szefa KEP – abp. Stanisława Gądeckiego. Żadnego zawieszenia na czas wyjaśniania sprawy nie było. Aktu zawieszenia się czy nawet rezygnacji dla „dobra Kościoła” mógłby dokonać sam arcybiskup, ale w ten sposób przyznałby, że coś na sumieniu ma, a przekonuje, że ma je czyste. Inna rzecz, że zawieszenie w funkcji przewodniczącego musiałoby wiązać się także z ograniczeniem posługi w archidiecezji gdańskiej.