Wbrew publicznym deklaracjom o poważnym podejściu do spraw pedofilii w Kościele, to abp. Stanisław Gądecki i abp. Marek Jędraszewski okazali się największymi hamulcowymi procesu oczyszczania się Kościoła. Na pewno w odniesieniu do kwestii rozliczalności winnych zaniedbań biskupów oraz polityki informacyjnej. Trudno ustalić, czy przekonanie Watykanu do zmiany w sposobie informowania o karach nakładanych na biskupów było osobistą inicjatywą metropolity poznańskiego, czy też próbą pogodzenia zwaśnionych stron w Konferencji Episkopatu Polski, faktem jednak jest, że twarzą zmiany na gorsze jest ustępujący przewodniczący KEP. Tuż za nim kroczy – również odchodzący – wiceprzewodniczący KEP. Nad dobro pokrzywdzonych przedłożono bowiem wypaczoną solidarność korporacyjną. Sprawa arcybiskupa Andrzeja Dzięgi pokazała jak krótkowzroczna była polityka unikania mówienia prawdy. To spowodowało, że polski Kościół, który sporo w ostatnich latach zrobił dla osób pokrzywdzonych i zaczął dźwigać się z kryzysu, wrócił na pozycje sprzed roku 2019. Próba przekonania kogokolwiek do tego, że jest inaczej, jest dziś skazana na porażkę.
Papież Franciszek zrywa z „kulturą milczenia”
W lutym 2019 roku pod przewodnictwem Franciszka odbyło się w Watykanie spotkanie przewodniczących episkopatów z całego świata poświęcone problematyce pedofilii w Kościele. Przez cały tydzień dużo mówiono o potrzebie transparentności, przejrzystości i rozliczalności. Akcentowano, że od tej pory Kościół zrywa z „kulturą milczenia”. Wsłuchiwano się w głosy osób pokrzywdzonych. Na spotkanie w zastępstwie chorego abp. Gądeckiego pojechał abp Marek Jędraszewski. Po powrocie, na konferencji prasowej, ku zdumieniu innych prelegentów, negował posługiwanie się wobec sprawców przestępstw seksualnych sformułowania „zero tolerancji” wyjaśniając, że gdy „nazizm hitlerowski walczył z Żydami, stosował wobec nich »zero tolerancji«, w wyniku czego powstał Holokaust. Kiedy w systemie bolszewickim stosowano »zero tolerancji«, wobec »wrogów ludu«, doszło do kolejnej masakry w skali liczącej dziesiątki, a może nawet setki milionów ofiar”. Zamiast tego określenia używał sformułowania „nieskazitelna stanowczość”, a znaczną część swojego wystąpienia poświęcił potrzebie okazywania miłosierdzia „sprawcom, jeśli oni chcą rzeczywiście podjąć nowe życie, jeśli szczerze żałują i dążą do wewnętrznego nawrócenia”.
Czytaj więcej
Nie ma wątpliwości w sprawie abp. Andrzeja Dzięgi, który zaniedbał swoje obowiązki, haniebnie potraktował skrzywdzonych i okłamał opinię publiczną.
Kościół w Polsce zdawał się nie zważać na zalecenia papieża Franciszka
To był pewien sygnał ostrzegawczy, że Kościół w Polsce będzie chciał pójść pod prąd kierunkowi wyznaczanemu przez Watykan. Sygnał niespecjalnie dostrzegalny, bo jednak wkrótce biskupi powołali Delegata ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży, utworzyli Fundację św. Józefa (FSJ) i zgodzili się wpłacać środki na pomoc dla pokrzywdzonych. Wydawało się zatem, że sprawy idą w dobrym kierunku. Przyspieszyły, gdy w maju – tuż po publikacji przez Franciszka listu apostolskiego „Vos estis lux mundi” (VELM) – archidiecezja wrocławska poinformowała, że prowadzi dochodzenie w sprawie podejrzeń wykorzystania seksualnego osoby małoletniej przez kard. Henryka Gulbinowicza. Można było się zdziwić, bo tego typu informowanie opinii publicznej nie jest w Kościele rzeczą powszechną. Ta polityka informacyjna nabrała rozpędu w maju 2020 r., po emisji filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”, w którym pokazano zaniedbania jakich przy wyjaśnianiu spraw wykorzystywania seksualnego małoletnich dopuścił się ówczesny ordynariusz kaliski – bp. Edward Janiak. Zawiadomienie do Watykanu złożył abp Wojciech Polak. Janiak bronił się w liście do innych biskupów. Podważał działania prymasa, zarzucał mu nieuczciwość. Kiedy w czerwcu 2020 r. został zawieszony w obowiązkach, a na administratora sede plena mianowano abp. Grzegorza Rysia właściwie nic nie trzeba było mówić, bo wszyscy wiedzieli czego jest to efekt.
Swego rodzaju rewolucja w zakresie transparentności i rozliczalności miała dopiero nadejść. Gdy 17 października 2020 r. Nuncjatura Apostolska ogłosiła, że papież przyjął rezygnację bp. Janiaka z zarządzania diecezją pojawiły się dwa komunikaty. W pierwszym znalazła się informacja o przyjęciu rezygnacji i mianowaniu administratora sede vacante. W drugim – od razu w pierwszym punkcie zapisano, że ma to związek „z prowadzonym postępowaniem w sprawie sygnalizowanych zaniedbań bp. Edwarda Janiaka odnośnie do oskarżeń o nadużycia seksualne niektórych duchownych”. Podobnie było kilka dni później – 4 listopada 2020 r. – gdy nuncjatura informowała, że Stolica Apostolska upoważniła metropolitę warszawskiego do przeprowadzenia według procedur VELM dochodzenia - tym razem w sprawie zaniedbań abp Sławoja L. Głódzia. Z kolei 6 listopada 2020 r. nuncjusz wydał komunikat o sankcjach nałożonych na kard. Henryka Gulbinowicza.