Trzy dziesiątki lat temu obserwowałem z bliska epokowe czasy gorbaczowskiej pierestrojki. Jako wysłannik włoskich mediów częściej bywałem w Moskwie niż w swoim domu. W 1990 roku widziałem, jak niejaki inż. Siergiej Kużugietowicz Szojgu z odległej buddyjskiej republiki Tuwy, na fali odnowy kadr partyjnych, przebił się do rosyjskiego Olimpu i założył korpus służb ratowniczych przy Radzie Najwyższej Federacji Rosyjskiej. Wtedy dla kolegów i podwładnych imię Szojgu wiązało się z czczonym przez wiernych prawosławia, wyciągającym z opresji Mikołajem Cudotwórcą i Żelaznym Feliksem w jednym. Potem wśród elit rządzących krążyły głosy, że Szojgu był trzy razy bliski roli rosyjskiego Pinocheta. Niewiele brakowało, aby jesienią 1998 roku przekazał mu władzę Borys Jelcyn, a w latach 2002–2003 Aleksander Wołoszyn, szef administracji prezydenta Putina i premier Michaił Kasjanow, planowali przeprowadzić niekonstytucyjny zamach stanu, aby zamienić gospodarza Kremla właśnie na niego. Dzisiaj, coraz częściej, wiąże się to nazwisko z przyszłym przywódcą Rosji.
Minister obrony Szojgu. Sprawny i zdeterminowany
Ale po kolei. Szojgu wie, jak urzekać ludzi, przez lata wizerunek sprawnego i zdeterminowanego pierwszego ratownika w państwie oraz znakomitego zarządcy kryzysowego, niemalże zbawcy, pozostawał w nienaruszonym stanie. Podczas sierpniowego przewrotu w 1991 roku i późniejszego ostrzału parlamentu wspierał Borysa Jelcyna. Chociaż ani dnia nie służył w wojsku, a czysto formalny stopień porucznika rezerwy nabył podczas akademickiej edukacji, za lojalność otrzymał od prezydenta pierwszą gwiazdkę generalską i fotel nowo powstałego Ministerstwa Obrony Cywilnej, Sytuacji Nadzwyczajnych i Likwidacji Następstw Klęsk Żywiołowych. Do stworzenia tego resortu przyczynił się cieszący się dużym prestiżem wśród znawców przedmiotu Aleksander Szczerbakow, który, jak się szepcze, złapał prezydenta w toalecie parlamentu i zdołał go przekonać do stworzenia takiej właśnie silnie zmilitaryzowanej struktury zarządzania kryzysowego, której podwaliny miał już gotowe. Siergiej Szojgu wszedł więc na gotowy grunt, przejmując w posiadanie ogromny budynek w centrum Moskwy, unikalne systemy komunikacyjne, służby poszukiwawczo-ratownicze działające w całym kraju, sprzęt wojskowy, flotę samolotów, wyborny ośrodek szkolenia, instytut naukowo-badawczy oraz centrum do spraw monitoringu i prognozowania sytuacji nadzwyczajnych, a także tysiące ratowników i potężne struktury strategiczne gotowe gasić wszelkie kataklizmy nie tylko na terenie całego kraju, ale i za granicą.
Czytaj więcej
Władimir Putin, po 60 godzinach od swego poprzedniego wystąpienia i dwie doby po zakończeniu puczu, jeszcze raz przemówił do rodaków. Prezydent Rosji wypadł gorzej niż słabo.
To był początek jego zawrotnej kariery. Pamiętam, jak w realiach nowego ustroju, w latach 90., rzeczniczka prasowa ministerstwa Marina Ryklina wędrowała po wszystkich moskiewskich redakcjach, opowiadając o wyjątkowym szefie, który potrafi ocalić wszystkich i wszędzie. Z marszu zdobył nieprzeciętną popularność, bo podczas usuwania skutków klęsk żywiołowych, katastrof czy groźnych awarii, których nigdy w Rosji nie brakowało, zawsze osobiście kierował akcjami niosącymi pomoc. W atrakcyjnym pomarańczowym kombinezonie ekip niosących pomoc pojawiał się wszędzie, gdzie to możliwe, i jako kompetentny strateg autopromocji nigdy przy tym nie zapominał, aby wszędzie towarzyszyły mu kamery.
Ważny jest rytuał
Urodził się w graniczącej z Mongolią republice Tuwy, której terytorium w odległych czasach znajdowało się we władaniu ludów tureckich, później Ujgurów, wreszcie Czyngis-chana. Tradycyjnym sposobem życia miejscowych, wyznających lamaizm i słabo władających językiem rosyjskim koczowników, jest hodowla reniferów, koni, wielbłądów. Mama ministra, Alexandra Jakowlewna Shoigu, z domu Kudrjawcewa, jest Rosjanką, której przodkowie pochodzą z Kadyjewki w obwodzie ługańskim w Ukrainie. Tam też jako nastolatka znalazła się z rodzicami. Jej ojciec, rewolucjonista Jakow Wasiljewicz Riwlin, Żyd z urodzenia, był represjonowany, co w rodzinie było skrywane, bo taki szczegół w życiorysie położyłby kres awansom partyjnym. Aleksandra po ukończeniu studiów zootechnicznych w Charkowie wyjechała do pracy w Tuwie, gdzie wyszła za mąż za Kużugieta Szojgu, syna hodowcy bydła, który zrobił błyskotliwą karierę polityczną na szczeblach republiki.